wtorek, 6 kwietnia 2010

brawa dla nich

piątek, 2 kwietnia

Prima Aprilis?
Nikt już nie robi prywatnych żartów, ginie to.
Święta? Nieważne.
W czwartek byliśmy na sali, wreszcie zrobiło się przestronnie, też dzięki temu, że drugi perkusista zrezygnował z zapędów obszarniczych.
Ustawiłem dwa mikrofony "po bożemu" — to pierwsze nagrywanie perkusji. Na razie trudno powiedzieć dokładnie, bo grałem też na basie i gitarze, co mikrofony rówinież ściągneły (brawa dla nich). Na razie trudno też powiedzieć, bo słuchawki w połączeniu z ową kartą muzyczną dają sygnał bardzo sopranowy, co z reguły nie bywa przyjemne (gitary). Ale w tym przypadku sygnał był dość niezwykły, głównie stopa, werbel i beczki (takie miękkie, opatulone), zaś blachy jedynie w tle — lepiej niż na żywo, niż to co słychać na sali. Aż nie wiem, jak to będzie na kolumnach. (jest super — już słyszałem)
No ale, ku pamięci i ew. dalszej rozgrywki zarejestrowaliśmy te niegdysiejsze 3 fragmenty na bas. Następnie fragment "lebiody" na gitarę i perkusję (do metronomu!) (potem ten fragment dr skopiowałem do wersji akustycznej, którą aktualnie mam)(zresztą wydaje się, że "lebiodę" i "puna panda" należy połączyć w jeden utwór, wybierając najbardziej trafne fragmenty), jedną pierdółkę, co do której mam podejrzenia, zaś na koniec zabawiliśmy się w rockabilly — wyszło to strasznie wykonawczo, ale jest to ciekawy motyw do ćwiczeń i grania.
Wydaje się, że najbardziej do przodu jest owa linia basowa, która może być podstawą hiciarskiego numeru, ale do tego jeszcze droga daleka.
***
W każdym razie opracowałem to chyba w piątek na słuchawkach, wtedy lepsze wrażenie robi, kiedy oba ślady rozłoży się leciutko w panoramie (wtedy do prawda powstaje taki niesymetryczny efekt, werbel lekko po lewo, stopa lekko po prawo), ale na kolumnach brzmi to dziwnie, więc pewnie trzeba będzie "pozostać na środku", ew. ten jeden sygnał rozłożyć sztucznie w stereo. Ale do nagrywania perkusji dojdziemy później z Wojtem. Z Johnym to będą brzmienia elektro.

Brak komentarzy: