piątek, 29 lipca 2016

20–30.06.2016




20 czerwca, poniedziałek

zatę Żono ma

ależ emocje wystrzeliły jak korki od szampana!
Cavs mistrzem
a 3 dni do opisania zostają
***
niestety usłyszałem słowo klucz w busie, jakkolwiek nie chciałem zarywać nocki, stąd takie ryzyko, a historia historią, i tak ledwo wstałem
biorąc po ludzku, to miałem szczęście, bo roboty się zrzuciło od samego rana
***
zatem, przeczytałem już o tym meczu, obejrzałem zdjęcia, przesłuchałem palmę, a mimo to jak ogladałem z odwtorzenia, to popłakałem się na końcu
ufff
to w sumie było niezłe, choć pewnie lepiej smakowało na żywo, choć pewnie mógłbym się za bardzo denerwować
***
z kolejnych zaległości oszałamiające
Meksyk-Chile 0-7
gwar i wrzawa już się zaczęły, potem nawet oglądaliśmy to razem
zjedliśmy drugi obiad, jakoś tam pobawiliśmy się w takie czy inne przytulaczki i zeszło do wieczornych (dobrze) i zasypiania (przyzwoicie), akurat wyszedłem z pokoju na mecze
zaskakujące
Walia-Rosja 3-0
mniej, bo spodziewałem się, że Słowacja bardziej powalczy
Anglia-Słowacja 0-0
i mamy kolejną sensację na turnieju
w turniejowym szale przeczytałem wszystkie dostępne drukowane notatki (w transporcie miejskim), w międzyczasie kupiłem drugą rurkę, sprawdziłem dostępność kluczy do odkręcania oraz z czego się składa nasz zestaw umywalka–szafeczka => trochę to potrwa
i tak zeszło na luzaku do zmywania, malin i do snu


21 czerwca, wtorek

zatę Żono ma

jak jeszcze raz sprawiłem sobie radość widząc radość Cavs (chociaż ostatnie 5 min meczu jest bardzo żmudne), to patrzę, że Ukraina w meczu z Irl. Płn. w dużej mierze była w ataku, ów drugi gol to aberracja, więc nie nastawiam się na spacerek o 18
***
spacerek będzie wcześniej, po truskawki
***
coś tam ponadrabiałem, ale zaległości są, ale tutaj też
wciąż żyjemy 7 meczem finałów, tak, wszyscy
najedzony wszystkim, co trzeba, bób czeka, bb (wymów dwa be naraz)
***
dziecko znowu z rana nam pospało, więc było zagrożenie budzikiem i lekkie niewyspanie (logowanie na konto po nocy), ale już transfer z nowym czasopismem (4. Nowe Książki) gładko
***
zrobiłem sobie bardziej niż klasyczny parkowy chill, ze zwiedzaniem
lato w parku, hej
byłem szybko, kupiłem 14 kg truskawek, drożej, 7 siatek
dotargałem, wieczorem sporo było przygniecionych
***
na wro grają emocje, skoro piłkarze nie grają, skończyło się szczęśliwym zwycięstwem, bez błysku i oczekiwań na Szwajcarię
Polska-Ukraina 1-0
Niemcy-Irlandia Płn. 1-0 (tylko, mimo nalotów dywanowych)
***
po pełnym obiedzie, wielu bobach i wyśmienitym humorze naszego dziecka, a także po fotografiach z Rodoz, wróciliśmy późno do domu (w przerwie zebrałem czereśnie), ale mimo szybkich wieczornych i całodniowego zmęczenia dziecku zajęło ponad 40 min
***
za to wino aroniowe w butelce po nalewce smakuje genialnie
zająłem się truskawkami, jednym okiem oglądając sensacyjne
Czechy-Turcja 0-2
Hiszpania-Chorwacja 1-2
i bardzo późno do snu
a widzieliśmy nietoperze
no wspaniały miesiąc


22 czerwca, środa

zatę Żono ma

no ładnie, w 3 minucie pierwsza brama dla Argentyny, dobrze się zaczął dzień, nagle wpadła brama Leo z wolnego (wspaniała) i mamy po meczu, ale ajajajaj, jaki wypadek się przytrafił Javierowi Mascherano
Argentyna-USA 4-0
***
prócz tego:
— miałem problemy ze wstaniem (przedłużające się dni z krótkim snem)
— pogrążam się w lekturze (albo to oni się pogrążają w recenzjach)
— opuściłem spacerniak (będzie po południu)
— powiesili mi półkę na kwiaty w tyrce
— oddałem kaskę za zaległego paczusia/oponkę/parzonego
— zjadłem śniadanie
— Leo Messi wygląda w końcu jak mężczyzna
— zrobił sobie rękawek tatoo
— 55 bramek w kadrze
— będę dzisiaj jadł czereśni dużo
— trza se będzie w końcu obejrzeć
— środa, bez próby, plany na wieczór a jakże
***
jak sobie przeglądnąłem, to Anglicy jednak uprawiali kopaninę, a osławiony Hamsik tym razem nie wydyrygował Słowacji, tyle że ów remis bardzo ważny, bo na pewno zagrają w 1/8
***
tego nie było widać na meczu, ale między 30 a 65 minutą tempo gry Hiszpani z Chorwacją siadło, i mecz nie był porywający, jak się sądzi po wyniku, Chorwaci mają talent
***
przyznam się, że niewiele słuchałem o Albańczykach, bo spodobały mi się zegarki i musiałem coś wybrać, wiadomo, okazja
***
wyczilowałem się na spacerniaku powrotnym, pełnia lata, w związku z telefonem, jaki otrzymałem ("we Wrzeszczu!") i w związku z tym, że nie mamy próby (jedngo boli ręka od walenia, drugi robi na dwa etaty), wysiadłem na przystanku Odrzańska i ruszyłem z górki w dół, wspaniałe widoki, piękny bruk na ul. Na Zboczu, a następnie świetny skrót ul. Ciasną do Kartuskiej i już niedługo jestem w ogrodzie, chce się piwa w to lato
***
musimy wracać do domu, bo przecież mecze!
przystawiłem szafeczkę — będzie pasować, ale umywalka do wymiany, ojciec pomóż
z opóźnieniami wieczorne, a następnie bardzo długie zasypianie, tyle że z palmą
na szczęście Mama załatwiła napoje, a ja popcorn
później oprawiłem kolejne 6 kg truskawek, szybciej poszło
na meczach zaś mnóstwo emocji, niesamowicie
***
Węgry-Portugalia 3:3 
oglądaliśmy trochę ten festiwal, hej, to są mecze, które się pamięta, Ronaldo kontra Dzsudzsák
Islandia-Austria 2:1 
kolejne szaleństwo małego narodu, kibicowałem, cieszę się (ha ha, i jeszcze ten niewykorzystany karny)
Włochy-Irlandia 0:1 
ten powinniśmy oglądać, bo zieloni zrobili impon
Szwecja-Belgia 0:1 
zaś tutaj w końcu, po nieskutecznej, acz ambitnej kopaninie przesadnie przed turniejem wychwalani Belgowie puknęli osamotnionego, nie wyglądającego jak z żurnala Zlatana
***
będzie jeszcze bąbelkować
***
przed snem pokazywali jeszcze drużynę Anglii w Meksyku '86, ależ kolorowy kwadratowy obraz, ależ pamięciowe wzruszenia, ależ pustki na trybunach wtedy! ależ starożytne reklamy na bandach
***
w nocy dziecko mocno denerwowało Mamę, słyszałem


23 czerwca, czwartek

zatę Żono ma

rozpoczynamy kolejny wspaniały dzień z futbolem, lecimy od rana z drugim półfinałem, wczorajsze szalone mecze się obejrzy przez te dwa PUSTE dni, zaczęło się dobrze dla meczu i dobrze dla Chile — strzelili, obrona Kolumbii jest jeszcze gorsza — druga brama w 10. minucie, wow, w drugiej połowie była jeszcze czerwona kartka dla Kolumbii, namoczona murawa, ale emocje właściwie się skończyły, jedynym zabawny elementem było, że w doliczonym czasie wbiegł kibic, a ochroniarze usiłowali go zgarnąć, wszyscy się świetnie ślizgali na rawie — nawet mnie nie zastanowiła ta woda (i 2,5 godziny przerwy w wyniku ulewy, ja nie miałem)
Kolumbia-Chile 0-2
***
potem kolejne newsy z naszej paczki:
Derrick Rose => New York Knicks
Robin Lopez, Jose Calderon => Chicago Bulls
Jeff Teague => Indiana Pacers
George Hill => Utah Jazz
***
no, teraz można w spokoju popracować
i trzeba zrobić tabelkę zespołów, które odpadły, takie rzeczy się robiło przecież, szkoda, że już nie drukują kolorowych magazynów, które podsumowują zdjęciami całe pół turnieju
***
Albanii musi wystarczyć brama i zwycięstwo
bohaterski mecz Islandii fajny, ale słabej jakości
równie atrakcyjna kopanina Irlandczyków z Włochami
no i te szalone radości
***
miałem w domu przygotowywać się na Szwajcarię, ale nic z tego nie wyszło, na wieczór letni film
ale wpierw szybki spacerniak w pewnym chillem (za bardzo się spieszyłem i wyszedłem zmulony z roboty), ale muza klasyczna i klasycznie zielono, i szczęście informacyjne — teraz kg trusk 7 zeta!
***
wróciłem przez upalny Gdn, na wro brat zbierał czereśnie, przymuliliśmy chwilę na niczym i pojechaliśmy do domu, gdzie po kaszce były wieczorne i szybkie zasypianie (30 min palmy), więc o 20:30 byłem już wolny
***
zrobiłem dwie ostatnie siatki trusk, bo już się domagały, a mi chwilowo przeszło zmęczenie, przy czym oglądałem letni odcinek, przed snem zrobiliśmy sobie chill, ja zbrowarem, i troszkę wcześniej do snu niż ostatnio
ale na wyspanie się nie pomogło
mamy mega ciepłe lato, nawet wieczorem
jest to coś niesamowitego
trusk pracują nawet bez drożdży


24 czerwca, piątek

zatę Żono ma

no to Victor już nie jest prospektem Orlando:
— Victor Oladipo => Oklahoma City Thunder
— Serge Ibaka => Orlando Magic
— Marco Belinelli => Charlotte Hornets
— Luke Ridnour zakończył karierę
***
nastąpił britexit
chwd
***
z biedry rzeczy nie zabraknie, jest lato
***
podgoniłem wszystkie konieczne rzeczy, teraz muszę poogarniać
tabelka wciąż nie wpisana, a jutro mecze!
***
i trochę zaległych rzeczy do zjedzenia, a pączuś był
***
jest upał, jest gorąco, jest duszno, jest lato
***
ponieważ jest mała przerwa, słucham wiele hardo-prog-rocka z lat 70, większość z tego jest obecnie do wyrzucenia, chyba że ktoś lubi (ja lubiłem, kiedyś)
***
to był ten mega upalny piątek, gdzie mama już się kisiła ze zdenerwowaniem
ja zabrałem dziecko z zabrania działkowców, które trwało 3 ha, a Mama opowiadała o nim przez wieczór cały
dziecko miało czerwony ryjec, więc uznałem że w przeciągu w domu będzie lepiej spędzać czas, nagle zrobiła się 19:19 więc wybraliśmy się na wieczorne, ponieważ nie było drzemki w środku dnia, to szybko poszło, a ja poszedłem uprawiać działkę
nie było meczów!
poniewczasie doszło do mnie, że to dzisiaj, w ten upał powinienem zrobić grilla z Wojtem (telefonowaliśmy uprzednio)
zebrałem resztkowe owoce, pogrzebałem w ziemi i podlałem dużo, i dobrze, bo nazajutrz była ogromna burza
***
wieczorem jeszcze zmywałem i piłem piwo i inne napoje, nie zdążyłem tego meczu Szwajcaria-Rumunia, bo już był czas
obudziłem się rano z bólem głowy, ale noc z dzieckiem mieliśmy udaną


25 czerwca, sobota

zatę Żono ma

ono nie chciało specjalnie spać o 5:30, ale peregrynowało z łóżeczka do łóżka i z powrotem i w końcu zasnęło do 8:45, czad
***
mieliśmy ciąg dalszy upału i duszności, więc było niejedzenie i niepicie, mieliśmy pojechać wcześniej, pojechaliśmy jak zwykle, ale zaliczyliśmy Kidzińskich
przepakowywanie na Stogach i na długi spacer
***
wynudziłem się jak mops, nie mając ani piwa, ani loda, ani iPODa, a przecież tyle czasu, bo Babcia z młodych szli w ariergardzie
dobrze, że tyle cienia i nawet chłodne powiewy, kaczki, być może perkoz, i zmęczone dziecko, które skorzystało z wózka w drodze powrotnej
***
w domu czyniłem honory gospodarza (= zrobiłem cały obiad) (pysznie wyszedł i w końcu dziecko się opchało + obowiązkowe pomidory i ogórki), co zajęło dużo czasu i pozwoliło go zmitrężyć do MECZU, tych dwóch piw nawet nie poczułem, bo jednak nerwy jakoś już od drugiej połowy, kiedy piłkarze woleli dowieźć zwycięstwo
zdążyłem jeszcze obejrzeć paczkę kolorowych płyt
(Green vinyl pressing, including the slipmat — JSBE)
i na dogrywkę zerwała się gigantyczna burza z gradobiciem wielkości centymetrowych kulek
Mama dojechała na karne i wygraliśmy
Polska-Szwajcaria 1-1 (k. 5:4)
***
potem zalanymi studzienkami wracamy do domu, a dziecko zasnęło, nic to
wieczorne zatem mieliśmy skrócone, bo i na Stogach była wspólna kąpiel w wannie — to dziecko się wszystkiego nowego boi
***
Irlandia Płn.-Walia 0-1
(nie było niespodzianki, prócz tego że nie Bale)
i w meczu, który miał być wisienką, a się nie okazał, Portugalia zrobiła kuku Chorwacji i skończyło się 1:0 w dogrywce, zresztą bardzo późno, rozczarował mnie ten mecz na żywo
***
i nic się więcej nie działo, nie wiem, czy miałem coś zapamiętać
 

26 czerwca, niedziela

zatę Żono ma

poranek mieliśmy jakiś taki niewesoły i wciąż duszny, również nocne burze niczego nie zmieniły w tej kwestii, po nieudanych próbach ściągnięcia meczu o 3 miejsce Copa America wybraliśmy się z młodym na place zabaw, gdzie z wiaderkiem, z gazetą ze sportem, z kawą, ze słuchawkami w końcu się mogłem zabawić i to był dobry czas, nawet ktoś od strony górki puszczał w to przedpołudnie klasyczny miły jazz, taką niedzielę mieli
***
udało się dziecko zasnąć i ja wybyłem na działkę, gdzie robiłem już kompletnie niepotrzebne rzeczy = goliłem trawę z chwastów, z fałszywej trawy, przyniosłem również lawendę
***
po powrocie na obiad jeszcze trwało przymulenie (obiad znowu poszedł tak se), chociaż pogoda już zaczęła się zmieniać, tak, że nawet po pierwszym meczu przez tą godzinę zmarzliśmy na dworze
***
niestety nie było niespodzianki prócz początku meczu i
Francja-Irlandia 1-0
a ja znowu zapomniałem obstawić, a jeżeli już to robię, to pudłuję
Niemcy-Słowacja 3-0 
(bardzo łatwo ich pchnęli, więc byłem rozczarowany postawą Słowaków), potem mieliśmy kiepskie wieczorne i zasypianie w minorowych nastrojach, przynajmniej nie było strasznie długo, i już wpisując kwity do kompa i racząc się browarem obejrzałem festiwal strzelecki Belgii
Belgia-Węgry 4-0
(ładne to było, ale spodziewałem się wyrównanej strzelaniny, no trudno)
i już było naprawdę późno, kiedy po wysłuchaniu kilku komentarzy wybraliśmy się do snu
***
i chyba znowu (między 4 a 5 z soboty na niedzielę) wymyślałem, co byśmy mogli ponagrywać z Wojtem, i tak jak weekend i futbol mnie zmęczył, mimo awansu do ćwierćfinału, tak z ochotą ruszam do pracy, przecież futbol!


27 czerwca, poniedziałek

zatę Żono ma

na razie nie mam czasu pisać, bo finał Copa America 2016
chłopaki w czerwonych bardzo zaangażowani w hymn
***
nie ma specjalnie czym się grzać, bo dwóch czerwonych kartkach i wyrównaniu w ten sposób rywalizacji, ona sama się wyrównała w dół i po 75 min wciąż 0-0
następnie powiedzmy, że wciąż ambitna kopanina z dramatycznymi obronami, ale wynik bez zmian i muszę ściągać trzeci plik, ale karne to już był hit, dwa pierwsze — nie strzelone (w tym Messi przestrzelił, szkoda chłopaka), a potem łał
Argentyna-Chile 0-0 (karne 4-2)
***
potem były łzy takie i takie, a później festyn, może trochę większy niż przy otwarciu pepco na Oruni, ale poziom rozrywki w ten deseń, występy artystów itp.
***
no ja jestem zaskoczony
to co teraz?
***
zacznijmy od tego, że mimo że z rana niewyspany, to lektura idzie, przegląd sportowy zakupiłem, zakupy pełnotygodniowe w biedrze byli
***
oczywiście, że teraz nie istnieje coś takiego jak filmy
oczywiście też, że nie widzę słabości i kiepskiej piłki, bo ta narodowa ("ułomna") podoba mi się bardziej
oczywiście, że odbieram turniej emocjonalnie, dla kolorów, dla przywoływania wspomnień z poprzednich turniejów, dla odczucia tych samych wrażeń/wzruszeń, które towarzyszyły kiedyś, podczas wyklejania zeszytów z piłkarzami, bo chciałbym znowuż wyklejać takie zeszyty
i jeszcze brakuje mi tego, że po szkole/po obiedzie szło się na boisko i było Bońkiem albo Goycocheą
***
ale przyznam, że nawet słuchałem płyt w weekend
***
Mama załatwiła wszystkie ważne sprawy, z czego jestem dumny (po pierwszych krytycznych komentarzach z mojej strony)
***
ponieważ był to poniedziałek, pozwoliłem sobie na małą pizzę gyros (bankomat nieczynny), więc był chill na kamieniu, młodzież już wystaje na górkach, nie mając co ze sobą zrobić podczas wakacji, ten dzień był taki niesłoneczny, choć jednak ciepły
***
umówiliśmy się z Mamą pod lotem, by wrócić na wro, a następnie — po ostrzeżeniu związanym z hamulcem ręcznym oraz po miłym tankowaniu — wróciliśmy do domu na drugą połowę meczu
Włochy-Hiszpania 2-0
to był zaskok!
***
wieczorem bawiliśmy się z dzieckiem dobrze, potknęliśmy się na piciu wody z wanienki i wyrzucaniu poduszki, co się skończyło źle dla wszystkich, łącznie z ponad godzinnym zasypianiem (słucham pikli o drafcie, gram w sudoku)
***
jak już wyszedłem z pokoju (na szczęście na tę godzinę miałem ze sobą browara), to było już jeden dla Islandii
Anglia-Islandia 1-2
czyli największa niespodzianka (i sympatia) euro 2016, zaś bezładne ataki Angoli, to co zawsze obserwuje się na imprezach piłkarskich zaraz po fazie grupowej (o ile wychodzą)
***
już następowało zmęczenie, więc końcówkę oglądałem w łóżku i tylko trzeba było powyłączać wszystko, teraz dwa dni przerwy, już czuję głoda, na szczęscie mam kilka zaległych
***
rano spałem ile wlezie, a dziecko nie, więc Mama niewyspana, ale dziecko zajęte i w dobrym humorze już od 4 rano, brawo synu


28 czerwca, wtorek

zatę Żono ma

nie mówię, że uratowałem chrabąszcza majowego (co one robią przez pozostałą część roku?)
mecz o 3 miejsce Copa America 2016 taki letni (może to brak hiszpańskojęzycznego komentarza), ale może mówię ciut niesprawiedliwie, bo i sytuacje były, słupki i poprzeczki
Kolumbia-USA 1-0
lubię patrzeć na Jose Peckermana, i bardzo mi się podoba droga, jaką wybrał Jurgen Klinsmann, który obecnie wygląda na bardzo sympatycznego człowieka
***
oglądanie hymnów = budujące
np. włosi mają hymn nieco operetkowy, a śpiewają jak na wojnę, i to nie tą w Abisynii, hymny południowo-amerykańskie są też wesołe i skoczne
Buffon z Ramosem całują się po policzkach
ależ im tam deszcz lał
***
jutro zacznie się telefonowanie, więc dzisiaj (pogoda nie wiadomo jaka i ciepło i zimno) muszę sobie zaplanować popołudnie (nie żeby coś wyjątkowego)
***
od tygodnia jem takie ilości czereśni, o jakich marzyłem przez dzieciństwo i młodość, wciąż smakują zjawiskowo
***
będą rozterki Żony podczas rozmów i wyborów, aczkolwiek te raczej sprecyzowane, więc wiadomo, co robić
***
ja mam "Przegląd Sportowy", który prezentuje bardzo niewyszukaną treść bazującą na podstawowych wiadomościach statystycznych, mam wrażenie, że jest gorzej niż 10 lat temu, Mama kupiła mi historyczną GW, teraz pora na tygodnik "Piłka Nożna"
***
no dobra, chwilowo mamy załatwione opisy życiowe
***
pod wpływem kiepskich zdjęć z Grecji zrobiłem sobie zestaw Gennadi, co mnie rozruszało, i trafiłem z dawniejszymm Lotus Plaza na właścimy nastrój, udane zakupy, a i bankomat zaczął działać, byłm zbyt objedzony, by jeszcze kurczaka, park starczył, na szybko, bo zaczęło padać (i grzmieć!)
z nowości — zamknęli polo market
***
był empik i byłem najwcześniej na próbowni, gdzie przez 50 min czekaliśmy na lidera, dobrze zeszło, potem długo graliśmy, niemal bez siania, aż nawet nie korzystałem z taboretu — może to oczekiwaniu na te 3 x wolne, które wykorzystałbym na nagrywanie
***
wracam z drożdżówką, aczkolwiek w domu jeszcze coś wciągnąłem z majonezem (towar luksusowy)
acha, z inpostem to było jakieś oszustwo, ale pocztę odbieram następnego dnia
no i do snu, ponownie spóźnionego, ale film przecież trwał, obejrzałem ów strasznie zabawny i pełen akcji odcinek, w końcu lato mamy, strasznie mnie bawiło to oglądanie, rekreacja


29 czerwca, środa

zatę Żono ma

miałem zupełnie bezpieczny chill i dzięki doskonałej gospodarce wodnej jestem na przedzie, piłka nożna czytana od deski do deski
wróciło lato, nieprzesadne, w sam raz
***
oczywiście miast się zabrać do baz, spojrzałem na ranking drużyn euro 2016, które już odpadły (sam miałem sobie taką tabelkę zrobić) i z rozpędu trwające już gdzieniegdzie eliminacje MŚ 2018, Samoa już nie gra
z aktualnego pkt siedzenia, nasza grupa E wygląda świetnie (Rumunia, Dania, Polska, Czarnogóra, Armenia, Kazachstan)
***
a tutaj są flagi, których ostatnio szukaliśmy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mistrzostwa_%C5%9Awiata_w_Pi%C5%82ce_No%C5%BCnej_2018_%28eliminacje_strefy_CONCACAF%29***
wszystko się opóźniło, ale w końcu dojechałem do domu, gdzie dziadek oswajał wnuczka, przywiózł wiele upominków, m.in. album, którego chciałem być posiadaczem = więc fajnie
omówiliśmy kwestie techniczne umywalki oraz domku, zatem czeka mnie robota z tych dużych
a Mama wybrała się na spotkanie
***
mieliśmy pogodny wieczór, oczywiście do chwili picia wody z wanienki i niepicia mleka do snu, niemniej, w ciągu dnia problemów nie ma
następnie rozpakowałem i sprawdziłem prezent, chyba działa (nie wiem na jaki napęd), umówiłem się z Wojtem na nagrywki (ucieszył się), dokończyłem część internetów (discogs) i zrobił się wieczór i powrót Mamy
korzystając z okazji, że nie ma meczy, udaliśmy się do snu o 22
strasznie jasno!


30 czerwca, czwartek

zatę Żono ma

już mnie ręka boli od dzisiejszego zawieszania/walenia
chwila relaksu i zaraz ruszę dalej
***
o
Deadfall (1968)
nie będę się rozpisywał, ot skończyłem, bo okazja była, natychmiast sięgnąłem po kasetę i udałem się z nią na spacerniak, będą zaległości w gazetach
***
również wcześniej rozpocząłem dzisiaj spożywanie, nie ma mojego pączusia, ale starczy mi pozostałych zestawów, dzisiaj lato nieco zachmurzone, ale wciąż ciepło, fajnie
***
a to było tak, że z wcześniejszego pójścia spać, się przebudziłem o 5 i już nie miałem ochoty się starać zasnąć, uznałem, że warto coś zrobić ważniejszego na leżąco
***
tylko sobie przypomniałem, że był ten MECZ w Chorzowie 2016 roku, który oglądałem potem na dvd (czy "Futbol" jeszcze istnieje?), mógłbym sobie przypomnieć, ale dzisiaj/wczoraj nie było na to czasu
po pracowitym dniu wróciłem do domu, dzieci z dworu wróciły chwilkę później
kawa, strucla
***
pobawiliśmy się ciutkę, wieczorne poszły nam wyjątkowo dobrze, zasypianie było ekstremalnie szybkie
porter + zwyczajne do meczu, czekałem na ten wieczór, oni zaczęli wcześniej niż przekaz tvp.sport, więc poszedłem za granicę
miłe złego początki, a potem mecz zrobił się nudny, na dogrywkę już byłem wkurzony, bo chciałem iść spać, mecz nie był zbyt odważny i szkoda chłopaka, więc do snu
***
a nasz chłopak się przebudził, więc Mama od razu poszła spać tam
nie wyspałem się, i łeb mnie bolał po winie, to jak już zacząłem podżerać sobie przed snem
***
a Mama bawi się profesjonalnie w worda, takie zadanie na tydzień dostała, oczywiście zajęło ją to bardziej niż mecz



Brak komentarzy: