poniedziałek, 26 września 2011

Old Canes "Sweet"


niedziela, 18 września
Poszedłem spać po 2, wstałem po 7. Poprzedniego dnia podobnie. Teoretycznie powinienem iść do loga. Ale po co, skoro mam teraz tak?

Poprzedniego dnia dokończyliśmy "Chase" (1966). Niezły dramat się z tego rozpętał. Mocna rzecz.
***
Poprzedniego dnia także "Bienvenue chez les Ch'tis" (2008). Baaa, aleśmy się uchachali. Głupie (początek aż nadto) i standardowe, ale fajne. Najlepsze sceny z roznoszeniem poczty i odmawianiem. No i w nocy przysłali mi internet. W paczce. No to oglądałem teledyski. Appleseed Cast! (no i to się zakończyło zużyciem ostatniej czystej kasety).

Ach, beczki do "mogłaś" robię. Pomysł jest cacy, wykonanie wychodzi powolutku bardzo ładnie. To się nazywa pomysł!
***
Zwiedzanie Przedmieścia Gdańska z przewodnikiem (ibedeker.pl) (Aleksander Masłowski). Tak, w kolejności najlepszy ten plasuje się na miejscu drugim. Gość jest dobry, wyraźny i stanowczy, 2 godziny trwało i było konkretnie, warto było się wybrać. No, i to nam wylosowano broszurę pamiątkową, ha.
***
Skoro już byłem TAKI elegancki, to żal było tego nie wykorzystać. Skoro i tak wrześniowe weekendy nas rozpieszczają. Sznycel tym razem bez szału, za to tagliatelle alla gorgonzola (sos, ichnia szynka, kurki) wymiata. Sos był prawie tak dobry jak mój.
***
Leciutko sentymentalny spacer (który to blok — już nie pamiętam), potem przygoda z przyrodą, my na górze, buzująca woda na dole. Widowiskowe. Ba, nawet morze kazało nam się wspinać na grożące obsunięciem zbocze, skikać i przemykać między uciekającą falą a osuwiskiem. Mimo nadchodzącej szarówki całość była nad wyraz adekwatna.
***
"Nine" zmęczone (słabo, słabo, słabo), więc tylko lekki smaczek z "Rękopisem" i lulu.

poniedziałek, 19 września
Skoro jesteśmy teraz trochę emo, to mamy nowe dla się: Jeniferever. Wczesne płyty są w pipę. Prawie jak Appleseed Cast. Spoko — daje radę.
***
Odkryłem w sobie niepokojącą przypadłość — jak znajdę coś u nas na podłodze, to sprawdzam, czy to jest do jedzenia. Z reguły jest, ale nie wiem, czy z czasem nie skończy się to nieprzyjemnie.
***
Taglioline al limone jest rzeczywiście con limon. W połączeniu z ostatnim daniem smakuje wybornie. Coś mi ostatnio odbiło z tymi pastami.
***
Małe zajęcia techniczne i inne okoliczności. Mam wrażenie deja vu. I tak co roku.

wtorek, 20 września
Nooo! Johny daje radę. Endriu szaleje. Wojt robi obroty na stołku. Ja nie pamiętam wszystkich tekstów. A i tak to była znakomita próba. Ba, musiała być, w końcu za tydzień mamy występ.

środa, 21 września
Można mi było składać życzenia imieninowe.
***
Prezenty (x 3) dzięki Pyszczku były wypasione. Oprócz zajęć technicznych miałem wyjazdówkę rowerową (hej, przypomniało mi się, że mam działającą lampkę!). Spotkanie z Karolem praktyczne i na temat.
***
Zżarłem w końcu lody. W końcu to imieniny. Skoro ja wybierałem, to oglądaliśmy Vesper Lynd.

czwartek, 22 września
No, ordynarne pragnienie w wyniku tego wczorajszego szaleństwa.
***
Kawałek o skowronkach: Dreamend "Interlude".
***
W ramach poprawiania i tak już dobrego samopoczucia: dentysta. Wizyta roku:

— To pani mi machnie lewą dolną siódemkę.

(pół godziny później, po zabiegu)
— Wie pan. To wcale nie była siódemka.

Brak komentarzy: