środa, 16 grudnia
Byłbym zapomniał o moich pozostałych darczyńcach: od Tomka otrzymałem orzeszki pistacjowe, zaś od Asi płatki miętowe w czekoladzie — pychotka.
***
Spadł taki mini śnieżek. Jest nawet mrozik, więc jakoś to się trzyma.
***
No to wczoraj nawet "popracowałem". Kawa z domowego zaparzacza służy. Napisałem tekst do "ketus death III". Nie było lekko. Ale jest GŁĘBOKI. Użyłem takich sformułowań, jak: "estakady wzruszeń" czy "zza donic woń" (czy jakoś tak). Zapomniałem zastosować "stalaktyty marzeń".
***
London (2005) ogólnie był psychologicznym gniotem, ale zyskiwał formą, faktem, że był rozegrany na dialogach oraz fryzurą Jasona Stathama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz