piątek, 2 października
Koniec września i początek października są diabelnie zimne w tym roku. Już zaczęła się ponurość związana z zachmurzeniem. Przynajmniej jeszcze nie leje non-stop, tylko czasem popadywa, na szczęście nie wtedy gdy wędrujemy na trasie dom-praca. Podobno dzisiaj rano były 2 stopnie C. Noce podejrzewam o przymrozki nawet. A przecież, tamta wyprawa kajakowa na Westerplatte któregoś poprzedniego września...
***
No muszę się przyznać, że ten sport tak podgladuję/podsłuchuję. Głównie zerkałem na mecz Realu w LM na polsacie (w tym roku tvp już NIE MA NICZEGO {pan Konon Barbarzyńca}). Początek i koniec meczu siatkarek Polska-Rosja w ME, końcówka meczu Holandia-Rosja i niemal cały Polska-Bułgaria. Ale tak bez nerwów. W tym czasie poczytuję sobie.
"Przypadki inżyniera ludzkich dusz" mają jeden mankament, podobny do "Pawia królowej" — nie można tego czytać od deski do deski, bo w pewnym momencie robi się nużące. Ponieważ wszystko dzieje się niemal w języku (aczkolwiek nie brakuje poszatkowanej fabuły) dozowanie jest absolutnie wskazane. Dzięki temu oba dzieła zyskują. Obecnie jestem na etapie, że wszystkie ewolucje stylistyczne (szczególnie Masłowska) już mi się przejadły, a fabuła aż tak nie ciągnie. Zatem, ponieważ kusi mnie Tytus, Romek i A'tomek w kiosku za 6 zeta, zapuściłem sobie komiks "Star Wars". Rzecz dzieje się po "Powrót Jedi", Imperator jednak przeżył, a Luke przeszedł na ciemną stronę mocy! Ha. Na jednej z okładek Luke jest podobny do Ireneusza S. z foto z Francji tego roku, które widziałem, dzięki uprzejmości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz