wtorek, 30 lipca 2013

Odcinek z Krzyżakami



12 lipca, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jedziemy a ja wracam autem po nocy.

Tak, to było w czwartek, kiedy już niby przygotowani, okazało się, że trzeba tam przyszyć, tu zaszyć, a przecież to nie robota na moje nerwy. Siedziałem, szyłem, palce bolały, czaszka parowała. Ale się chyba udało.
Na Witokomunie wszystko po staremu, "dlaczego wy zawsze siedzicie w kuchni", tym razem wypadło na mnie, więc nie piję, ale kanapki też już nie zjadłem. Nie wiem czemu. Afer nie było, nikt się nie trzaskał po ryju, raz strzaskało się wino, pora była już.
Oni nie zdążyli na skm, ale jest super kierowca rajdowy, który zajechał i dowiózł wszystkich po nocy na miejsce, z przystankiem na Sopot, Oliwę i Strzyżę. Taki miszcz. 
Krzyżacki.

==============================
13 lipca, sobota

Odcinek z kacem, ślubem i zakupami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca skończyliśmy o 21 i wydaliśmy dużo pieniędzy.

No oczywiście, że nie ja.
Jakoś żeśmy się zebrali, zaliczyli obowiązkową godzinę, trochę ploteczek, wsiadamy i jedziemy.
Było tego tak strasznie dużo, że nawet nie wiem na ile razy chodziliśmy.
A racja, do tego była pompka i etui (jeden sklep) oraz wiaderko na mokre śmieci (drugi sklep), a zakończyliśmy w tym trzecim. I wtedy zrobiło się późno właśnie.



Brak komentarzy: