wtorek, 30 października 2012

Odcinek z najgorszymi filmami świata, cz. I


26 października, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zaczęliśmy ryzykowny przebojowy weekend. Ofiar nie było. No może Drakula.

A tak byłem w zeszłym roku (fot. Andrzej Zając)

Pojawił się dzisiaj stopień pierwszy. Jak wyszedłem do piekarni natychmiast mnie otrzeźwiło. W trymiga. Po wczorajszym opadzie spodziewałem się użyć płaszcza i parasola (to co wymyśliłaś mi wczoraj), a tymczasem pogoda postawiła na zimno, więc zmiana koncepcji. Jest czyste niebo, świeci ostre słońce, pogoda jak kryształ, w formacie mkv.

Inspiracjami i słowem "Trzech wiedźm" Pratchetta można by obdarzyć połowę współczesnych filmów i pewnie sporo książek.

A ogórek małosolny własny — już drugi w tej kadencji — znakomicie ubarwia poranne świeże śniadanie. Uwaga: wsypywać 1,5 łyżki soli.

Kino dzień pierwszy. Głęboką analizę zapodam nam później. O ile w ogóle. Bo przecież. Kebab. Ryjówki. Senność. (bo ja zasnąłem, na ryjówkach!). Nocowanie.

Santo En Atacan Las Brujas (1968) (to zdjęcie bardziej)

The Beast of Yucca Flats (1961)

The Killer Shrews (1959)


Brak komentarzy: