niedziela, 5 września
Bodaj zaliczyliśmy sklep, kosza do 150, troszkę nie pamiętam. Zaczęliśmy oglądać angielską obyczajówkę romantyczną "My Last Five Girlfriends" (2009) w obcym języku, co dokończyliśmy w poniedziałek. Było to o tyle dziwne, że związki były z perspektywy ciut wrażliwego mężczyzny, zaś szalenie atrakcyjna i pomysłowa była forma filmu, gdzie pojawiały się rozmaite plany, animacje kukiełkowe i inne rozwiązania przedstawiania przestrzeni i czasu opowieści.
***
Zajrzałem do Masywu Śnieżnika, ułożyłem wokale Wojta i na razie dalej nie ruszam. Tutaj eq będzie potrzebny, bo nie podoba mi się brzmienie basu, brakuje trochę gitar, perkusja jest zbyt niewyraźna.
poniedziałek, 6 września
Wreszcie spędziłem wieczór porządnie, na układaniu plików. Okazało się, że z mojej winy zgubiłem jedną violę, ale reszta pasuje idealnie. Co prawda pomysł, aby słuchać tylko smyczków nie jest do końca wyważony, bo popisy czasem przeradzają się w tło bez tła, ale chyba mam pomysł na inną wersję i wtedy rzeczywiście "destroy columbus" będzie się składało z dwóch cd. Tak czy inaczej, kiedy grają wszystkie instrumenty, trzeba będzie bardzo dokładnie wyważyć, co ma być słyszalne, a co mniej. Nie wiem czemu, na razie czuję potrzebę, aby każde uderzenie perkusji było najbardziej wyraźne w miksie.
***
Dokończyliśmy obyczajówką.
wtorek, 7 września
W konsekwencji nie mieliśmy próby, a ja chyba obejrzałem kosza mecz.
***
Acha, zakupiliśmy ełr na wyprawę i kupiliśmy na drobnej wyprzedaży opiekacz. Od tego dnia nie jemy już obiadów, tylko opiekany chleb tostowy. Mam nadzieję, że obiady kiedyś wrócą.
Chyba wieczorem obejrzeliśmy niezobowiązujący film "Black death" (2010) z Seanem Beanem umiejscowiony w czasie średniowiecznej zarazy. Całkiem wystarczające do oglądania.
Podkolorowanie obrazu oraz zastosowanie nowoczesnych technik kręcenia było ciekawe, a sama fabuła i pomysł wystarczająco wciągające.
środa, 8 września
To pamiętam dość dobrze, bo był mecz, a potem go nie było, więc zająłem się indeksem. I tak sobie rzeźbiłem do późnych godzin wieczornych. Więc i w pracy "fajnie" i w domu "fajnie".

Bodaj zaliczyliśmy sklep, kosza do 150, troszkę nie pamiętam. Zaczęliśmy oglądać angielską obyczajówkę romantyczną "My Last Five Girlfriends" (2009) w obcym języku, co dokończyliśmy w poniedziałek. Było to o tyle dziwne, że związki były z perspektywy ciut wrażliwego mężczyzny, zaś szalenie atrakcyjna i pomysłowa była forma filmu, gdzie pojawiały się rozmaite plany, animacje kukiełkowe i inne rozwiązania przedstawiania przestrzeni i czasu opowieści.
***
Zajrzałem do Masywu Śnieżnika, ułożyłem wokale Wojta i na razie dalej nie ruszam. Tutaj eq będzie potrzebny, bo nie podoba mi się brzmienie basu, brakuje trochę gitar, perkusja jest zbyt niewyraźna.
poniedziałek, 6 września
Wreszcie spędziłem wieczór porządnie, na układaniu plików. Okazało się, że z mojej winy zgubiłem jedną violę, ale reszta pasuje idealnie. Co prawda pomysł, aby słuchać tylko smyczków nie jest do końca wyważony, bo popisy czasem przeradzają się w tło bez tła, ale chyba mam pomysł na inną wersję i wtedy rzeczywiście "destroy columbus" będzie się składało z dwóch cd. Tak czy inaczej, kiedy grają wszystkie instrumenty, trzeba będzie bardzo dokładnie wyważyć, co ma być słyszalne, a co mniej. Nie wiem czemu, na razie czuję potrzebę, aby każde uderzenie perkusji było najbardziej wyraźne w miksie.
***
Dokończyliśmy obyczajówką.

W konsekwencji nie mieliśmy próby, a ja chyba obejrzałem kosza mecz.
***
Acha, zakupiliśmy ełr na wyprawę i kupiliśmy na drobnej wyprzedaży opiekacz. Od tego dnia nie jemy już obiadów, tylko opiekany chleb tostowy. Mam nadzieję, że obiady kiedyś wrócą.

Podkolorowanie obrazu oraz zastosowanie nowoczesnych technik kręcenia było ciekawe, a sama fabuła i pomysł wystarczająco wciągające.

To pamiętam dość dobrze, bo był mecz, a potem go nie było, więc zająłem się indeksem. I tak sobie rzeźbiłem do późnych godzin wieczornych. Więc i w pracy "fajnie" i w domu "fajnie".

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz