piątek, 17 kwietnia 2009

po wierzchu

Niedziela to już głównie wypoczyn i próba zrelaksowania się przed zjawiskiem "pójścia do pracy" — raczej nieudana. Mecz Wisła-Lech raczej rozczarował, wieczorem coś rześmy oglądali — niepamiętam. Chyba "Zbrodnie i wykroczenia" Allena. Chyba zmęczyliśmy się tą serią. Ale trzeba przyznać, że książka od Wojtka, wywiady z Allenem, trochę dobarwiają okoliczności filmowe. Aczkolwiek wywiady — zapewne autoryzowane — nie są jakąś kopalnią wesołych zagrywek. W ogóle wydaje się, że Allen jest mało "zabawowoym" człowiekiem. A już można odpaść z nudów, jak zaczyna prawić, że dla nie w sztuce/filmie liczą się tylko "ważne tematy".Na przykład w superlatywach wyrażał się właśnie o filmie "Zbrodnie i wykroczenia", że podoba mu się i
jest całkiem zadowolony (a z reguły nie jest) z tego wartościowego obrazu o podłożu filozoficznym, taaa.
Mówię do Skarbie, że nie mogę patrzeć na Mię Farrow i wolałbym uprawiać seks z Alanem Aldą niż z nią. A ona mówi: "każdy by wolał".
***
oj, to jakiś stary odrzut był
***
we wtorek (14.04) próba kevinów, chyba od roku nie miałem takiej radości na próbie, jak podczas grania "Czy to jest to to?" w wersji rockabilly?/country?/american rock? — tak sobie spróbowaliśmy na przyszłotygodniowy występ — może tak powinniśmy grać?
***
Przed snem totalny wypas, na ulubionym kanale "hyper" była pełna prezentacja możliwości i rozgrywki (proces rozbudowy + bitwy) EMPIRE TOTAL WAR! Fantastycznie prezentuje się ta gra. Nie ma szans bym miał czas na jej studiowanie.
***
w środę dostaliśmy w spadku po Andrzeju rower — trzeba obniżyć siodełko — takiego wypasionego, z przerzutkami itd. w życiu nie miałem; na razie jednak na próbę do Endriusa pojechałem autobusem; John Barry zawsze dobrze robi na słuchawkach, człowiek od razu się odrywa, zaczynam powoli rozpoznawać, gdzie kończy się podkład do "You only live twice", a zaczyna do "From Russia with love". Próba wokalna udana, uzgodniliśmy kwestię współpracy nad kolejnymi projektami. Jeszcze było śmiesznie, bo widzieliśmy fragment filmu z cockneya, i o ile w JZTZ wyglądamy jak banda przygłupich pedałów z autystycznym młodzieńcem na scenie (ale coś w tym jednak jest wyjątkowego), to moją uwagę zwróciło, że podkład + perkusja — do Wojta zabrzmiał cholernie naturalistycznie, jakby ten perkusista rzeczywiście tam grał, a my sobie podśpiewujemy i przygrywamy — taki półplayback wyszedł kapitalnie. Ho, ho — kto wam zrobił taka perkusję!
***
Mecz MU słaby, podobno liverpool-chelsea 4-4 wczoraj był niezły. Do snu oglądałem w tv (!) film "Magnolia" — początek mnie zaintrygował.

***
Dawno nie słuchałem nowej muzyki. Bajzel wydał nową płytę, ale ponieważ zrezygnował z elektroniki, bez bitów przestał być charakterystyczny, a został młodszą wersją Budynia. Z jakiegoś występu (w Trójce?) TCIOF — zupełnie bezjajeczne te nowe akustyczne piosenki, cholera wie o czym śpiewają, brzmienie basu mi się podoba, ale kompozycje się nie zapamiętują. No bez kitu, weź posłuchaj: Inverness — Forest Fortress (2009), a potem to, niby to samo, smętnie, dzwoneczki są, nawet perkusja gra nierówno, a wszystko to ma coś.
***
Koniec sezonu regularnego w nba (miscellanea).

Brak komentarzy: