W sobotę wyjątkowo — wychodząc naprzeciw obostrzeniom współlokatora Endriusa pojechałem na Morenę na próbę wokalną JZTZ. Przy okazji przekonałem się, że podkłady do Wojtka dobrze, czytelnie i donośnie brzmią na dużych kolumnach. Powrót do domu po południu i sobota prawie minęła. Zdaje się, że wieczorem wyrzeźbiłem resztę okładek. Zdaje się, że oglądaliśmy "Życie i cała reszta" Allena — bez rewelacji, ale nie ma co narzekać, i chyba budżetowy horror o mega szczurach "Pokarm bogów — powrót koszmaru" (adekwatny tytuł) — nawet nie było śmieszne w swojej kiczowatości. Meczu z Litwą (1-1) na szczęście nie oglądałem — nuuuudy.
Kostyra:
— nokaut w tej walce wydaje się nieunikniony, jak zmarszczki po 60.
— jest sztywny jak pomnik
— przy Alim jest wolny jak ręczne liczenie w dobie komputerów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz