czwartek, 19 lutego 2009

foto z wakacji (Gerona, Barcelona)

słuchając HAWKWIND (i przybliżając się do IN THE NAME OF NAME) już teraz zauważam, że nie będzie problemów z użyciem wielu gitar w pogłosach i wah-wah — niemal takie same zagrywki stosowaliśmy przy Wojt the la Volt, za pamięci, jest już myspace:

w poniedziałek uskuteczniłem ambientowy numer pod obraz, później zająłem się ciut hiszpaniozą, zaś wtorek (17.02) przywitał nas cudowną śnieżną zimą (musiało napadać co najmniej 10 cm); szliśmy po dziewiczym puchu, zanurzając stopę za stopą niesamowicie
***
próba bezzmienna —Macieya dostał wolną rękę w organizowaniu występów; sprawnie poruszam się w korzystaniu z 3 efektów —wpływa to korzystnie i urozmiaica tkankę drugiej gitary

Autour de Lucie — Immobile (1997) — ciekawe wspomnienie z przeszłości pop-rock troszkę w stylu Stereolab i klimatem dEUS
Odawas — The aether eater (2005) — prosto, przestrzennie, niezwykle kilmatycznie, czasem jakby space folk z inspiracji Neila Younga, może trochę Beck
The Appleseed Cast — Sagarmatha (2009) — rozczarowanie, ale skoro zespół nie zdobył powszechnego uznania swoimi poprzednimi znakomitymi płytami, to co jeszcze może zrobić? — bardziej rozmyte, mniej przejmujące niż kiedyś

mamy przepiekną zimę, a je wreszcie zabieram się za foto z wakacji



Brak komentarzy: