wtorek, 23 października 2012

Odcinek z pierwocinami


Wrrrr..., wrrrr... (mówi ciasto psami)


21 października, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzaliśmy niedzielę całkiem intensywnie. Dwa wyjścia z domu — no kto to widział!

Natomiast. Nie mieliśmy na śniadanie jajek! Niemniej i tak było nieźle. Więc pogoda, więc bez kawy, więc Oliwa, więc parkowanie, więc park przejściowo, więc Pałac Opatów, więc Chagall (głównie), więc Malczewski, więc bociany i żółte kwiaty (ale to Ty przecież chciałaś oglądać to z odległości kuchni), więc nazwiska, więc parę jeszcze obrazów, więc współczesne malarstwo polskie. Trochę jakby wtórne, ale kombinacje kolorów, kresek i kropek w końcu uzasadniły tę wizytę.

http://kultura.trojmiasto.pl/Braque-Kandinsky-Chagall-Pokaz-daru-artystow-francuskich-imp308226.html

Pić! Trasa jednak nietrafiona była, więc trafiliśmy od razu do domu na obiad. Kawa i wyjście nr dwa. Parking przy makro znakomity. Więc jak już się człowiek zgrzał, to mógł zdjąć tę kurteczkę. I wtedy zapalanie i gaśnięcie. Kangurów właściwie nie było. Kangury robiłem w poniedziałek. Zakręty, bieg 1 i 2, a nawet 3 i raz 4, w najmniej odpowiednim momencie, kiedy okazało się, że kuropatwy, śmietnik, a on nie chce hamować (jak to, przecież zredukowałem bieg?!). Uff.

Za to mgła i okoliczności przyrody znakomicie + wizerunek gwiazdy śmierci, albo bardziej statku kosmicznego. Pierwsza godzina za kółkiem za mną. Nie wiem, czy mi się to podoba, strachu nie ma, po prostu się człowiek nauczy i już. I będzie fajnie. Do tego satysfakcja z równego utrzymywania 10 tys. obrotów i prędkości 15 km/h. Acha, dwa razy ukradkiem spojrzałem w boczne lusterka. I nawet widziałem linie!

Zatem znakomicie. Węgorz! (= dobry tłuszcz i pyszny tłuszcz). Już miałem sięgać pamięcią, kiedy — golarko-węgorzarka, sałatka niepowtarzalna, i wino, racja, wino za 10 zeta, bo tanie. Pan serial, i to już nawet okazało się, że koniec sezonu, a tak taki szał, więc potem również szał i szybkie, a udane, przygotowanie do snu, bo przecież wszyscy nazajutrz wcześnie wstają.

— wiesz jaki jesteś?
— wiem, wysoki
(czarodziej jakiś czy co?)

I dziękuję Ci Moja Droga za pierwsze lekcje! No przecież.

Tucker and Dale vs Evil (2010)


Brak komentarzy: