poniedziałek, 15 października 2012

Odcinek z molem




10 października, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wybraliśmy się do klubu, a oni wyraz na ch.

Jak tam było? Szaleliśmy z książką, napataczał się program, zasadniczo w przód, zaczęło padać. Nieładnie.
 
Johny nie ma samochodu, a ja mam 3 siatki. Pięknie wypełnione. Mniam.
No więc idę sobie, a on dzwoni. Znaczy się telefonuje. Kiepsko było słychać, więc pożartowałem sobie z niełączem łączy i to mnie natchnęło na wieczór.

UWAGA: w poniedziałek wymyśliłem riff. Taki do ITNON. Oby zapamiętać?

Oprócz tego mamy wyznaczone zadania. I dużo miejsca na sali. Tak wygodnie to jeszcze nie było. I drewutnia ma też właściwy odpowiednik, jeżeli chodzi o to, co zostawił perkusista po sobie. Pojawił się olej lniany. I nowe/stare historie. W końcu dawno nas tutaj nie było. Ach, no i okazało się, że podczas ostatniej nagrywki zapomnieliśmy od "still not enough", a to fajny numer jest.

Siąpało. Siąpiło. Jakkolwiek. Dosyć sopocko, jak na Sopot przystało. Parkingu brak, straż się napatoczyła i trzeba było nawracać. I tutaj jeszcze żywo, a w domu nieustający relaks i nagły zgon. Może to po ciepłym jedzeniu.

A przecież miałaś tyle rzeczy do opowiedzenia (to wszystko przez tę książkę do nocy!). Więc niespodzianki, kokoszenie się i trudności z zaśnięciem. No nie ja.





Brak komentarzy: