wtorek, 29 września 2015

Agent 3S3 — Passport to Hell (1965)



zapowiedź nadchodzących atrakcji
jedna z najlepsiejszych piosenek w historii, bo wiadomo, kto trzaskał muzę




piątek, 18 września 2015

House of Cards (1968)



zapowiedź nadchodzących atrakcji
ach, paryżewo
i skąd kto poznaje tego aktora?




wtorek, 15 września 2015

Wonder Women (1973)





zapowiedź nadchodzących atrakcji
począwszy od pierwszego brzmienia perkusji (brzmienie, brzmienie!)




środa, 9 września 2015

xls_15



28 bo Black Sabbath

Behemoth — The Satanist (2014)
bez oceny, nie przesłuchałem, ciężar

2 x 6 płyt Black Sabbath

2 x 3 płyty Black Sabbath




5
Andrew Stockdale
Keep Moving (2013)
Audioslave
Out Of Exile (2005) — nie mogłem nie wrzucić tej extra fotki
Black Keys
Turn Blue (2014)
Black Keys-Stooges-RZA
No Fun-Baddest Man (2013)
Black Sabbath 19
13 (2013)

6
Black Sabbath 04
Vol. 4 (1972-2009)
Black Sabbath 08
Never Say Die! (1978-2009)



7
Afghan Whigs
Do to the Beast (2014)
Black Sabbath 05
Sabbath Bloody Sabbath (1973-2009)
Black Sabbath 07
Technical Ecstasy (1976-2009)


8
Avi Buffalo
Avi Buffalo (2010)
Black Sabbath 01
Black Sabbath (1970-2009)


9
Black Sabbath 02
Paranoid (1970-2009)


10
Autolux
Transit Transit (2010)
Black Sabbath 03
Master Of Reality (1971-2009) — można się świetnie rozgrzać "Sweet Leaf", chyba najbardziej lubię tę płytę z sentymentu do oryginału, którego kiedyś pożyczałem (ta czernina!). Niesamowicie jest tam nagrana perkusja (z ręcznikami na werblu i beczkach). Basy jadą po wszystkim. Rozgrzałem się jak przy jedzeniu rosołu.




xls_14



Schifrin, Baxter i Budd
jazzowe trio
41 płyt

1, 2, 3 nie ma

np. 4
Tito Arevalo — Mad Doctor Of Blood Island (1968) — okropnie staro brzmiący horror mono


5
Lalo Schifrin
The Fox (1999)
Lalo Schifrin
The Mean Season (2010) — dreszczowiec z Kurtem Russelem, są klimaty, jest muzyczka "disco", podobne do Never Say Never
Les Baxter
The Comedy Of Terror (1963)
Roberto Nicolosi
Black Sabbath (1963)
Roy Budd
Catlow (1971)
Roy Budd
Soldier Blue (1970)
Roy Budd
The Wild Geese (1978)
Wendy Carlos
A Clockwork Orange (1971)

5 i 7
Scott & Rosenman
Conquest Of Battle For The Planet Of The Apes (1972) — sporo akcji przygodowej, czasem eksperymentalnych klimatów, ale bez wirtuozerii; Battle lepsza

6
Lalo Schifrin The Osterman Weekend (1983) — amerykańska sensacja, powieść Ludluma, reżyserował Sam Peckinpah, zagrali Rutger Hauer, John Hurt, Dennis Hopper, Burt Lancaster, utrzymuje się klimat grozy
Lalo Schifrin THX 1138 (1970)
Lalo Schifrin Verve Jazzclub Trends (2008)
Lalo Schifrin & Bob Brookmeyer Samba Para Dos (2008)
Les Baxter The Dunwich Horror (1970) dobre lata 70
Roy Budd Fear Is The Key (1972)
Roy Budd Sinbad and the Eye of the Tiger (1977)
Roy Budd The Carey Treatment (1972)
Roy Budd Vigilante Cult Film Soundtracks (1971-1977)
Stelvio Cipriani Femina Ridens (1969)
Stelvio Cipriani L'assassino... è al telefono (1972)
Stelvio Cipriani The Bounty Killer (1966)
Vasco Vassil Kojucharov, Elsio Mancuso Una Lunga Fila Di Croci (1969)
Walter Rizzati, Roberto Pregadio Un Buco In Fronte (1968)
William Loose Vixen (1968) nieciekawe — nieprawda! Bardzo miłe, sympatyczne, chilujące






7
Lalo Schifrin
There's A Whole Lalo Schifrin Goin' On (1968)
Les Baxter
Bora Bora (1968)
Les Baxter
Hell's Belles (1968)
Les Reed
Girl On A Motorcycle (1968)
Roy Budd
Get Carter (1971)
Roy Budd, Jerry Goldsmith
The Carey Treatment_Westworld_Coma (1972) — Fred Karlin, chwilami świetny, artystowski klimat ambientu + cwane banjo
The Bossa Nova Exciting Jazz Samba Rhythm
Vol. 3
The Mariachi Brass featuring Chet Baker (1966)




8
USA Out Of Vietnam
Crashing Diseases And Incurable Airplanes — rozbudowany, delikatniejszy, post-rockowy stonerek, ma nawet emo w stylu ApC





9
Roy Budd
The Stone Killer (1973) — chyba najlepszy ost Roya, jest napięcie, jest drive, jest nowocześność, są basiki




10
The Taking of Pelham One Two Three OST FULL (1974) — 20 numerów!







Phenomenal and the Treasure of Tutankamen (1968)





zapowiedź nadchodzących atrakcji



16–31 sierpnia



16 sierpnia, niedziela

zatę Żono ma

nie była fajna, bo choć śniadanie ok i długaśny spacer ok (ul. Kartuska, hej)
i jeszcze cmentarz jak francuski, w sam raz na piknikowanie
i wtedy dziecko zaczęło się biesić i uderzać w nogi od stołu
nie było więc oglądania, ale wybujanie w ogrodzie i ciut czytania na pół godziny drzemki
powrót i wieczór już jednak bardzo zły, nerwy mi puściły na to dziecko, ale zasnęło wcale szybko
***
dokończyłem
Journey to the Far Side of the Sun (1969)
zostawiło wrażenie
***
pozbierałem spady na działce i zrobiło się późno, kiedy już rozpakowanie
a, bo dziecko znowu dało znak
i ciężkie chyba to przesłodkie wino winogronowe — nie nadaje się zbyt => pomieszać
po 10 minutach do snu


17 sierpnia, poniedziałek

zatę Żono ma

z porannego Soundsupply jedynie wyhaczyłem:
Into It. Over It. — Embracing Facts (Version 2.0)
oraz
TOPS — Driverless Passenger
reszta nieciekawa albo wytwórnia ciężkiego new-heavy, nie dało się tego słuchać z rana
***
obudziłem się, wysikałem, wstałem
w tej kolejności
nieprawda
wstałem o 5:30 i ponieważ nie mam wolnego czasu przy kompie, postanowiłem skorzystać z tą długą notką
widziałem przedwschód słońca (foto)
i jeszcze odsłuch YT niedostępnych płyt
***
i poranna biedra, mleko i pieluchy są
***
okazało się, że nic mnie nie ominęło z dusty (dobrze), a zaboksowanego przez Poalaka Marko Hucka (pamiętanego z niemieckich gal telewizyjnych) widziałem już wczoraj w tv
***
i w ten sposób w sezonie ogórkowym zakończyłem ostatki NBA
jeszcze widziałem fragmenty meczy na wro, szczególnie finał dobrze wygląda na tym LCD
ale filmów w konwencji polskiego teatru tv nie chcemy
(wpis z poniedziałek, 23 czerwca 2014
"acha, odkryłem, że dysk podłączony do tv też działa — to było miłe; tylko ten tv to jakby teatr telewizji — nie chcemy takiego")
***
mega szybko na wro, skończyła się LnŚ, skończyły się akumulatorki
***
kawa, śledztwo odnośnie Misia z okienka i siup
zaliczamy reala na zmęczeniu, zakupy niekapka
***
dziecko dzisiaj wyborne przez cały wieczór, a ja musiałem spożyć pożywienie
odpaliłem po raz pierwszy Johnnego Staccato — bardzo zabawna stylistyka i prostota opowiadania, z ciekawostek krążek Elmera Bernsteina (a jakże!) oraz Red Norvo grający w knajpie na wibrafonie
wieczorne i nawet odcinek machnęliśmy, chociaż z przerwami
po 20 min do snu


18 sierpnia, wtorek

zatę Żono ma

no to "Szaleństwo chrześcijan" z kolekcji serii, którą posiadam
***
Ultravox — Lament (1984)
czyli podstawówka, a oni piszą, że nie osiągnął sukcesu komercyjnego
***
nie chcę ostatnio żadnego winyla kupić, chyba jestem chory
***
no proszę, po latach okazało się, że autor, którego chcę przeczytać to:
György Spiró
***
krótkie wro, ale z obiadem
dziecko dobrze, a nawet oszalało ruchowo, wszędzie go pełno, więc kiedy zmuszony byłem odpoczywać, baraszkowało w najlepsze
***
świetny pomysł — mamy dodatkowe 14 giga na smarcie!
***
wieczorne, karmienie w pozycji na egzorcystę i wybywam na zbieranie owoców, i nawet było jeszcze ciut jasno
po 30 min do snu, ten odcinek nigdy nie był moim ulubionym


19 sierpnia, środa

zatę Żono ma

książka wciąga, słuchanie Nirvany jest jednak zmurszałe, żadnych płytowych bodźców z rana
***
ryba wędzona w Gowidlinie (mieszanka oliwy i wina) pysznie
brakuje mi rozpisek z lat 2001-2008 (szkoda), więc jak chcę połączyć filmotekę, powinienem zajrzeć do super aktorów typu Stallone, Willis, Hanks, Cruise
***
PORA NA AKTORA

John Rambo

"bohaterowie zamierzchłych czasów VHS-ów"

idol dzieciństwa w erze telewizji (Cobra!) przestał dorastać razem ze mną, wyliczenia mówią o 61 filmach (przesada: Pasażer na lotnisko — niewymieniony w czołówce), człowiek w dawnych czasach widział 22 tytuły, a potem przestał czytać program tv, w sumie zobaczyłbym
The Expendables (2010)
z ciekawości

***
PORA NA AKTORA

Arnold Alois Schwarzenegger

46 filmów
widziane 17 (któż nie widział)
oczywiście dzieciństwo i jednak kilka SF, które bronią się po latach
a ja jednak najbardziej pamiętam "Commando", a może plakat

***
PORA NA AKTORA

Walter Bruce Willis
zwany z polska (ze mnie) Bruce Willice

78 filmów (?)
widziałem co najmniej 22

w sumie, rzeczywiście się nagrał, to "Szklana pułapka" ustawia nieco wykoslawiony punkt widzenia, bo przecież, czy wszyscy zapomnieli (ja zapomniałem) "Na wariackich papierach"?, choć oczywiście nie uchylał się od grywania w sensacyjniakach
za dużo zwyczajnych filmów w telewizji, przez co jakoś mi się rozmył jako aktor, bardziej sentyment do wybranych filmów i cynicznych bohaterów niż do niego
w tym samym czasie, gdy przestała działać magia konieczności programu telewizyjnego (tele tydzień) przestały również obchodzić światowe premiery kinowe, i tego już nie będę nadrabiał ani odhaczał
bo wolę po raz kolejny obejrzeć Die Hard 2 (1990) (bo zima)(bo święta)(bo tv)
okazało się, że widziałem coś z wyboru w ostatnich latach, np.
Red (2010) — co było udane i zabawne
Looper (2012) — co było widowiskowe i choć troszkę intrygujące

podobno nawet chcę obejrzeć 7 (pewnie coś kliknąłem)
Hudson Hawk (1991) — bo podobno udane komediowo
Mercury Rising (1998) — dla muzyki Johna
The Expendables (2010) — bo wiadomo
Red 2 (2013) — bo wiadomo 2

***
chwila na Matta, a potem dłuższa dla Mata
zatem lidl i park, w normie, bez dodatkowych emocji
niespodzianka na Oruni! remontują (?) jeden pas na ul. Jedności Robotniczej, zatem korki, zmiana organizacji ruchu, zmiana lokalizacji przystanków, przypomniał mi się widok ulicy kilka dni po powodzi, kiedy ludzie chodzili jej środkiem między górami piasku
***
granie dobre, wspaniały epigonizm nirvanowato-emo-chokebore-stereophonics, to się musi zakończyć pełnym nagraniem, a potem wydaniem
***
wróciłem do domu na gazie, obejrzałem Przema we wiadomościach i po kanapce padłem na kanapkę


20 sierpnia, czwartek

zatę Żono ma

no to kac/ból głowy z rana był (na pewno niewyspanie), ale przystosowanie do życia niezłe
owa cebula z Siwiałki rzeczywiście tak niezbyt ostra, daje się ją jeść na surowo, jak swego czasu taka hiszpańska z Hiszpanii
***
znów żadnych ekscytujących krążków
poraz chyba na akt... nie, do roboty
***
PORA NA AKTORA

Thomas Jeffrey Hanks

56 filmów
12 widziałem (a pewnie więcej)
w czasach dziecinno-młodzieńczych jak każdy zachwycałem się emocjonalnie tymi historiami jak Philadelphia (1993) czy Forrest Gump (rok później) i kilka takich, hitów w stylu Cast Away (2000) czy The Terminal (2004) nie daję rady. dzisiaj zachowam jedynie ekranizacje Dana Browna, stąd zaczekam na
The Lost Symbol (2016)

***
PORA NA AKTORA

Thomas Cruise Mapother IV (aka Com Truise)

44 filmy, z których większość jest klasyką holly
16 widziałem, więcej nie muszę, ale

Legend (1985) — bo legendarna
Mission: Impossible — Rogue Nation (2015) — z szacunku dla tematu muzycznego i z upodobania do widowiskowej sensacji

i mi się on sprawdza w filmach, bo nie mam żadnych oczekiwań, a chłopak się nie starzeje, a nawet jak jest pomalowany na siwo, to wygląda jeszcze lepiej, nie zajrzałbym już do jego SF, bo nadęcie nie do zniesienia, ale akcja — owszem
i, co już zaznaczałem nie raz, rola w Tropic Thunder (2008) wyróżnia go i stawia znak zapytania (na plus) (powtórzmy: znak zapytania na plus) nad jego sylwetką

***
PORA NA AKTORA

Leonardo Wilhelm DiCaprio

haha, mój rocznik, moja miłość (czy on jest aktorem młodego pokolenia? hje hje)

i to już
36 filmów
18 oglądałem
kilku wcale nie muszę
zobaczyć

The Aviator (2004) — gdyż duet z Martinem Scorsese zawsze na mnie działał

co ciekawe, "śledzę" na bieżąco, tudzież udawało mi się oglądać w stosownym czasie wszystkie jego znakomite i kiepskie filmy, można sobie narzekać, ale chłopak potrafi używać głosu i gestu i ciekawe będzie, jak jego kariera się potoczy, albo na jakie filmy trafi
tak, to będzie fajne

***
PORA NA AKTORA

Samuel Alexander Mendes

nietypowo, bo przypomniałem sobie, że hity tworzą też tacy ludzie
ten może nie jest z lat 90, ale wpadł po drodze

11 wyreżyserowanych
3 widziałem (jak każdy)
następny na pewno obejrzę
szybciutko poszło

***
Red Dragon (1965)
jest w wersji DVD, i na pewno będzie świetne
***
PORA NA AKTORA

Steven Allan Spielberg
na przykład
52 wyreżyserowane
19 widziane (kto nie widział ten trąba)

swoje najlepsze już nakręcił, a ja je mogę oglądać na okrętkę, z aktualności nie musi już nic wykonywać, no ok Indiana Jones 5 się skuszę
ostatni dobry film to
Minority Report (2002)
pierwszy dobry, od którego zaczęła się PRZYGODA
Jaws (1975)
ale czasy
***
powrót normalnie, Tytus na kasecie fatalnie
niechcące jeść niczego innego dziecko zabrałem na działkę, gdzie daliśmy radę, choć grzebanie się w ziemi jest niekończącą się opowieścią, a jabłka już nie przerażają masą
***
wieczorne i zasypianie sprawnie, Johnny Staccato 2 — zabawne, że serial dotyczy zagadek kryminalnych, które dzieją się w środowisku muzyków
palma i na działce popsułem nożyce do cięcia trawy, skończyłem fatalną pierwszą kasetę Tytusa, Romka i A'Tomka i tyle mnie widzieli z wieczora
30 min i do snu


21 sierpnia, piątek

zatę Żono ma

i już zostałem na 5 min w łóżeczku, co prawie skończyło się katastrofą
grahamki po taniości, ale na płytach znowu pustki, podobnie jak w nba
***
to co, może o niezły śniadaniu:
parówka
grahamka
nieostra cebula
kiełki
ser pleśniowy
ser wędzony żółty
=
biedra żywi
***
w ramach odhaczania znalazłem kultowe pozycje:
Karatecy z kanionu Żółtej Rzeki (1984) (Xia jiang yiying)
Godzilla kontra Mechagodzilla (1974) (Gojira tai Mekagojira)
kino Kosmos wita
***
ale mi zadali bobu:
http://letterboxd.com/costellofan89/list/60s-spies-and-bond-sploitation/
***
PORA NA AKTORA

George Walton Lucas Jr.

16 wyreżyserował, z czego liczy się 6
legenda przepruta na biznes
ale seansów o 16 w kinie Kosmos to mi nikt nie zabierze
American Graffiti (1973) trzeba obejrzeć

***
PORA NA AKTORA

Keanu Charles Reeves

63 filmy, proszę proszę
10 widziałem, czyli to nie jest miłość
to są pewne kamienie, a te kilka jest szlachetnych
począwszy od
Dangerous Liaisons (Niebezpieczne związki) (1988) — co to człowiek zabezpieczył się i książką, poprzez
Point Break (Na fali) (1991) — czyli spotkanie starego i nowego idola, po
The Devil's Advocate (1997) — gdzie napięcie jest tak ładnie uformowane, do mistrzowskiego szczytu
The Matrix (1999) — patrzcie, jak to dawno było, jednak rewolucje filmowe lepiej jest przeżywać w owym czasie
acha, no i nastąpiło zapłodnienie urodą Carrie-Anne Moss w lateksie, długo to trwało

***
PORA NA AKTORA

Patrick Wayne Swayze

42 filmy
9 widziałem
klasycznie, za dzieciaka, w tv, są tu evergreeny i są klasyki kina kopanego, bo on przejął trochę ten elektorat (te zdolności aktorskie), nie wierzę, że ktoś nie widział
Road House (Wykidajło) (1989)
czy
Next of Kin (Prawo krwi) (1989)

***
PORA NA AKTORA

Christopher Nolan I


11 wyreżyserował
4 widziałem
a przereklamowany jest, hollywoodzkie superprodukcje, które ciężko mi znieść
zatem zostaje
Memento (2000) oraz
The Prestige (2006)

***
PORA NA AKTORA

Maurice Joseph Micklewhite, czyli
Michael Caine, który ma nawet piosenkę o sobie

137 filmów (!) (!!) (!!!) (jest to niemożliwością)
20 widziałem
15 zobaczę (niektóre ponownie)
będę eksplorował te dalsze rejony oraz Harry'ego Palmera
nawet nie jestem pewien, czy go lubię, lubię Harry'ego Palmera

***
była Paulina, a ja dzielnie podążyłem z młodym na działkę wiązać snopy gałęzi i korzeni wiśni, udało nam się
wieczorne zapewne przeszły normalnie (jeżeli uznamy, że dziecko po kąpieli wędruje po łóżku i trzeba je łapać ręcznikiem)
kolejne palmy, kolejny Johnny Staccato z charkterystycznym Martinem Landau, ze względu na brwi oraz szerokie usta może grywać złych albo Rzymian, acha, on żyje!
***
i musieliśmy się zapakować na jutro, dostałem szczegółowe wytyczne


22 sierpnia, sobota

zatę Żono ma

dyżurowanie spoko (miałem obstawę)
nawet dostałem chwilę na śniadanie, a potem bawiliśmy się w golenie, w jedzenie, w pakowanie, w przygotowywanie się, było trochę już nudno (ileż można się golić), ale obaj wytrzymaliśmy sprawnie i muzycznie (wreszcie głośne winyle! JSBE)
i kaszka była, proszę mamy
***
mama wróciła nie do poznania (szał szał), ale bardziej niż uprzednio i pojechaliśmy do Kościerzyny
***
były przebieranki i były pozy, jakieś pół godziny przed końcem załapałem bakcyla do zabawy (to przez te wakacje, lato, pociągi, muzeum, zwiedzanie), aż chciałoby się pobiegać po składach i postrzelać
ale pewnie wyjdzie fajnie
***
kiedy już zgłodnieliśmy dojechaliśmy do Rybaczówki i się obżarłem niepomiernie acz pysznie szczupakiem
***
powrót (przez Gdynię) oczywiście mnie zmożył i wiele musiałem się nastarać z dzieckiem, które też już było zmęczone siedzeniem
***
ale dzięki temu wieczorne i proces zasypiania przebiegł błyskawicznie, a mama wybrała się prezentować wdzięki na mieście (przecież okazja)
***
odsłuchałem Hakobune (dobrze dobrze, ten krążek czeka), sprawdziłem, że nic nie trzeba kupować = nic się nie dzieje i już miałem się pogrążyć w nostalgii i rozbiciu, kiedy postanowiłem dokończyć (które szczęśliwie się znalazło w pełnej wersji)
Matt Helm — The Ambushers (1967)
co oczywiście skończyło się odpałową rozrywką
tam grała Senta Berger psze państwa! wow
***
ale wcześnie spać, jak na sobotę

23 sierpnia, niedziela

zatę Żono ma

dyżur niemal ok, ale musiałaś sobie pójść, by jednak pospać
ja spałem cały czas, nie wiem, jak dziecko, ale pewnie też
wstaliśmy (ja ledwo ledwo) przed 11
klasyczna "zabawa" ze zmianą pieluch (= zmieniasz, a zaraz potem znowu zmieniasz, bo nadeszła przesyłka towaru)
***
poleniuchowaliśmy aż poszedłem na spacer — wszystko odsłuchane
było żółtko (później się okazało)
był słoiczek z jagódką (później się okazało)
i na działkę
***
słyszałem pojękiwania na ramieniu, a potem haft — pierwszy w historii!
na działce była powtórka, dziecko było osowiałe, chociaż nie nieżywe i dało się uśmieszyć, potem trójeczka już z samą śliną i wróciło do siebie = zaczęło jeść trawę i stare liście bieżąc po kocu
***
tymczasem gril poszedł sprawnie (kiełbasy, obżarłem się do wieczora), sałatka również (mimo tego, że deszcz chciał nam przeszkodzić), cieniutkie piwo, zabawa z sekatorem
dużo zmywania, trochę ogarnięcia
***
wieczorne sprawnie, dziecko równie szybko zasnęło (poprawiło się, potem jedzenie)
i jeszcze był czas na opróżnienie lodówki z jabłek, zagrzanie gara, wyparzenie słoików i mamy kolejne nastawy musu na zimę
późno się zrobiło, jak na niedzielę


24 sierpnia, poniedziałek

zatę Żono ma

rozpocząłem nową, kolubrynową publikację czytelniczą
w przeciwieństwie do ostatniego Hiszpana ten Katalończyk chyba wie, co robi
***
wciąż jeszcze letnia pogoda
***
zaszedłem na "kwadrat" (cukinie, wędzony pstrąg), zjadłem loda po drodze (wydało się, po brodzie)
dziecko żyje i ma się dobrze
jak nie chciało drzemać, to zasnęło na 15 kiedy już wracałem do domu
obniżanie łóżeczka
wieczorne i zebranie jabłek
i to by było na tyle
a mięso z cukinią pysznie
***
acha, prawdziwie gorący letni wieczór, 27, a potem 25 stopni — wspaniały szał


25 sierpnia, wtorek

zatę Żono ma

ledwo dzisiaj wstałem (ponownie), ale pogoda, po wczorajszym WIECZORZE, nawet na krótki rękaw
***
Moody Blues — Every Good Boy Deserves Favour (1971)
czyli człowiek słabo jednak zna się na muzyce
***
tutaj sobie szalejemy z programem na konferencję za dwa dni, ale śniadanie było
***
było trochę nerwów (ci rowerzyści), ale jakoś się zmieściłem
następnego dnia np. zdenerwowali mnie bardziej
***
tymczasem okazało się, że zrobiło się zimno i deszczowo, więc nie na piwo
podążyłem na wro, gdzie zjadłem fasolkę szparag
dziecko dzisiaj powoli, ale wieczorem wciąż sprawnie, mimo małego spania w dzień
***
ja zaś chyba będę musiał zacząć aviomarin na powroty, bo jazda wozem źle skutkuje na cały mój układ i muszę odpoczywać pół godziny
***
wieczorne ok, zasypianiem mega szybkie, skosiłem mokrą trawę (czy skutecznie?) i nawet był czas na odcinek
20 min i do snu


26 sierpnia, środa

zatę Żono ma

podobno jeszcze będą ciepłe dni
książka wciągająca, że straszne hej
***
kiedy już mogłem zasiąść do kawy, to mogłem zrobić płyty i zasięgnąć uwagi własnej
w końcu rozpoczął się dzień
i pożalowałem, że jednak nie
Paper Chase — Someday This Could All Be Yours Vol 1 (2009) VG $4.99
no dobra, będzie na kiedyś
Chief — Modern Rituals (Domino, 2010) Sealed $3.99
Universe People — Go To The Sun (Little Black Clouds, 2013) VG+ $4.99
Homostupids — Strawberry Orange Peach Banana (Fashionable Idiots, 2011) NM- $3.99 — no nie, to klasyczny punk
ale
Sightings — Through The Panama (Ecstatic Peace, 2007) NM- $2.99 — jest uderzające
Stella Peel — Stella Peel (Milk & Chocolate, Germany, 2009) VG $1.99 — garażowe Pretenders, i to w XXI wieku! = niemiecka muzyka jest tam samo dobra jak polska
Fay — Din (Time No Place, 2012) NM- $0.99 — zaskakująco fajne, miksowanie, bujanie, eksperyment
***
środa, czyli pochlaj i wyżerka
ta była w tyrce, machnąłem ten kupny zestaw sałatkowy, pysznie
***
oczywiście łapię stres codziennie, ale w parku się wyluzowuję, Orunia wciąż się przebudowuje, a nasze epigońskie numery grają wspaniale, na próbie było dobrze
***
powrót równie udany, a jaki wczesny
udało się zrobić odcinek, zjadłem owocową galaretkę na świeżo
30 min w kolorze na przymkniętych oczach i do snu


27 sierpnia, czwartek

zatę Żono ma

rano 17 = ok
busy ok, spacerniak ok, książka super
w tyrze nadrabiam, może dzisiaj coś zdążę
zakupy są, potwierdzenie z dusty jest, będzie świetnie
***
palma odsłuchana, bo nie chciałem czekać na NY do później
***
popołudnie i wieczór jeszcze jakoś tak się udało
było upalnie, choć zachmurzenie, kilka kropel deszczu nie wygoniło nas z działki, nic nie chciało mi się robić, leżałem z młodym
ale karmienie nie poszło dobrze, chwyt na egzorcystę nie dał rady, przemoc rodzinna nie pomogła
***
w tej niemocy zrezygnowałem z popcornu, na szczęście Matt Helm DVD ma napisy na tv
już nie chciało mi się zdjęć
spać, spać


28 sierpnia, piątek

zatę Żono ma

już od nocy deszcz
jako że sam poddaję się napięciu (+ obowiązkowy stress) w pracy
choć książka ekscytująca i zapominam wysiąść na odpowiednim przystanku
byłem wcześniej i zaliczyłem okazję w biedrze:
mają ciemne piwo po 1,49!
5 wziąłem
***
druga czadowa informacja z rana z discogs:
przyszło info, że "Fucking Despair" jest dostępne
a zatem
przy okazji przeglądałem inne oferty, z czego wszystko było dla mnie bardziej nieznane i odsłuchiwałem po omacku (wypiska w xls) jakieś indie starocie typu
Polvo
Lemuria
Acquaintances
Garden Variety
Fax Arcana
Dads
Pissed Jeans
No Age
uff, na szczęście nic nie muszę kupować
tylko mail i siup
***
znalezione niewydane:
The Appleseed Cast — The Spider Wall (2003)
jeden nr w starym stylu, ładnie słychać demo-brzmienie
***
jakoś tak ostatnim rzutem skończyłem tyrkę w tyrce, do dom
urządziłem se spacerniak
***
a tam pojechaliśmy na duże zakupy do leclerca (zamknęli nam rosmana torami kolejki H0!)
późno wróciliśmy
wieczorne i dzisiaj obyło się bez płaczu
a potem chyba wyszykowałem się do snu, bezfilmowo, nie pamiętam
ciemne piwo raczej na pewno


29 sierpnia, sobota

zatę Żono ma

dyżurowanie w normie, śniłem o zagranicznych podróżach
cholera wie, co tam było na śniadanie
***
przyszli Macież i zabrali dziecko na spacer, całkiem długi
ja w tym czasie urządzałem czarnoziem i zwijałem trawę (nielegalną) w rulonik, zebrałem również jeżyny
obowiązki obowiązkami (obowiązkowe napięcie), ale chyba lubię grzebać w ziemi
***
zrobiłaś obiad z zawijanym kurczakiem, super pomysł
potem wybywasz na maraton zumby, a ja na spacer (Barry, książka, nastrój)
po powrocie wypróbowałem mieszankę wina gorzkiego z mega słodkim, słuchaliśmy głośnych rzadkich płyt, bawiliśmy się jabłkiem
***
tymczasem nie pamiętam jak poszły wieczorne
przed snem robiłem Twojego rektora i tyle tego było
zaś w nocy dyżurowanie poszło słabo i niewyspanie
jedzenia też niewiele


30 sierpnia, niedziela

zatę Żono ma

ale skoro pora wczesna, to jedziemy, trzeba zwiedzać
***
my bawimy się już nieźle, ale dziecko nie — za dużo ludzi rozprasza?
w końcu, kiedy dostał okładkę książek do zjedzenia — poprawiło się
mnie tym bardziej (2 x piwo z kolą), i nawet kilka stron książki
po mega obiedzie, udaliśmy się w klasyczną pętlę z wózkiem
lato, wakacje, wieś, jezioro, domki, możnaby się rozmarzyć
***
powrót nam poszedł gorzej przez incydent z karmieniem jabłkiem, ależ posapywałem, a nastęnie rozwaliłem sobie układ pokarmowy i głowę jazdą samochodem => odpoczywałem
wieczorne nam poszły (z jedzeniem piany z kąpieli)
potem dziecko 3 razy podchodziło do wieczornego jedzenia, aż w końcu się udało, a ja udałem się po jabłka w księżycu, spoko podlewanie
i już tylko wymagane do snu do snu


31 sierpnia, poniedziałek

zatę Żono ma

powiedzmy, że trochę się wyspałem
zabieram kiece i lece, książka
***
Rififi in Amsterdam (1966)
straszna jakość, ale
***
po tyrce kupiłem produkt podstawowej potrzeby: wiele w dobrej cenie
***
do domu siup
gdzie nastawiłem ogórki
szybko poszło (30 min), więc może z dzieckiem na działce? ale ono się nudziło, i było zmęczone
więc wieczorne wcześniej i ja tym razem wybywam, a nie męczę się z karmieniem
***
ale to wcześniej nie pomogło, bo Gośka miała gości
ale nagraliśmy "Iron Mana" w 18 minut, refren jak spod melodyne
3 x Kwiatkowski teledyski
***
czytam, wracam
włączyłem proces zakupu krążka z discogs
14 min Matta Helma do końca — extra




1–15 sierpnia



1 sierpnia, sobota

zatę Żono ma

wyspałem się prawie zupełnie, chyba nawet mecza widziałem z rana (wersja DVD)
o, i tutaj są ciekawe sprawy:
(1) Los Angeles Lakers vs. (7) Seattle SuperSonics
Lakers win series 4–0
Game 2: Los Angeles 112, Seattle 104
choć początek wcale na to nie wskazywał, i gdzie tam show-time, Magic gubił tyle piłek i podawał jakieś szmaty, Seattle stawiało trudne warunki
a tam:
Tom Chambers — to potem było Phoenix w finałach 1993
Dale Ellis — TAMTE Seattle przecież, 3-punktowiec
Eddie Johnson — bardziej z historii
Xavier McDaniel — New York Knicks Pata Rileya
Nate McMillan — legenda TAMTYCH Seattle
jeżeli zaś chodzi o LA, to wszystkie zazwiska znam z historii i archiwalnych filmików, nie pamiętam ich z czasów oglądania nba na żywo w młodości — stąd: nie przekonują
***
starą wędlinę zesmażylim do jajecznicy
a nam ktoś rzucił jajko na auto
i na 11:30 do tyrki, zeszło 1,5 ha — taka praca
sprawdziliśmy, że jeszcze mam jakiś tydzień na dojrzewanie aronii
zaliczyliśmy intermarche — ach te wspaniałe wakacyjne jedzenie z hipermarketów, jest chęć jest słońce, spożywamy, aż się uszy trzęsą = wakacyjnie
***
na Stogach najpierw obiad i piwo
dopiero potem spacer, aż nad same morze
wracamy i to już było późno
pewnie wieczorne
a właśnie: kończę wieczorami po kryjomu ten pierwszy mecz Chicago w sezonie (nazwiska w normie), Philadelphia 76ers — tutaj jest groźnie/dziwacznie:
Manute Bol, Johnny Dawkins, Hersey Hawkins (!, to był strzelec; pamiętny finał Seattle), Mahorn Rick (jak mniemam, nieszczęśliwie WYdebrany z Detroit)
***
mieliśmy czas, okazało się nawet, że dużo czasu, więc do polskich głosów
Essential Killing (2010)
zagraliśmy aż 2 razy w grę (lubię), bo szybko nam poszło z wygranymi


2 sierpnia, niedziela

zatę Żono ma

dyżurowanie poszło sprawnie, bez nerwów
ok. 8 już byłem sprawny, potem po śniadaniu, potem po czytaniu (własne), aż dziecko samo udało się na drzemkę o 10:30
wyspałaś się za wiele czasów
po zebraniu danych oraz się, pojechaliśmy w to lato, teoretycznie nad jezioro
***
kawa i sernik, dziecko na piasku
(tradycyjnie) smażony pstrąg z frytkami — strasznie lubię tę słoną, przysmażoną wersję
nagle o 17 już trza było wracać, drugie piwo w tym upale konkretnie mnie rozłożyło, przez resztę wieczoru urzędowałem na wyrze z dzieckiem
potem siłą woli udałem się na działkę
borówki am. przepysznie dojrzewają
***
w poniedziałek rano, przy słabszym nastroju pomyślałem, że wcale nie chce mi się wyjeżdżać w upalne weekendy autem — te męczące przejazdy
***
uruchomiłem na pięterku kasetę video, działa!
a tam z początku rewelacje:
Detroit Pistons - Portland Trail Blazers (1990)
w Detroit znam niemal wszystkich (ach te wąsy), za to w Portland, prócz znanej startującej piątki + Cliff, jest przechuj Dražen Petrović — ależ on fantastycznie biega i rzuca!
będę oglądał bardzo po kawałku
***
zebrałem siatę jabłek
zgarnąłem dwa wiadra ściętej trawy
łydki zaliczyły trochę komarów
wypiłem piwo i po ciemku wróciłem do domu by spać


3 sierpnia, poniedziałek

zatę Żono ma

wróciło zło, więc tym razem naprawdę ogarniam sprawy
***
http://www.johnbarry.org.uk
jest odświeżona, łatwiej się skreśla/wybiera LP Johna
***
skończyli produkować te pączki z kremem — żal
to już chyba definitywne, a miałem nadzieję
niemiej, biedra udana
LATO!
***
PORA NA AKTORA

Bruce Lee

dzisiaj z braku czasu krótki zawodnik
ok, nie ma co liczyć tych w obcym języku (wiele) (np. Niemowlę — niewymieniony w czołówce)
niespodzianka, na 5 obrazów, 2 chcę zobaczyć:
Wściekłe pięści (1972) — żeby się zmierzyć ze wspomnieniem z dzieciństwa
Game of Death (1978) — ze względu na muzykę Johna (tak tak, niespodzianka)
ponieważ
Enter the Dragon
to atrakcyjny wizualnie, zły, campowy film. Ponadczasowy klasyk z naiwną fabułą. I weź muzykę też (Lalo Schifrin!)
 

***
dziecko było u sfrustrowanego pracownika (czyli my wszyscy) i choć dobrze, to zaliczy serię spotkań rehab., w sumie — czemu nie, może się czegoś nauczy
ale po przebudzeniu nie miało humoru i niewiele mozna było temu zaradzić
***
ćwiczenia z nowego fotelika do auta
udalim się z kocem na działkę, jabłko = niezła zabawa
robię czarnoziem = pielę mini fragment z kwiatami i cieszę się, że raz w roku nie ma chwastów na tym kawałeczku
zebralim i do domu na wieczorne
30 min na zasypianie, Jordan pociągnął drużynę do zrywu
***
zanoszę wózek, i nie będę mógł wyrzucić gazet z piwnicy, skoro w "Ty i ja" jest portret MM opatrzony obserwacją Trumana Capote, którego inne do albumu Richarda Avedona właśnie czytałem — cóż za zabieg okoliczności!
***
zmęczyłem się (nie wiem czym), wypiłem resztę wina z żółtym serem i kaparami, skończyłem dvd Seattle-Lakers i wcześniej do snu



4 sierpnia, wtorek

zatę Żono ma

rześko z rana, ale uznałem, że jest lato i będzie ciepło (tak mówią)
powolutku albo nawet bardzo szybko kończę książkę
spacerniak
***
The Venetian Affair (1966)
wiem, że znam, ale co zaszkodzi mieć lepszą wersję
***
"mega" post z koszykarzami, wklejanie wielu fot jest zawsze czasochłonne
***
nowe miejsce, będzie wiele italian ost:
http://ostisland.blogspot.com
***
wedle wstępnych rozliczeń widziałem już 560 filmów, z czego większość miernych produkcyjniaków, skoro średnia wynosi 5
powód do dumy taki sam, jak to że Colin Farrell zrobił mi dziecko, ale w sumie
***
PORA NA AKTORA

Colin Farrell

którego za aktora uważam dobrego
jako przedstawiciel hollywood często gości na ekranach naszych komputerów, więc wiele osób widziało, choć może nie zauważyło
ponieważ już się zaoglądałem jego występów sensacyjno-strzelanych-sf, melodramatów nie zdzierżę (tutaj trafiła się kuriozalna opowieść "Podróż do Nowej Ziemi"), zostawię sobie komedie brytolskie, bo właściwie na tym oparłem swoją dobrą o nim opinię

dużych 36 filmów
widziałem 12
chcę 10, z czego bardziej z góry:
The Lobster (2015)
True Detective 2 (2014)
Seven Psychopaths (2012)
Horrible Bosses (2011)

***
Matt Helm drobnymi kroczkami coraz szybciej bieży do nieśmiertelnych cudownych klasyków.
Muszę teraz, bo nie mogę się doczekać filmu gdzie indziej.
***
przez chwilę ciut spękałem i napędziłem się strachem (takie bywają maile w tyrze), potem znalazłem sobie argumenty zbijające ewentualnych oponentów, dodałem przypadek szczególny do projektu, który był moim udziałem i już mam linię obrony (jakby co)
***
co prawda Matt Helm się zdarzył, ale zgryz pozostał przez wieczór do nocy i od poranka
na wro opowieści dziecięce (rehab), a potem jarmark
powinienem się cieszyć, zresztą bardzo przyjemnie było
a ziemniaczane "zrazy" okazały się smaczne i sycące
w domu późno, wieczorne czynności i zasypianie też późno
dokończony Jordan i zrobiła się 21:30
dokończone piwo i spać
The world is not enough — ładny obraz, ładny księżyc
przytulaczek


5 sierpnia, środa

zatę Żono ma

próby nie będzie, co mnie chwilowo nie interesuje, bo zgryz
***
stres mnie zjadł i z tego nieogarnięcia kupiłem bułkę za 3 zyble, żeby go zajeść, a przecież mam chleb przy sobie i żarcie w lodówce
***
a może się upiecze, na razie nie zauważyli, że daty się nie zgadzają
***
był jeszcze zabawny element z firmowym szkoleniem
te sikoreczki (ok. 40-letnie i więcej) to miały wiele do powiedzenia i zażartowania w trakcie prezentacji, walka o dominację, danie głosu, że też ludziom tak się chce, to samo widziałem na weselu
***
świeżo po skończeniu Capote'a
PORA NA AKTORA

Marilyn Monroe

zaskoczyła mnie obszernością filmografii: 29 (ale ujęto WSZYSTKO)
z czego widziałem ledwie 5
za to niemal same klasyki, w tym najlepszą komedię wszechczasów (?)
zatem z sentymentu chcę machnąć 11, z czego jeden już gdzieś na mnie czeka
bo to kiepska aktoreczka była, ale trafiła do mnie z zeszytów z aktorami mojej mamy

***
nie że chciałem na próbę, ale najebka mnie ominęła
kupiłem tanie niemieckie sikacze, skoro promo było (żabka)
ten fragment za kościołem, teraz w sierpniu, w tej lipcowej WSPANIAŁEJ pogodzie, wręcz oszalał wybujałą zielonością i dziką łąką, strasznie mi się to podoba (pewnie drapie i kłuje w kostki, łydki)
***
dziecko (mimo że zapomniało już o dramatycznych ćwiczeniach) takie w słabym nastroju
po kawie i lodach i lekkim leżakowaniu na kocu wracamy z wro do domu
w domu poszło mu lepiej
dawno nie słuchane Blitzen Trapper
gotowane jajko z majo na kolację, wspaniale
kolejny avi będzie szedł na komórę, cwanie
ale po wieczornych udałem się pozbierać jabłka, zjeść borówki, podlać
postaram się nie niepokoić stanem trawy, niech se ma jak ma
wieczorny odcinek (lepszy, ale ta 3 seria dość słaba)
chwila portugalskiego obrazu do snu


6 sierpnia, czwartek

zatę Żono ma

dzisiejszy Turntable Lab bez rewelacji, więc nie będzie odsłuchiwania
czekają już 4 listy xls do wpisania
nie chciało mi się, ale ponieważ to jedyna aktywność fizyczna w ciągu dnia, więc odrobiłem spacerniak
***

na tapecie
Literatura na Świecie

Géza Csáth, na razie bez szału, czuć różnicę wieku, czasów, w porównaniu z Trumanem
***
się zapomniałem i paradowałem z otwartym plecakiem po mieście, na szczęście portfel w innej kieszonce
***
dziecko nie zasnęło przez godzinę, więc z kiełbasami, po pół godzinie zbierania wszelakich gratów zameldowaliśmy się na działce, następne pół spełzło na węgielkach (ale postanowiłem nie mieć sraczki z powodu upływającego czasu)
węgielki i kiełbasy się zrobiły pysznie, jabcoki pozbierane, dziecko niemal wytrzymało
***
po wieczornych lekkie boje z karmieniem (nie dla kaszki w butelce), a następnie marudne zasypianie przy
Le Secret (1974)
szybko poszło, więc kończąc niemieckiego sikacza pokazałem Ci
The Silencers — Matt Helm (1966)
śmy się ubawili początkiem
***
miałem nocne najście na ogród (jak dobrze, że on jest tak blisko) (znosiłem graty), przy muzyce (o sporcie) w miejskiej ciemności dobrze wszystko widać, a jednak dźwięki natury i to lato (prawdziwe lato!) przypominają o nocnych kąpielach na golasa w jeziorze, zdaje się jakby to był zupełnie inny życiorys, choć wtedy wydawał się jedyny i najważniejszy
studia, panie
***
byłem już poważnie zmęczony, że The Silencers do snu właściwie nie widziałem



7 sierpnia, piątek

zatę Żono ma

bardzo wiele płyt rzucili na dusty, ale tylko kilka biorę do odsłuchu, przy "In the Wake of Poseidon" za 4 dolce wyraźnie zaznaczyli, że stan płyty to GOOD
***
na anost.net promo 30% na Thrill Jockey, ale wiadomo, że to nie jest najlepsze dla mnie, a Pontiaka LP nie mają
***
wow, jest taki dzień, że na poczcie zalega mi tylko 12 nieprzeczytanych wiadomości i żadna nie jest na wczoraj, zatem do dzieła!

lubię mój aktualny "porządek" dnia:
wpierw z rarelust (bo zajmuje mu dobrych kilka godzin)
następnie dustygroove (czy podniesie mi brew albo tętno) (jest co wkleić do pliku i uradować się, że NIE)
wpisać dniówkę (co czynię właśnie)
odsłuch xls (co czynię zawsze)
PORA NA AKTORA (co jest świetną nową zabawą)
sly vinyl (wtorek i piątek, kiedy przysyłają newslettery) (do skreślania albo zachwycania się kolorowymi winylami)
txt muzykie (do tego z reguły nie docieram, a wymaga uporządkowania)
***
jedyny (?) polski wpis o Piero Piccionim (bo słucham kolejnych i jest świetny):

http://www.filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=1590

Piero ma link na filmwebie, w sumie tam można odznaczać jego ost
Pier robi mi dzisiaj dzień, świetnie się mam
***
Operation Lipstick (1967)
to będzie fantastyczny film z Hong Kongu, bo oni mają ten dar nienaturalnego aktorstwa = zabawa, napisy już wmontowane
***
Irek podesłał mi stronę, gdzie mają klasyki, ceny przystępne, które mogę sobie z uśmiechem wkleić:
seeyousoon.pl
Every Good Boy Deserves Fudge
Furr
Destroyer Of The Void
Transit Transit
Canopy Glow
Out Of The Shadow

ale zasadniczo nie moja bajka
***
zatem wychodzę w UPAŁ!
nawet ptacwo stało z otwartymi dziobami, jak psy,  tram przestał jeździć, więc wybrałem się piechotą i już rozpocząłem swój weekend
upalna Hiszpania/Portugalia, szalona temperatura i stojące zgrzane powietrze w tej zieleni
***
na wro tylko pakowanie?
w każdym razie na wieczór i wieczorne do domu
byśmy potem objuczeni spakowanymi torbami pojechali na dłuuugi weekend
upalenie, duszno, potnie
***
dziwnie się jedzie po ciemku
w domku duszno, dziecko się przebudziło, więc wymagało zasypiania od nowa
a na dworze było tak rześko! (wiem, bo sprawdziłem potem)


8 sierpnia, sobota

zatę Żono ma

kompletnie NIC nie trzeba było robić
dyżur poszedł sprawnie, nawet dorośli wstali później niż zwykle
oglądaliśmy z młodym z rana mecz
***
1990 Game 2
Portland Trail Blazers 106, Detroit Pistons 105 (OT)
zaskakujące, bo jak Laimbeer walił tróje to ludzie płakali ze szczęścia na trybunach
***
potem głównie leżakowanie, ukrywanie się przed upałem (palma pod grzybkiem), walenie browarów
nie ma to jak palić grilla wśród 37,5 stopni, trochę spaliłem, ale dało się zjeść, przy czym obżarłem się niemiłosiernie
poszliśmy na spacer/drzemka pod rząd mirabelek, następnie kąpiel już w chłodniejszym słońcu, ale jezioro cacy
***
tym razem nie ja usypiałem i spędziliśmy wieczór na nalewkach (czarna porzeczka, truskawka, malina), zupełnie spokojnie i zdrowo, jeszcze miałem wieczorny obchód po ogrodzie


9 sierpnia, niedziela

zatę Żono ma

kompletnie NIC nie trzeba było robić
dyżur poszedł w sumie też sprawnie
oglądaliśmy z młodym z rana mecz

Game 5
Detroit Pistons 92, Portland Trail Blazers 90
właściwie Vinnie "The Microwave" Johnson wygrał im ten mecz i finał
***
na kasecie wideo są jeszcze skróty walk Gołoty, pełna walka z Timem Witherspoonem (nuda = przewijanie) oraz pierwsza pełna walka Lennoxa Lewisa z Evanderem Holyfieldem (nuda = przewijanie), to był rok 1999, a ja wtedy miałem działające wideo
***
potem zebranie białych porzeczek i wakacyjny wypad do Skarszew (miasteczko wygląda jak na tym foto z wiki)("Centrum miasta zachowało zabytkowy, średniowieczny układ przestrzenny w postaci wydłużonego prostokąta obrysu murów miejskich, opartego o dolinę Wietcisy i z nietypowo, bo peryferyjnie usytuowanym, kwadratowym rynkiem".)
odkrycie powiązania z własną piosenką
przyjemnie, ale (ALE) (Kolbe kontra masoneria)
małe to jest, więc przyjemniejsze było wakacyjne, leniwe "zwiedzanie"
zrobiło się znowu upalnie
wróciliśmy na domek na obiad i znowu relaksowanie się ponad miarę
***
powrót, dzieci śpią
jak wchodziliśmy do domu, to poczułem w nogach ciężar tego powrotu
wieczorne
Le Secret (1974) już już bliziutko
po ciemku zebrałem 3 wiadra jabłek (z czego jedno do żarcia), przejrzewają błyskawicznie
i już spać spać (The Silencers)


10 sierpnia, poniedziałek

zatę Żono ma

weekend był tak "dłuuuugi" i odrywający, że zdążyłem zapomnieć, że miałem już niezły piątek
***
z rana piekarnia, "Klaudiusz i Messalina" na śmietniku
jadę z wiadrem (wiadro! = w zeszłym roku było to 11 sierpnia, a wpisane 2 października)
Géza Csáth dorósł, chutliwy z niego samiec, w dzisiejszych czasach trochę nie do pomyślenia ów stosunek do kobiet, ciekawe: czasy to czy klasa społeczna
***
dzisiejsza bułeczka na śniadanie taka skromniutka w porównaniu z weekendowym obżarstwem
***
musiałem dzisiaj sporo drobnych robić robić, stąd
***
iii, skopał się net, nie ma urządzania sobie katalogowania i relaksu
***
nooo, to był pochlej i najebka
a prócz tego, że byłem świetnie przygotowany, że zbierałem same najlepsze kawałki, to:
nie spieszyłem się
nie miałem poczucia, że muszę zebrać wszystkie grona
nie ubrudziłem rąk
nie bałem się pokłuć sobie łydek ani pleców
świetnie się bawiłem i podśpiewywałem
nie byłem ogarnięty manią zebrania na dwa nastawy (po co miałoby się znowu zmarnować)
zatem po wizycie w kowalowym tesco spędziłem absolutnie przyjemne niemal 3 godziny
***
wieczorne były normalnie, dziecko późno do snu, po walce z jedzeniem, ale zasypianie tym razem mnie nie męczyło
dokończony
Le Secret (1974)
(zaskakujący, zaskakujący)
i jeszcześmy się bawili z skubanie porzeczek przy lecącym
Essential Killing (2010)
(bez rewelacji to mało powiedziane)
i po zagotowaniu i zasłoikowaniu (za dużo cukru jednak, błe)
do spóźnionego snu


11 sierpnia, wtorek

zatę Żono ma

niby rano 18 stopni, ale to złudzenie, bo to extra letnie ciepłe poranki
poranna biedra zaliczona = będzie co jeść
Géza Csáth się rozwinął, że ho ho! bo z niego jest pisarz dzienników, a nie opowiadań — wspaniale, wspaniale się bawię
***
drożdżówka zjedzona (pączki odeszły do historii), filmweb i inne czynności również, pora teraz, ale...
śniadania na wypasie z tymi warzywami mam, hej!
***
PORA NA AKTORA

Lee Marvin

występował w zbyt wielu westernach, których nie chcę oglądać, nawet "Bad Day at Black Rock" (1955), tak jak tych wojennych
z przebogatej filmografii (ponad 55) widziałem jeno 6 (ale za to jakich!)

chcę KONIECZNIE obejrzeć:
The Killers (1964)
Shout at the Devil (1976)
Avalanche Express (1979)
Canicule (1982)

Lee Marvin jest wszystkim i wszystko ma, aparycję, głos i gajery, do tego moją "miłość" wzmaga, że pierwej widzialem go w książce (Aktorzy dawni, aktorzy nowi, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1972) i zeszytach matki, niż w filmach, choć to też się zdarzało, że widziałem za dzieciaka jakiś film w tv, bo matka oglądała i ja też, choć byłem na to za młody
zdziwiło mnie, że tak długo sobie pożył i pograł, jak oczywiście zapomniałem, że miał ten film z Chuckiem Norrisem (kasety wideo, hej!)
***
po południu zrobiliśmy leżakowanie w ogrodzie, jabłka zebrane, trawa (z trudem) skoszona, nie wiem, czym się tak zmęczyłem
robisz obiad
wieczorne, gdzie dziecko było świadkiem, ale zasnęło szybciej niż zazwyczaj
podlałem, w sam raz na noc zjedliśmy obiad: nadziewana papryka i przepysznie wyszła nadziewana pieczarka
Matt Helm spaaać


12 sierpnia, środa

zatę Żono ma

dzisiaj nie będzie próby, będzie pochlaj z Jerzym
nadeszła część teoretyczna Csátha
24 stopnie od rana
***
mielim gigantyczne zebranie czasopism, aż zgłodniałem
a potem zasuwanie
***
acha, już miałem w koszyku płytę Louis XIV — Slick Dogs & Ponies (2008) za $5.99, ale dla jednego przeboju?
***
i w końcu wylazłem, zaliczywszy biedrę podążyłem na spotkanie z J., a pogoda się popsuła
spaghetti z własnoręcznym sosem, a potem obżeraliśmy się (paluszki, orzeszki) miast pić piwo i kiedy już zaczynało być nieźlej, trzeba było się zbierać — koniecznie musimy poprawić najebkowość naszych spotkań na górce! (póki jest)
trochę się przeraziłem atmosferą domową, ale foto z wakacji ładne
***
i już na czytaniu spokojnie do domu i do snu 007


13 sierpnia, czwartek

zatę Żono ma

Baths — Cerulean $18.95    turntable
"acclaimed debut album from the Los Angeles based producer" — to na jego występie byłem? stamtąd lepsze wspomnienia, ale trochę ambient-emo jest
***
zapracowany dzisiaj jezdem
***
świetna bułka żytnia, wróciło gorąco
Géza Csáth wpada w paranoję
***
Tung-Tze
Tung-Tze
film jest kurwa przeboski
(a zdjęcia samego Victora Buono również niepoślednie)
***
i oczywiście nie pamiętam, jak minął czwartek, prócz tego, że jeszcze nie miałem dyżuru
pewnie było ciepło
i pewnie grabienie trawy po ciemku i się styrałem
i kto wie, czy nie byłem sam z dzieckiem na ogródku na zbieraniu jabłek, bo Ci się nie chciało, a myśmy dali radę



14 sierpnia, piątek

zatę Żono ma

ale nie wyspałem się, bo rano powiozłaś nas na rehab
jak na tatę, to dużo wiem o swoim  dziecku
ale i tak płakało
a potem cały dzień załatwialiśmy formalności, więc wieczorem znowu się styrałem
***
zebraliśmy borówki oraz bezkolcowe, w dzień to na działce gorączka
po spakowaniu WSZYSTKIEGO pojechaliśmy na wakacje na wro
przy czym ja podążyłem na spacer i ponownie zaliczyłem jarmark
w tym kilka niespodzianek:
wystawę ASPowiczów w zbrojowni
dawno nie widzianą halę targową
ulubione fragmenty starego Gdańska
tyle że ten spacer co małego c mnie wykończył
ale zakupy udane (lody!)
dyżurowałem, sprawdzałem dostępne połączenia do tv, te zegary mocno świecą w nocy


15 sierpnia, sobota

zatę Żono ma

znowu niewyspani i jeszcze niemal zapomnieli o wizycie
zatem o 11 dymiemy do Lotu, spacer powrotny, drugie śniadanie z matką na wro, leżakowanie w ogrodzie
dopiero potem obiad (pieczone cząstki kurczaka, pysznie)
już potem na dwór mi się nie chciało
wcześniej wieczorne, by obejrzeć
Dom zły (2009)
strasznie straszne
ale dyżur spokojny, tylko łeb bolał, bo za mało tlenu
albo za dużo spania (niemal do 10)