środa, 31 grudnia 2014

Odcinek z pierwszym mrozio



28 listopada, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zaczynamy weekend sezonem.

-3
***
Ciemno w busie, więc nie było czytania, rozglądałem się.
Wciąż zmarzlina, w pracy też. Lenistwo, a oni nie grali, bo indyk.
***
Si Zentner And His Orchestra
Desafinado (1962)
Si gra to samo, co wszyscy, ale robi to dobrze, w dodatku pamiętamy go, jak świetnie gra Jerry'ego Goldsmitha ("WARNING SHOT and other themes" 1969).
***
Quincy Jones — Plays Hip Hits (1963)
jest jeszcze lepszy, i kiedyś był szczupły, świetny groove
***
Piątkowy poranek, poruszam się statecznie korytarzami.
Wypróżnienie plus dwa razy odsłuchana palma. Nawyk taki, że coś przeoczę.
(przesłyszę)
Do tego wczorajsze jeżdżenie pusty wózkiem do wózkowego garażu
— nogi do góry i szuuu, jak się człowiek rozpędzi, to ho ho.
***
Dave Pike Set
Jazz For The Jet Set (1966)
dobry swingujący lekki groove
***
Pele
The Nudes // Mixed Color Vinyl
bardzo fajne post-rockowe pajączki
***
To dzisiaj już będę podsłuchiwał:
polyvinylrecords.com
***
Aloha — Home Acres (2010)
bardzo ok
***
Świetny chłodny spacer do i z outletu. Pięknie tam było, tak pusto, tak wystawowo. Prawie się obkupiłem w reservd, nie zrobiłem tego w giacomo conti. I jak się chodzi po naturze w mieście to wcale nie jest ciemno.
Kosz sprawnie, uczciwie. Chybaśmy nawet wygrali.
***
Forbrudelsen 2 (po "sukcesie" jedynki) nie Ci podszedł (ale ktoś tam ze starych został), więc padło na siostrę J. Przecież to nawet nie jest serial! 50 odcinków i do snu.


29 listopada, sobota

Odcinek z prawie listwami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z udawanie pracowitą sobotą.

Ktoś tu se pospał. Chyba ja. Tortilla.
A Ty wczoraj zrobiłaś drożdżowe bułki niecynamonowe. Jej!
***
Leniuchowanie, pakowanie kiepskich oj tak Zeppelinów (obrazki!!!) i na Chełm, by nie znaleźć poczty. (potem w GDN).
Przymusowe dzieci, a ja na kolejnym zimowym spacerze zaliczyłem nowy numer "Książki" w kiosku. (niektórych jeszcze nie zburzyli).
***
Karkówkę "po chińsku" w domu zrobiłem. Oraz fugi jako 22. Silikonowa, cieniutka, akrylowa, jak trzeba, na patyczek po lodach. Się wieczór zrobił i następne 50.


30 listopada, niedziela

Odcinek z prawie listwami znowu

My drogi i Miłościwie Nam Panująca sprzedaliśmy dużo płyt.

Ktoś tu se pospał. Chyba ja dwa.
Po leniwym poranku (poranku!) poszliśmy zobaczyć mój stosik z ławką i drzewem do spalenia.
Działka zapadła w sen zimowy, a maliny do drinków. Małe grabienie zmrożonych.
***
Zjadłem, pojechałem, ponudziliśmy (ja to jednak mam sposób myślenia regresywny a wspominkowy, charakter niecharakterystyczny), potem wielkie warzywne zakupy w L zrobiłem.
Miły mroźny spacerek. Wojt rzekł, że Kamil W. mnie podkurwił tym brzmieniem. Racja, wszyscy mnie tym wkurwiają. Od 16 lat. Co najmniej.
***
Zrzucałem 6,5 giga plików Ucraine przez 6 godzin, Boston-Spurs sobie gdzieś tam sobie grał, porter też, przegapiliśmy giacomo conti, radio grało w kuchni, płyty się sprzedawały, jutro pakowanie. Pamiętałaś.


1 grudnia, poniedziałek

Odcinek z za długi dniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca w szale paczek.

Pobudka o 4:30. Dokończyłem szpiegowski "Topaz" (1969) Hitchcocka. Niedobry film, ale ja to lubię. A potem, niespodzianka, (bo to DVD), kilka wersji zakończenia, trailer oraz komentarz fachowy, który wyjaśnia słowami, to, co mi się nasuwało. Jeszcze w tym jestem. Super.
***
Ciężko było nie zasnąć w ciągu dnia, walka trwała, zwłaszcza że zapomniałem obiadu. Szybki papierniczy (doliczyć 10 zeta do kosztów), zdążyłem zjeść, Wojt zdążył naprawić rurę, ojciec zdążył odebrać płytę.
***
Przez niemal 3 godziny zmęczyliśmy się szlifowaniem zamulonych werbli i nietrafionych tamburynów. Potem jeszcze pakowanie pakowanie x 5. Ach, no i jeszcze smuteczek, bo duży monitor przestał się sprawować. Buu.


2 grudnia, wtorek

Odcinek z niespodzianką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca już jesteśmy obkupieni.

Jest już -6.
Spakowany na full. Więc lektura na lekko, skarb kibica nba 2014/15 txt. Źle śpię przez te płyty.
***
Wyrabiam nową tradycję. Od muszkieterów na przystanek na Dolnej to 38 minut. Zimno mi nie przeszkadza. Wędliniarnia ok, tylko te kolejki.
Księżyc dobrze dawał przez las.
***
Dwie nowe kasety ze zrzutami z 007 sprawują się bardzo dobrze. Dokoptowały te mniej oczywiste rzeczy do mojego zestawu podstawowego. Na Stogach rozwijam paczki. Jedna jest bardzo zaskakująca. Bo od nich się nie spodziewałem => będzie wieczorem świętowanie.
To z cyklu "spełniamy marzenia". A bo co.
Pozostałości ciężkie, nowe, ładne.
Poupychałem trochę papierów, zabrałem kartony na spakowanie. Tyle makulatury — przeczytam za 20 lat tych zeszytów i listów.
***
Wracamy, słuchamy, jest. Analogowo, znam lubię i w końcu wyszło na plus, że nie kupione w Berlę.
Mamy jeszcze dużo czasu, więc żurawina!


3 grudnia, środa

Odcinek z budyniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zbieramy pozytywne automatyczne komenty.

Les Baxter — Conducts 101 Strings (1970)
się nasłuchałem tych różnych ostatnio, przestały się różnić, zaś TO! TO jest wspaniałe. Les się wyróżnia.
***
Velvet Underground — Praise Ye The Lord (1970)
straszny bootleg live, dudni, nie brzmi
okropnie grają, nędznie
***
Zabawiłem się, poszukałem, trafiłem. Wyczytałem szóstego gracza pospiesznie.
Acha, racja:
http://wearefrompoland.blogspot.com/2014/11/hurtownia-lee-la-loa-rebeka-straight.html#more
***
Duncan Lamont — Best Of The Bossa Novas (1970)
też daje radę
***
Człowiek jednego dnia widzi most koło kanału, a drugiego na strumyku. I to na trzeźwo takie cuda. = postawili!
***
Lidl nie zawodzi, próba też. Dokończyliśmy/wymyśliliśmy kolejny numer do kolekcji.
***
Swans spakowany, gra. Siedzimy, słuchamy.
Wciąż te wariacje z kołdrą/kocem rozsczelnieniem/bez. Przygody.




wtorek, 30 grudnia 2014

Odcinek z zakupowaniem się


Untitled. Os Gemeos. Graffiti. Sao Paulo

23 listopada, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca napizzyliśmy się.

Późne w związku z TYM wstawanie.
Ależ wątków do dyskusji.
W naszym ulubionym sklepie mają wiele rzeczy (żyrandol, listwy, akryl), ale wcześniej jeszcze przedłużacze i Alt-J za 60 zeta. Tanieją te winyle, tanieją.
***
Wracamy, słuchamy.
Kolejka w tej zatłoczonej imprezowni, a moja pizza gorsza!
Ale wytrwale do końca.
Jednak za dużo pożarłem i podczas słuchania udałem się na drzemkę 2 x 20. Rzadkość.
Potem Ty przy garach, a ja umieszczam te stare trzeszczące płyty.
I tak zeszło od senności do senności.
**
Tak mnie przestraszyło/zaćmiło.
Przecież, otwieram tę extra nówkę z "Matyldą" wyjmuję i łaaaał!
Ona jest cała biała! Jak biała czekolada.


24 listopada, poniedziałek

Odcinek z ostatnim dźwiękiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca — przeszyłaś WSZYSTKO!!

To oni kupują, a ja pękam, że ta ocena jest zawyżona, płyty skwierczą i będą czerwone bany na koncie (nie moim), trudno, co zrobić. Skok na kasę?
***
Chyba przez to nie spałem, ale nie ośmieliłem się wstać wcześniej — zmęczony byłem.
***
Z jakiegoś nienasycenia palmę 2 x.
***
Książka z panią, która straszy mnie moją ciotką. Ale rady pewnie dobre.
***
Wracam na kawę i pół strasznie znanej płyty. Ta nie trzeszczy :]
***
"W dół me konie" zostało na Zaworach.
Jest china, jest brakująca gitara.
Wojt leci klecić półki, ja opycham się wszystkim domowym słodkim, aż późno do snu.


25 listopada, wtorek

Odcinek z dzieciniactwem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wciąż na jedzeniu pyszności.

Mimo że zimno takie książki to jednak duuuużo lepsze (uciekam, uciekam od).
***
A Place To Bury Strangers — Worship (2012)
Jesus & wiecznie żywe, a to w ogóle nieciekawe
***
Sally Shapiro — Disco Romance (2007)
no nieeee
***
Gino Peguri — Il Corsaro Nero (1971)
strasznie mnie wymęczyło
***
Giorgio Gaslini — La Notte (1960)
no, wreszcie
taki jazzik Umilianowy
co więcej, trochę Komedy tutaj

***
Tradycjnie miałem 2 dni w jednym. Noc, ciemna noc, ale wszystko widzę po ciemku. O dziwo, kasety zaczęły działać (a wkręcały). Znaleziska, nazwiska, bilet z JFK, praca z technologii, stare klocki, stare książeczki (matka trzymie, moje ulubione, będą na przyszłość). 
Zabawiałem się, układałem znowu, żal wyrzucać = trza pomieścić. Emocji pełen wór. No, ale żarcia nawiozłem.

Wiesław tani drań
26 listopada, środa

Odcinek z próbą z blokersem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca kontemplujemy Twoje cebularze i inne bułki wspaniałe.

Guido e Maurizio De Angelis — Il Sindacalista (1972)
e, takie marszruty
***
Zapragnałem znowu świeżego powietrza (rano było), więc poszedłem po patyczek do lodów.
Ciemnica. Pesto. U mnie tylko 3 rodzaje.
"wyznania" Macieja U.
"Teksty" to takie archiwalne pismo.
Ale próba udana, szczególnie lubię te beczki z lat 70., kiedy kładę nań szmatę.
***
"Tarkus" wygląda tak ładnie, a tak strasznie trzeszczy na głośnych. Kiepska płyta.
Spałem jak zabity. Poparzony kawą.


27 listopada, czwartek

Śmierć agenta J-23

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzamy bardzo dziwny wieczór.

Opłakiwał będę później. Oglądał też.
***
Tabelki i rozpiski z płaczem się przydadzą — to będzie takie zadaniowe.
***
Cebularze, cebularze, zawsze zawsze...
 
***
The Hollywood Soundmakers
Great Music From The Films (1968)
http://loungetastic.blogspot.com/2011/05/hollywood-soundmakers-great-music-from.html
zupełnie się nie zgadzam
***
1957
Kronos Original Soundtrack
e-e
***
Busowe śnięcie, ale potem kawa, gazetowy relaks, strasznie znana płyta i wciąż trzeszczący "Tarkus". Nie puszczę go.
Zakupujemy się lekko w leclerku (byliśmy tam niedawno!), choć ciężko, nic nadzwyczajnego, kiełbasy mamy w domu. Wieczorem znowu relaksowo (reklamy H-E-B San Antonio Spurs), i zeszło.
No smażone ziemniaczki i sałata rzymska, mniam. Podpiwek mi sprzedali za jednego zybla = super.
A potem przed snem musiałem sprawdzić tę płytę, jak bardzo nie trzeszczy. Oj nerwy.

 
 




wtorek, 23 grudnia 2014

Odcinek z okrągłą rocznicą


Co robią chłopcy, kiedy nagle okazuje się, że już minęło? (jak jeden dzień)
Idą do drewutni i nagrywają.
Pełny raport z obchodów urodzin (a się to wszystko zbiegło jak majtki) złożę w terminie późniejszym (wiadomo, życie), tymczasem TAKIE TAGO MAGO FIKU MIKU, póki jeszcze nie muszę uważać po czym depczę.




czwartek, 18 grudnia 2014

Odcinek z 2230/48



My drogi i Miłościwie Nam Panująca powitaliśmy dzisiaj (17/12/2014) Tymoteusza.

Pięknie.



środa, 17 grudnia 2014

Odcinek z Troelsem



20 listopada, czwartek

Odcinek z hot-dogiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy też rolety.

Gianni Marchetti — The Killer Likes Candy (1968)
już jeden jest, a temu zdecydowanie warto się przyjrzeć
a film jaki musi być świetny!
***
http://starvingdaughtersvinylimpressions.blogspot.com/search/label/Bruno%20Nicolai
super, że autor sam ripuje winyle (foto), to jeszcze mam możliwość przesłuchu bez konieczności zaciągania całego albumu (która też istnieje!)
brawo

 

***
Obawa przed zaśnięciem w busie, ale na stojaka wyszło ok.
Umberto Eco, Po drugiej stronie lustra i inne eseje, W.A.B. 2012
— wyrzuciłem, bo tych filozofujących ostatków o semiozie itp. nie mogłem znieść. Książka miała momenty, ale te o złych powieściach i malarzach były w mniejszości. Więc zostaje płaszcz z okładki. Wolę lżejsze zapałeczki.
***
Pieniądze są, rolety (niebieskie, pasują do malunków) też.
Kawa, jedziemy po czarne/szare uchwyty — bingo!
Obiecane hot-dogi i szybko do domu, bez zwiedzania media (i tak już zwiedziliśmy prezentowo).
Nie Troels?


King Gizzard & The Lizard Wizard

21 listopada, piątek

Odcinek z deserem i pół kilo bitej śmietany

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zaczynamy wieczorne sesje.

Choć trochę wyspany, od razu lepiej. Magazyn świetny, ja zrelaksowany. W milicyjnym prochowcu z wyższością uśmiany. Wszystko mi leży, a raczej powiewa. Piątek — się zachciewa!
***
Vladimir Cosma & Michel Bernholc — Musique Dramatique Et Nostalgique-Patchwork Orchestra 3 (1972)no wspaniale, i groovy
a ile suspensu!
aaaa, bo tam są takie FLINTowe zagrywki
***
King Gizzard & The Lizard Wizard — I’m In Your Mind Fuzz // Fluoride Fogbank Edition Vinyl
no trzeba przyznać, że muzycznie jest klasycznie
i dobrze się tego słucha, że hej
lepsze niż Tame
kurcze, a wyprzedani są TOTALNIE!
***
Burnt Ones — Gift (2014)
taki psychoschoe
***
no to przesłuchałem cały kataolg:
http://castlefacerecords.co.uk
całość jest hmm... trudna, nie wiem, kto tego słucha, no, wiem, Tableau

The Traps!

odwaga, odwaga
ale nie wiem, czy byłby w stanie tak ładnie popsute to nagrać
***
Warm Soda — Someone For You (2014)
ale ale, to jest lepsze niż ostatnie płyty Strokes
i jaki winyl!
tak, bombowe!
***
Pink & Brown — Shame Fantasy II (2003)
za tę płytę pełen szacun
NOISE
jak sobie zapuściłem na cały regulator na weekend!
Weszło na listę
brać!
***
W sumie nie byłem głodny na tego schabowego. A bar się zmienił i przestał być barem. Wygląd trochę białostocki. Ceny też wyższe.
Dyskont zamiast Bomi — to też już tylko wspomnienie z o wiele słabszym repertuarem.
***
Nie byliśmy jak lwy i przegraliśmy. Dzisiaj gorzej.
Za to wracam poprzez wro (serniczek) i już już zasiadamy. Nie było osobistej nasiadówki, więc nie wiem co tam w filmach...



22 listopada, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca oglądamy aż do samego końca.

...bo zrobiliśmy sobie znienacka festiwal serialu.
Oczywiście trzeba było jeszcze zaliczyć codzienne czynności (jajecznica na boczku!), zakupy mięsne i ciastowe.
Opróżniłem balkon z narzędzi ogrodniczych (piwnica), kafle, makulatura.
Ogórkowa (zaległa) i po chwili zaciągania zbieramy się na wizytę.
Są maszyny, są urządzenia.
Objedzeni ciastem, ba nawet skoki były w tv. (strasznie stara taka sobota) (jak niedziela w niektórych domach).
Ale dla nas najważniejszy powrót i seans za seansem.
I wciąż nie wiemy (a chcieliśmy wiedzieć).
To już drugi taki zestaw filmowy — ekscytujące.
***
I nagle w sobotę (niedzielę?) znalazłem buty jesienne (podobno niestety). Zupełnie o nich zapomniałem a tu takie szczęście!


Sekcja Specjalna

 
Marvin Hamlisch — The Spy Who Loved Me (1977)


ha! a to nie Barry
tylko disco
na filmie lepiej, ale ALE



wtorek, 16 grudnia 2014

Odcinek z czyżbytroelsem



17 listopada, poniedziałek

Odcinek z potrzebą artystyczną

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wieczorem w domu.

Mam "biały" sweterek na sobie.
Biały to on był przed sobotnim cięciem/targaniem wiśni.
Wstałem o 5 rano, ale po wczorajszym (wiadomo, koniec tzw. życia, śmierć mózgu, której pomagamy ja i Ty wspólnie) przygotowałem się do deszczowego wyjścia i napocząłem:
Topaz (1969) — wyjściowo pretekst i fabuła strasznie głupie (eh, ci na zachodzie nigdy się nie nauczą, co to Rosja), ale film jest SZPIEGOWSKI, i chwilami to czuć bardzo dobrze. Jest fun, jest zabawa.
***
Zasnąwszy wróciłem i kawę se zrobiłem.
Potem pokręciłem się po pokoju, machnąłem ileś foto, ale nic się nie nadaje (ujęcia ze ślimaka zrobię kiedyś), a jak już wpadłem na pomysł, to zrobiło się późno i okazało się, że trzeba za dużo jakości i za dużo pracy?
***
Czyżby jednak Troels?



18 listopada, wtorek

Odcinek z drugim dniem w ciągu dnia

My drogi i Miłościwie Nam Panująca przeglądamy starą modę.

Nowe stare "Książki".
Chłodniej i ciut później dzisiaj. Płaszcz płaszcz.
Sklep pisze, że wysłał.
Karol będzie działał.
Goran już zadziałał:

https://www.youtube.com/watch?v=I80VXt-s8IU

Khad!Affi 'Power Glory'
Taken from 'Love and Life' LP
Buy: http://www.nasiono.net/index.php?opti...

Directed by Johann Vreen
Music, lyrics, production by Khad!Affi
Lyrics by Khad!Affi
Mastering by Karol Schwarz
***
Mam mieszane uczucia co do wagi twórczości wykonawców:
The Oscillation (UK) — nowsze schoegaze w stylu lat 90
Silver Apples (US) — staroć, współczesne/podobne Can (kiedyś wyglądało lepiej: https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXPeRo1_6emT7DDKh_af4KwmB5uU0i38ZM5BPeAxndjMu999rXroas39rHv31ZTHV2yOl0gmBiwZoM7wyAQElLAfmD3-D7oZ1AmmQ5q-xILOLigQk7Uzy6lBhEchysciyzxdXWexw24aY/s1600/silverapples1.gif)
Death Hawks (FIN)
nowe, ale strasznie stare w stylu psych LA grup lat 60/70 (fot. ok: http://deathhawks.com/wp-content/uploads/2014/09/desdemona_mosh.jpg)
Tales of Murder and Dust (DK) — smętny irlandzko-islandzki post-folk
The Enters (http://www.soundsbetterwithreverb.com/wp-content/uploads/2014/05/the-enters-profile-.jpg)
The KVB (UK) — Depeche Mode + Joy Division + ileś takich podobnych
treść Soundrive Festival 2014 chyba była bardziej pod moje gusta
ale w końcu tyle tego jest, że dobrze, że do kogoś trafia trans, a do kogoś stare filmy. O ile trafia.
***
Już wiem o co mi cho: że masę mas gra takie pitu-pitu
włączamy taśmę i 30 min sperymetów. Piosenkę jest trudniej zrobić.
***
Sense Field
Tonight and Forever // (4 Variants) Vinyl
Milky Clear with Hot Pink, Purple, Orange, and Electric Blue Splatter śliczne
no i ej — grają rock-popa!
***
Kotlet był. Lekkie rozdrażnienie i spóźnienie w sklepie.
Paluszki zmarzły. Ale nowy SPOON siedzi aż miło.
Wieczorne szaleństwo ze starymi "Małymi Modelarzami". Oraz inne pisma.
Tym razem makulaturę wiozę w drugą stronę.
Po dzikach teraz widziałem wielką wspaniałą nowoczesną lokomotywę. Brum brum.
Oczywiście za późno do snu, ululany, a jakże.


19 listopada, środa

Odcinek z pierwszym śniegiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca — miałaś przygodę z kółkiem i Mormonami!

Teraz Eco daje trochę pożyć. Jest pierwszy śniek.
Ledwo wstanięty, ale wczorajsza palma o typowaniu mistrzostwa nba bardzo mnie rozbawiła. NBA nie jest taka atrakcyjna jak kiedyś, ale sprawdzam namiętnie.
***
Gianni Ferrio — Un Dollaro Bucato (1965)
jeszcze takie westernowe (+ piosenka)
ale już
Gianni Ferrio — Sentenza Di Morte (1968)
ma suspensy, jakich nie powstydzi się wczesny filmowy Lalo
***
z kolei
Gianni Ferrio — Vivi O, Preferibilmente, Morti (1969)
to jakiś wesołkowaty musical
***
Poszusowałem po sklepach, na próbie spokojnie, chłopaki chill, jakoś to będzie.
Płodni jesteśmy, mamy następne w kolejce = bardzo dobrze.
***
A ten Troels, no no!


poniedziałek, 15 grudnia 2014

Odcinek z kafelkowaniem



14 listopada, piątek

Odcinek z udanym popołudniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca nadrabiamy za dwóch. (e-e)

Dexter — Music From The Showtime Original Series // Blood Splatter Vinyl
yyy, jaka niedobra muzyka, te fuj salsa tropicale + recytacje, ygh ("Born Free" Andy'ego Williamsa nie wystarczy)
***
California X — Nights in the Dark // Colored Vinyl
no ok, grungeowy punk-rock, nie są tacy najgorsi sądząc po "California X" (2013)
kilka takich amerykańskich/australijskich zespołów się osłuchałem
***
José González — Vestiges and Claws // Clear Vinyl
nudziarz (wiadomo) czasem przychodzi jesienią
***
The Haxan Cloak — The Haxan Cloak // Blue Marbled Vinyl
piękny kolor, a elektro całkiem całkiem
***
La Dispute — Rooms of the House // Pink Opaque Viny
i to całkiem emocjonująca płyta jest
***
Plastic Mermaids — Dromtorp // Bright Blue Vinyl EP
bardzo ładnie grają/śpiewają
kolor też ok
***
Bear Mountain — XO // Coke Bottle Clear Vinyl
ależ wygląda, nawet gra, Bee Gees taki
***
Sebadoh — Secret EP // Green Marble Vinyl 10”
te czasy też już się skończyły
czasem, ale to czasem, na kasecie mogę poruszyć
***
No dobra, zakończenie
I Due Nemici — Guy Hamilton (1961)
było w stylu greckiej wyspy, nie wiem czemu nie miałem okazji te ostatnie 4 minuty. Niemniej, Guy okey, Larry też, nawet Alberto. Sympatyczne toto było. Toto też pasuje.
***
Wychodzę, jadę.
Osso — coś by się znalazło, empik — nie ma mvp.
Wracam, lidl — są małe pieluchy!
Idę i zdanżam (a pomyślałby kto, że się wyszlajam) (a tam i tak zaorają/znaczy się postawią bloki).
Graliśmy jak lwy i inne zwierzęta. Ja jak hiena. (??)
Niemniej = zadowolony, zmachany, zjadł batony.
Forbrydelsen (2007) mnie zaciekawia jak naiwnego czytelnika.
Ale ale, przypomniałem sobie, że to nie był koniec moich przygód, bo piwo i chichrałem na
Funeral in Berlin (1966).
Ślicznie ślicznie, a rano nie mogłem wstać z zaspania. Hej piątki!



15 listopada, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca piłujemy wiśnie (zastępczo).

I to z samego rana!
Potem do 13 (na nawet 14) wolne ze sprzątaniem, ogarnianiem, planowaniem, wyrywaniem.
Bliźniaczki, w tym Potworna Helena.
Autem wiele przystanków, po pierogach i deserze do roboty.
Na szczęście ja tylko asystowałem i słuchałem. Dobra fucha.
W sobotę były dwa, kiedy Artki już poszły.


16 listopada, niedziela

Odcinek z pierwszym a.

My drogi i Miłościwie Nam Panująca dobrze zaczelim.

Jajecznica, działka (ładnie ułożyłem drewno).
Dynia hokkaido, Thorgal.
Nba, odcinek, no i nie zagram na występie. Bu.
Z allegro było ciężko, ale poszło.



piątek, 12 grudnia 2014

Odcinek z kolejnym numerem


będzie w styczniu

11 listopada, wtorek

Odcinek z kopaniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca — ja jeszcze świątecznie, Ty już nie.

A co, oglądałem.
Zaraz po Thorgalu. Oczka klapią, a Cavs klepią piłkę. (= noc była)
Wstawanie, śniadanie, wyjazd.
Żebra zmachały się kopaniem, ale kurczak i słodycze wybornie.
Był jeszcze czas na komiks i odcinek.
Do tego jogurt, i lody/sorbet.
Dobrze zsyntetyzowali gruszkę.
Teoretycznie nba w tym sezonie tak mi nie robi, ale na żywo się wciągam. Nie ściągam. Niemal.

La Cripta E L'Incubo

12 listopada, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca sesja z długimi włosami.

Oddałem tehape.
To niewyspanie po długim weekendzie (= oglądaniu nba).
Nuda w lidlu. Ale na próbie ok.
Wróciłem po piwach. Ale fot poszło mnóstwo.
 


13 listopada, czwartek

Odcinek z dłużej

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z krótszą fryzurą.

Trza przyznać, że przez niemal cały wrzesień, październik i pół listopada nie pada. Taka jesień się trafiła.
Odrabiam dzisiaj, a za przepracowany poniedziałek się rozpisałem. Brawo.
Śpiącość, ale nie dałem sobie wstać dzisiaj o 4:30.
***
Ennio Morricone nudziarz.
Ale collected (2014) zaliczyłem z obowiązku.
Odrzuciłem trochę winyli z odsłuchu.
***
Plakat na występ ok. Tylko nie grunge.
***
Miałem bardzo przyjemne popołudnie z Cavs oraz innymi.
Następnie trafiłem na kotleta. I kawę. I cukierka.
I jeszcze był czas na Thorgala jakiego nie znałem.
A późno poszliśmy spać przez top model i Quinta da Regaleira. Ech, ach, och.


Sekcja Specjalna

 
John Barry — Moonraker (1979)


mistrzostwo
w sam raz w terminie




czwartek, 11 grudnia 2014

Odcinek z...



6 listopada, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca...

mam aparat, ale nie było takiej extra mgły
w odnowionym ogrodzie (koło kościoła) burzą się stare budynki
***
Eco jest cwańszy i pop niż Fowles, mimo że ich eseje nie dzieli tak wielka data powstania, do tego bardziej efektowny, szastający erudycją
***
Bruno Nicolai — 99 Women (1968)
weszło
wykasowałem 4 numery i można na okrągło
***
Carlo Savina — Pago Cara Su Muerte (1969) /  I Senza Dio (1972)
Carlo Savina — E Dio Disse A Caino (1969)

westernowo
***
Carlo Savina — La Cripta E L'Incubo (1964)
horrorunio
no któż inny mógł tam grać
***
Dominic Frontiere — The Invaders (1967)
no tak, ciężko słuchać, choć pewnie oglądanie zabawowe
***
...
...
...


9 listopada, niedziela

Odcinek z... niedzielą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędziliśmy niedzielę pewnie w hipermarkecie.

Byliśmy w ikei?
Siąpiło, więc nie ciąłem dalej. A może pomyliło mi się z poniedziałkiem.
Któż to wie teraz.
***
A nie, było ciut inaczy.
Połowa przeputana (zapewne miło milusio).
Helios w niedzielę — absolutnie nie.
Filmy dla starych ludzi ("Bogowie", "Głupi i głupszy po 20 latach", yyyy).
Dobry amerykański/polski film. Sceny komediowe, aktorstwo, schemat.
Ta pseudo post muza z pianinkiem oraz przedłużane sceny spowolnień i namysłów — straszne. Kojarzyć się będzie z wczorajszym "Boiskiem bezdomnych".
Czyli uznawszy, że "wstydu nie ma" jest czymś normalnym — teraz trzeba podnosić poprzeczkę.
***
REALne zakupy (lody/lody) no i weekend jeszcze się nie kończył!


10 listopada, poniedziałek

Odcinek z "urlopem"

My drogi i Miłościwie Nam Panująca robimy.

Nerwy jednak były, bo praca, a nie wolne.
Nagrałem WSZYSTKIE kasety.
Powiesiłem żyrandol z papieru.
Nazwałem butelki. Do piwnicy.
Zlałem winne beaujolais. Smaczne, niesłodkie. Przerzuciłem, dosłodziłem.
Thorgal, odcinek, Flint 2, nba.
Wypaśnie się zrobiło.
Wędrowaliśmy rano po rogale, i zjedliśmy je wcale.
Tego dnia był siąp.



Sekcja Specjalna

 

Maurice Jarre —  Lawrence of Arabia (1962)

ona jest świetna, tylko złej jakości, no tanio było


środa, 10 grudnia 2014

Odcinek z powrotem



3 listopada, poniedziałek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca powrócilim ciężko do życia.
Wstawanie ciężko.
W nocy przebudka na przyczajkę.
Jak już śnię, to śnię stare domy/mieszkania. Jak dobrze pamiętam korpusy w wannie. Codzienność taka, że aj.
I w nocy przyszło do mnie, że nie jestem w stanie przekazać/pokazać/opisać tego, czego nie mam na zdjęciach nawet. Przecież to ładne, porządne mieszkania były. No ja już śnię tylko takie, które zaraz mają być wyburzone, drewniane schody na Dworcowej, którymi nie można już wejść na trzecie piętro (to nasze), wciąż wkładam rękę do przegródki na skrzynkę na listy i wyjmuję te stare, nieaktualne, albo wyciągi z konta, takie poczucie starty przeniesione na architekturę, teraz jest tam nieustająco ciemnawo, przy jednej ledwo żaróweczce. Drugie zadawnione mieszkanie na Rybakach Górnych, o oryginalnym układzie wnętrz, zaplecze podwórkowe z ogródkiem okolonym płotkiem na wysokości kolan.
I ten sen, z regularnym zestawem czynności, powtarzający się od czasu do czasu, który nawet nie wychodzi/ujawnia się na światło dzienne (czyli już jest tylko bytem zjawą) umrze wraz z moją świadomością. Krótkie słowa jakie, o ile, zostaną, będą jedynie odnotowaniem "faktu".
***
Z rzadkich nowych płyt, ta:
Ought More Than Any Other Day (2014)
wzbudza zainteresowanie ciekawością w graniu, kontrolowanym hałasem i wokalem, którego brzmienie mi coś (kogoś) przypomina.
***
Było to przesunięcie czasowe (tych nie pamiętam, tylko te wielkanocne), wobec czego przy wyjściu z pracy już jest niemal ciemno.
Kawa, pyszny jabłecznik z "kratką".
Dokończyłem na odsłuchu 2 ostatnie. Kiedy już zdążę się pozawstydzać brzmieniem werbla potem czuję dumę z ostatnich dokonań. Jedno to taki nasz "Hotel California", drugie to pomysł z Today is the Day i let's dance. Kontrowersyjne. "przełamuję schematy". Czysto i klarownie.
Baraka (1992)
przypadkiem widziałem świadomie końcówkę. Kilka dopasowań muzycznych bardzo zajmujących. Całość trąci, narzucając interpretację poprzez połączenie scen. Potem ujęcia się powtarzają.
Odcinek z tych krótkich.
Jak już skończyłem, to tak miałem jakieś wolne, że nawet nie chciało mi się za nic zabierać => do snu. Ale wyspać się i tak nie wyspałem.


4 listopada, wtorek

Odcinek ze Stogami na poczcie

My drogi i Miłościwie Nam Panująca odebraliśmy w ostatnim czasie masę przesyłek.

Eric Serra, The Experience of Love, GoldenEye (Expanded Score) (1995)
ckliwy banał cofający nas do końcówki lat 80, ale dobrze się tego słucha przy porannej mgle. Jak stoję rano na przystanku we Wrzeszczu i świadomie (!) kupuję miesięczny na czas, patrzę w dół na zbiegające się tory, linie elektryczne i rzędy budynków, tam powyżej pantografu widać bladopomarańczowego lizaka. Zaraz schowa się za murem.
***
Pray For Sound — Dreamer // 150 Clear w/ Purple Swirl, 150 Clear w/ Magenta Swirl & 200 White Vinyl LP
czerstwy "post-rock"
***
Panabrite
Pavilion // Clear Vinyl LP
ambiencik
***
wyłączyli nam bandcampa, już nie posłuchamy tutaj
***
Cloud Nothings
Attack on Memory (2012)
dobrze, że człowiek skonfrontował z niegdysiejszymi wyobrażeniami zanim
=> chyba się zestarzałem
=> 2: będzie więcej szmalcu na goldy
***
The Hive Dwellers — Hewn From The Wilderness (2012)
strach trochę jest
i takie rzeczy wydają
***
Dosh
Milk Money (2013) (White w/Black, Silver Splatter) $9.00
intrygawe
***
Woodhands — Heart Attack (2008)
nie przemawia do mnie to elektro
***
Headlights — Some Racing, Some Stopping (2008)
łagodny indie roczek
***
HUM — Downward Is Heavenward (1990)
się trafiło obce zameryaknizowane popowo emo
***
Rotting Out — Street Prowl (2011)
napisali, że h/c
trudno
ale niebieski ładny
***
Bułka + 2 parówki.
Paczkomat po raz pierwszy w życiu.
Ciemności, światła lamp. Gdański most stoi sobie PRZED parkiem.
Poczta polska — brak słów.
Płyty świetnie!
Bravo.
Darów mnóstwo, obustronnie.
Zawlokłem się do domu.
Jabłecznik z kratką!


5 listopada, środa

Odcinek z wieloma sprawunkami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca sprawiliśmy się, bardziej Ty, ja tylko zdążyłem.

Abstynencja wcale nie wpływa korzystnie na jakość snu ani na poziom wyspania. Zatem — wniosek jedyny.
Ale jak już się dowlokłem na pętlę (Eco ostatnio nie przynudza), to okoliczności przyrody (WIELKA mgła) mnie ożywiły, zatem spacer, fotki i już się rozpoczął ranek lepiej.
***
ap na tapecie = znowu nie radzę sobie z jesienią
***
Bruno Nicolai — 99 Women (1968)
trochę śmiecia 60s, ale bywa kojąco, sentymentalnie, smyczkowo-saksofonowo
***
chirurgia i chirudzy po łokcie, senność
wcześniej/jaśniej, zdążam do UM (bardzo niebezpieczna praca w tym urzędzie)
obtanili piwa w lidlu, ale próby nam słabo idą, już nawet ja nie pamiętam zagrywek
oglądamy 200 błyszczących KOLORowych zdjęć
dłuższy wieczór




wtorek, 9 grudnia 2014

Odcinek z chorowaniem 3



28 października, wtorek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy zwolnienie!

(Sean Connery) The Red Tent (1969)
film z serii katastroficznych, nienajwyższych lotów, mimo że latał zeppelin, ciekawostki techniczne związane z tym środkiem lokomocji, Claudia Cardinale w ponadczasowej fryzurze, Peter Finch grał główną rolę, już wtedy nie żył, ciut dramatyczne kino "moralnego" niepokoju, Connery jako dobry wujek, pojawił się dopiero w połowie filmu, idea filmu zalatywała taką włoszczyzną albo ruszczyzną (film w kooprodukcji), ale nie było to złe kino, ale nie było tego w książce
Peter Finch jest na okładce płyty, którą mam
= nie znam wszystkich starych (czyt. dawnych) aktorów

 

The Fountain (2006)
wizualnie ładnie, ale fabularnie straszna chała, cokolwiek by nie rzekli - srutki tutki
Hugh Jackman w nowym wyglądzie początkowo nie do poznania, on pokazuje zmarszczki jakie ja mam, to już ten wiek.

 

29 października–2 listopada — przerwa chorobowa

Korzystnie zatem było: zmiksowałem dzielnie wszystko, czasem z fajerwerkami.
Podczas ostatnich 3 dni zrobiłem stanowisko odsłuchowe i robiłem "na głośno".
Ominęło nas z Endriusem nagrywanie = więcej czasu dla nas.
Zamówiłem po konsultacjach z obcym przesyłkę. Ciekawe, czy dojdzie.
Spałem po jakieś 6-7 godzin, ale dzięki temu, że nie wstawałem o 6:30 czułem się świetnie. To po prostu tydzień życia codziennego z tyrką wpływa niszcząco na samopoczucie i zdrowie.
Którejś nocy wynalazłem system wyświetlania filmu na dwóch ekranach jednocześnie. To nic, że nie są równe, ale prawie jak na dużym tv. Zatem poleciały znane filmy poniżej 5 giga, które znam na pamięć, ale mogę zobaczyć wielkie.
Raz skosiliśmy trawę i raz zebraliśmy ją.
Ponadto dwa razy byliśmy na zakupach, a raz w szkole.
No i ten wspaniały wtorek z bagietką i jesiennym porannym spacerem po najprawdziwszym parku.


Wiele smacznych rzeczy zrobiłaś w tym czasie, którymi się opychałem przez cały dzień (= wciąż najedzony).
Dyspensa z okazji 1 listopada, wspomnienie zeszłorocznego Berlina, zdjęcia.
Oraz WD-40 oraz archiwizowanie, słusznie pracowicie spędziłem te długie wolne.