wtorek, 31 maja 2016

14–18.04.2016


2016.02.24
14 kwietnia, czwartek

zatę Żono ma

w czwartek, po próbie, bez kaca?
szok i niedowierzanie
***
dokończyłem ekstra książkę, strasznie mi się spieszyło
nowy zestaw mp3 częściowo do wyrzucenia, lo-fi nudy, i to zagraniczne!
***
odbyła się ostatnia kolejka, Kobe rzucił 60, jest rekord GSW 73 zwycięstw
wielkie
historia
***
do gier!
***
mimo ostrego słońca (nie ma czerni, nawet nawet w asfalcie) następuje stopniowy zjazd nastrojowy, nie poprawia tego lektura, ani wizyta na wro (może przez brak surówki?)
końcówka kolacyjki nie poszła do końca sprawnie, wieczorne i zasypianie ok, odkryłem w starej komórze pinball = hazard
***
Pill Friends — Child Sacrifice (2016)
nie tak emocjonalnie porywające jak "Blessed Suffering", ale wciąż klasycznie indie
***
aż mi się zachciało zabrać za odkurzanie zapomnianych piosenek indie, które mam nagrać
ale czasu zabrakło, bo po prysznicu i znalezieniu filmików z pingwinami trzeba było już zachować higienę snu, a i oczka o tym mówiły
***
ale słyszałem wszystkie ciężkie płacze tej nocy, kilka ich było, samodzielnie obudziłem się 9 min przed budzikiem, z wrażeniem, że mam bałagan w plikach (jak i w tzw. życiu) i muszę się tym zająć
***
ach przecież!, byłbym zapomniał
Żona zrobiła mi dobrze nożyczkami
dziękuję pięknie!

2016.03.16
15 kwietnia, piątek

zatę Żono ma

więc może się tym i zajmę, bo są już dwie listy i żadna mi nie pasuje
gdzie podziała się EPka kevinów z odrzutami z mastodonta?
***
napocząłem Nowe Książki 2, będzie się nad czym błachać
***
ponieważ zostało dużo zupy, dzisiaj będzie na 3 dnia, zacząłem od śniadania
***
do gier!
***
OSS 117 — Mission to Tokyo (1966)
kozackie
***
nie wziąłem kasety, ale zrobiłem muzyczne przygotowanie w tyrce
i wybrałem się na 5-kilometrowy spacerniak
w sklepach zamienili rękawiczki na klapki, oglądałem buty, nie było prawie, zapomniałem o lampce, nie zapomniałem o drogim winie
przez tygrysem ferrari, ja z batonami miast orzeszków, eksplorowałem dawne, nad strumykiem metroseksualna młodzież wciąż buja się na linie z kawałkiem deski, pali ognisko, uroczo, zaś na zbiorniku retencyjnym usypali hałdę piasku dla mew, było słonecznie, acz nie za ciepło i choć ponownie się zmęczyłem, spacerniak z tych udanych, letnio sentymentalnych
***
na koszu okazało się, że jednak lepiej widzieć
***
wróciłem spokojnie bez przygód i bez piwa acz późno, do domu, by zaraz udać się na dyżurowanie

2016.03.16
16 kwietnia, sobota

zatę Żono ma

dziecko może nie spało tak źle, jak poprzedniej nocy, ale pobudka co godzinę była, rano wstaliśmy sprawnie (6:43), zajmowaliśmy się rzeczami bez kłótni, kiedy godzina nadeszła właściwa (8:30) udaliśmy się do kuchni na zmywanie naczyń, potem wstała Mama
***
człowiek nie mógł się specjalnie wyczillować i powolutku szykować, bo trzeba było SZYBKO się spakować
***
niemniej, udało się i to
niespodziewanie się okazało, że płyta Marylin Monroe jest w moim stylu filmowo/swing/50s/60s, można słuchać
dojechaliśmy na wro, pochodziliśmy chwilę po pięknie słonecznym ogrodzie (20 stopni!) i mieliśmy bliskie spotkanie z kotem (2x)
po 12 dziecko spało (z 2 przerwami), ja drzemałem, nie udało się zasnąć
reszta poszła na te uroczystości ślubne (ratusz główny)
***
po przebudzeniu zaczęliśmy obiadem, mama wróciła, zjedliśmy drugie danie i wyszedłem na daleki spacer po niebezpiecznych dzielnicach
obsłuchałem się, pooglądałem stare domy, dziecko się ponudziło
na powrocie było strzyżenie, program kulinarny w tv, zapadnięcie zmroku, nieudana kąpiel, udane zasypianie i już człowiek taki zmęczony, do snu, mógł się ubrać i wyszykować do wyjścia
***
susharnia na heweliusza ssie, niby otwarte do 22, a już nie robią chujki
poszliśy nad Motławę, zestaw manga (Ty) ja zaś na ciepło zupę pomidorową, a potem japońskie pierożki z krewetkami — tego było mi trzeba!
o 22:23 udaliśmy się go klubogalerii gdzie wódka była za darmo, a ktoś nam wypił potwornie drogie mojito, nie szalałem z drinkami (3x), z jedzeniem owszem (pyszne kebabiki jak Cevapcici), ale bez chleba
było trochę tańcowania, choć spodziewałem się więcej, była koszmarnie głośna muzyka i cały przegląd społeczny, trochę zwiedzania, odrobinę obserwacji obyczajowych i tania taksówka do domu, wykorzystaliśmy dokumentnie dany imprezowy nocny i poszliśmy spać o 4
***
o tym że imprezy powinny trwać od 12 do 20, żeby człowiek mógł się potem wyspać i wypocząć, już wspominałem — przecież w klubach i tak nie ma okien
***
ta dzisiejsza młodzież to nawet na tych weselach dziwnie się bawi, żadnych ekstrawagancji i zgonów, ja lepszą imprezę kręcę co tydzień na próbie
***
niewielka korzyść z CAŁEGO poranka, ptaki budzą, słońce świeci, po 8 była pobudka

2016.03.16
17 kwietnia, niedziela

zatę Żono ma

obudziliśmy się, ale Ty jeszcze nie byłaś gotowa do życia
(mogłem obejrzeć CAŁY film!) ale bujnąłem się do pokoju, gdzie do wtóru kaseciaka przeczytałem suplemencik nowych książek, w końcu wstaliśmy po 10 dużo
***
z niepodległych resztek wysmarowałem restauracyjne śniadanie z wieloma kolorami (1 jajko, 2 tosty, sałatka, zielenina) i już trzeba się było w kropiącym deszczu zebrać do kupienia biletu
***
jedziemy tram na wro, tam jeszcze dziecko śpi, przejrzałem wszystkie gale i wiedze i życie i te pe
zjedliśmy wspólnie obiad przy wspólnym stole, dziecko zadowolone
***
poszliśmy na spacer na stare miasto z pączkiem i lodami, wobec natłoku hałasu i ludzi dziecko nabrała oszołomienia, ale miasto prezentowało się
***
chwila bajdurzenia po powrocie i w końcu ruszyliśmy do domu, a tam nie było chleba na podłodze
ach racja, zupełnie mnie zmogło zmęczenie i chęć snu, ale dożyłem do wieczornych (dobrze) i wieczora (dobrze), zasypianie (niedobrze), bo to za wcześnie było na sen, skończyliśmy 20:30   
dla mnie tak, więc po 20 minutach spy zasnąłem, ale to i tak już była 22 przecież

2016.04.04
18 kwietnia, poniedziałek

zatę Żono ma

hah, jak wpisuję na bieżąco o książkach jestem taki na bieżąco
***
spałem jak zabity, i zbyt krótko
***
zaliczyłem piekarnię, dzisiaj bez sklepu i gram w pracowe gry
nie ma dramatów, zadowolenia też nie za wiele, ot poniedziałek
***
bo w sumie niewyspany byłem przez dzień cały, noszenie kartonów mnie ożywiło nieco — puściej w szafach, dobrze uczucie
***
przyjemna chwila błysku była, jak siedziałem na górce z małą pizzą rimini, akurat wyszło słońce i leciał mało znany Barry z Mike's Murder (czyli jeszcze nie słyszałem wszystkiego)
idę na wro, opony, udana próba z uruchomieniem usb, na wielkim tv nawet film z 60s wygląda jak teatr tv
wracamy do domu, wieczór niemal spokojnie, wieczorne bardzo dobrze, zasypianie bardzo krótkie
***
korzystając z tego, że Mama robi obiad dla nas, pobrałem napisy do filmów i zeszło, kilka jest, fajno
i odrobiłem sly winyl, coś mi tam nawet podpasowało do słuchania/maniana zmęczeniu w higenicznej porze, ale nie mogłem początkowo zasnąć (ze zmęczenia?)



poniedziałek, 30 maja 2016

9–13.04.2016


2016.02.16

9 kwietnia, sobota

zatę Żono ma

i okazało się, że musisz wiele odpoczywać, a myśmy z małą przerwą na karmienie pospali aż do 8
po śniadaniu na Stogi, gdzie udane zakupy (3 flaszki), ale dziecko nie pospało na spacerze
obiad bardzo dobrze, popołudnie w fotelu również, tylko mnie zmogło po piwie (duże jednak było za duże), najpierw zasnąłem ja, a potem dopiero dziecko
niestety przebudzenie nie było fajne — dużo ryku, trudnego do utulenia ("cały rozbity"), aż się zachłystuje (i się nakręca), ale jak mu przeszło, to swobodna zabawa
***
Mama odpoczęła, zabrała nas, wybrała się na imprezkę wieczorną, ja zaś w koniecznym szale obejrzałem
OSS 117 — Panic in Bangkok (1964) DVD
jeden z najlepszych w temacie, w jednym rzędzie z 007
i do dyżuru

2016.02.16

10 kwietnia, niedziela

zatę Żono ma

zimniej się zrobiło
nie udało się dłużej spać, ale pora ta pasowała, byśmy z Wojtem mogli pobiegać po lesie i nakręcić filmiki do "teledysku" broken tree
zajęcia były fajne i wczoraj wieczorem okazało się, że było warto
zatem dobry poranek (Mama w duecie z dzieckiem gorzej)
***
jeszcze trochę dolegliwości, więc niemal ominęliśmy obiad na czekające atrakcje z pizzy (która w końcu dojechała o 19 i była za droga)
wyruszyliśmy na dobry słoneczny spacer, Krystyna złamała nogę
***
nie pamiętam jak, ale wieczór musiał jakoś minąć na walce z rzepem i jego płaczem, nie było odczucia nudy
wieczorem, po pizzy i wieczornych, po dobrym zasypianiu obejrzeliśmy (migający) odcinek i on był słaby, może nie musimy oglądać więcej?
***
rozhasany jeszcze skakałem po fragmentach różnych, kolorowych filmów

2016.02.16

11 kwietnia, poniedziałek

zatę Żono ma

ta pobudka przez malucha o 5:30 to nie była fajna, straszne ryki (z zachłystywaniem), strasznie się zdenerwowałem i oczywiście już nie spałem
niemniej nie miało to wpływu na moje tyranie, może tylko nastrój nieco gorzej, ale jak już wróciłem na wro z dezodorantami (i rożkiem), to mi się poprawiło
może też to ta pizza z rana, co mnie trzymała przez dzień cały (uczucie najedzenia jest bardzo ok, ale rożek to ciut za wiele)
***
trochę posiedzieliśmy, a potem pojechaliśmy
wieczorne były dobre (choć ze zmęczeniem i głodem rzepa), zasypianie nieco zbyt długie, więc wyszedłem dopiero o 20:30
i przyszaleliśmy z Wojtem: blu-raya nie udało się co prawda wypalić, ale chrupki, piwa, filmiki z lasu — wszystko dobrze w przyjemnym kuchennym nastroju
późno wróciłem do domu, że hej
no to hej
***
mimo że zakończyły się poniedziałki na schodach, podoba mi się ta ułuda podtrzymywania i robienia planów na przyszłość, że obejrzymy, zrobimy itp.

2016.03.04

12 kwietnia, wtorek

zatę Żono ma

więc najlepszy na kaca jest Niziurski! nie pozwala zasnąć
***
w domu dość tradycyjne "smutek i nostalgia" złączone rzepem
cóż było robić, zjedliśmy trochę sałatki, chwila zabawy i do wieczornych
zasypianie ponownie przedłużone, bo już drugi dzień (!) chłopiec przed snem musiał wycisnąć twór, a ja już przecież zawiązałem siatkę
zaległa palma
***
na domiar złego Mama ma kiepski tekst o belce
byłem tak niewyspany i źle się czujący, że jeno 20 min "Tiffany Memorandum"
pod blokiem była afera i klakson wybudził dziecko, wymagające utulenia, Mama poszła spać z nim

2016.04.08

13 kwietnia, środa

zatę Żono ma

załadowane nowe mp3
Autolux — Pussy's Dead (2016)
nie spodziewałem się, ale chwilami genialne
co więcej, mają koncert w Berlinie
***
i nie mogę się oderwać od Bąbla i Syfona
***
pamiętać, żeby jeszcze cieszyć się z płyty!
***
trzeba przyznać, że
Andrew Bird
na swojej najnowszej płycie nie zasmucił i nie przynudził, niezły powrót
***
w ross zlikwidowali moje żele
park, dzisiaj w HD, puszczał oko świeżymi pączkami (nie mylić z pączusiami) i białymi kwiatuszkami, (któż by się tam znał na gatunkach), wzruszenie było, tym razem z dzieciństwa, szedłem ścieżynkami, gdzie kiedyś jeździło się na rowerze między klombami, zarośnięte
wycięli ten zestaw żywotników, który okalał niski murek okalający kawałek kwadratowego ubitego placyku, niegdyś do zabaw i odpoczynku, potem już tylko chętni do kibla mogli się tam dostać
***
nic mi się nie chciało
***
próba na trzeźwo to jest bardzo kiepski pomysł, nie mogę znieść tej nudy i bezkonkretności grania kiepskich pomysłów, tego dnia nic wartościowego, wciąż te same sposoby gry, ze smutkiem patrzę na starzejące się/dziadziejące sylwetki chłopców
inaczej
być może tak jest zawsze, tylko znieczulenie działa
***
a Johny to więcej działa na działce, tyle że ho ho!
no i wiele o tzw. życiu się dowiedziałem
***
wróciłem do domu, by szybko się zebrać i po 20 minutach Tiffany zlec do snu
Mama musiała szybciej udać się na dyżurowanie



piątek, 27 maja 2016

1–09.04.2016


2015.12.16
1 kwietnia, piątek

zatę Żono ma

mimo wczorajszych pogadanek o śmierci i nieszczęściach wstaję i jadę
i proszę, jak najnowsza Lnś podpasowała pod moje kwestie dotyczące ludzkości
ponadto piękne śniadanie i wykańczam śmierdzące wędliny
a tak się martwiłaś, że nie będzie miejsca na zupę pośród tych białych kiełbas!
***
"Victor Oladipo —  nie zrobił oczekiwanego skoku i nie stał się liderem drużyny. (...) teraz można się martwić o to czy on dorośnie kiedyś do roli gwiazdy, skoro ponownie najlepiej wygląda w garbage-time sezonu".
Właśnie.
***
znowu lata, ale dzisiaj zdążam bardziej
***
zimno dzisiaj, ale spacerniak zaliczony, wczesne Trumans' Water grało bardzo specyficznie, po domowemu, i ma cover Sun Ra
***
lecę z Sinatrą i nie przeszkadza mi dzisiaj Frederick Stafford w roli Huberta
***
już nikt się nie bawi w prima aprilis (tylko Quentin)
"ale masz plamę na bluzce"
***
zaliczyłem, oddałem = wolne
może to nie było takie wzywolenie, jakiego kiedyś doznałem, bo i może wcześniej poradziłem sobie z napięciem (nie, nie w łazience)
***
wieczór w domu chyba (kto by zapamiętał) dość tradycyjny, Mama z dzieckiem w tandemie są nieznośni, ale oddzielnie bardzo dobrze dają sobie radę
wieczorne i zasypianie bez historii
historią było piwo z biedry (Mama pojechała na zakupy) oraz cola do rumu
rum mniam!
i piątkowe wieczory mamy bardzo dobre ("czemu oglądasz trailer z Colinem Firthem beze mnie?!")
"OSS 117 takes a vacation" ma genialną wstawkę z napisami!
do snu

2015.12.30
2 kwietnia, sobota

zatę Żono ma

mieliśmy udaną sobotę, niektórzy prawie
było kilka przerwyników w nocy, ale w łóżeczku, zaczęliśmy od pobudki o 7, a potem z górki, bez kłótni, po Joysie zacząłem naczynia, śniadanie było potem
Mama wybrała się na japońskie kamienie, myśmy przebujali się z bananem do przybycia babci
potem miałem pół godziny dla siebie, gdzie wysegregowałem śmieci, wymieszałem truciznę, kupiłem piwo i głośno słuchałem "fuckin despair"
wyskoczyłem na działkę, gdzie było wiosennie, słonecznie, z ludziskami, polskim hip-hopem na boisku koszykówki, piwo i słońce, piwo i słońce, Mama doszła z siatą chleba, a potem dopiero pojawiła się babcia = piwo i słońce
***
po obiedzie (ogórkowa, dziecko lubi, nawet ziemniaki) poszedłem na spacer do lasu z kasetowcem (trzeba było dokończyć ten emocjonalny chill), było dobrze, ciekawie, na stojaka, no i słonecznie (lepiej niż w niedzielę)
***
wieczór nam zszedł tradycyjnie szybko, z tradycyjnym podziałem na role z płaczem i bez, jest tak jasno, że nie oglądamy, słuchamy Maanam
***
bez zwłoki obejrzeliśmy
Spotlight (2015)
ci amerykanie
piwo i krakersy
i do dyżuru

2016.01.15
3 kwietnia, niedziela

zatę Żono ma

nie było to doświadczenie miłe, o 3:30 dziecko postanowiło, że koniec spania, ale na łóżku musiało zmienić decyzję, której ważność obowiązywała do 7 z minutami
mnie to kosztowało bezsenną godzinę oraz pomysł na "teledysk" do Umpagalore 2 — już dzisiaj pobiegłbym do lasu, ale zaczekamy z tydzień
***
na śniadanie przesoliłem omlecik, ale wysmażyłem resztę święconki, tylko ciut zupy i polenty się zmarnuje
a to przedwczoraj była mega kupa kup oraz podejrzenie o nieświeżość pasztetu
obadam w poniedziałek
***
tym razem Mama wybyła na manifę, ja zaś, po zaśnięciu dziecka (12:15-15:22 = rekord) (oczywiście było z przerwą na szczęknięcie zamka) przeczytałem cały internet i nawet zacząłem się zastanawiać, co dalej
***
dalej zaś Mama wróciła i był obiad, więc nie było food tracków, za to spacer do lasu, dla naszej dwójki udany, dla Mamy mniej (było iść na miasto i do cukierni)
***
po południu wniwecz wszystkie zabiegi anty stresowe i cokolwiek, więc ja mam lepiej, a Mama pojechała po sukienki, więc po wieczornych znów miałem wolne, zatem wino do sałatki oraz Bayern-Juventus, tak zdecydowałem, tak poleciałem, nuda z chwilami przebłysków, HD świetnie wygląda w nocnej poświacie, na dworze wciąż kapitalna temperatura, aż przy otwartym oknie
późno poszliśmy spać, jutro próba
niedługo może przyjdą CD
acha, wypaliłem DVD Spectre i ma nawet dodatki, fajno

2016.02.10
4 kwietnia, poniedziałek

zatę Żono ma

tę godzinę późniejszą z wczoraj było czuć, ale zaraz ruszyłem do lektury i kiepsko nagranej płyty solowej Grzegorza Markowskiego
nba zaraz kończy, zaczynają się podsumowania, do gier!
***
zakupy dobre, śniadanie dobre, szarpnąłem się na pomidora (bez smaku)
nie trzeba kupować żadnych książęk ani płyt, w planach wieczornych mam wciąż szczurze kupy, rower i znoszenie wiązek chrustu, nic z tego nie wyszło na razie, ale to był bardzo dobry weekend
co prawda występowały w nim nieodzowna śmierć, brak perspektyw i dni minione (Ustka i Słupsk wywołane podcastem), ale wygrałem piwo z kapsla, Autolux wydał nową płytę, więc
***
wracałem sobie spacerniakiem, lepiężników różowych wystrzeliła cała masa, chillowałem się z myślą, że kontynuuję świetny weekend
natrafiłem na babcię z wnuczkiem, więc miałem 10 minut dla siebie z atrakcyjnym programem o płycie "Tommy", fragmenty archiwalne znakomite
***
machnęliśmy się z młódką Mamą po zakupach szybko do domu i wybyłem
te 15 min to jednak nie fake , 13 do sklepu, 15 do piwni — jednak idzie się szybciej, jak jest jasno, a po raz pierwszy było jasno w tym roku
***
zagraliśmy niemal sprawnie, zagramy se na żywo (mniemam)
na powrocie opowiedziałem Wojtowi o pomyśle na obrazek, będziemy robić
***
nowy gwiazdor na nasłuchu
Jacques Dutronc
jak nie zapomnę, pokażę nr w stylu Mudhoney
jego zaś zapoznałem w dodatkach DVD spy-płyty
i tym wieczornym spacerem wyczerpał mi się zestaw energii, bo jak już dziecko się obudziło i czujnie zerkało, czy jeszcze tam jestem, zasnąłem na łóżku, by wyekspediowany paść do rana

2016.02.24
5 kwietnia, wtorek

zatę Żono ma

bardzo fajne zdjęcia Christiana Sampa na ibedekerze o starym Dworcu Nizinnym (jak człek zna, to mu się lepiej widzi)
http://ibedeker.pl/relacje/gdanskie-zakamarki-odchodzacy-gdansk-pierwszy-gdanski-dworzec-kolejowy-brama-nizinna/

z rozpędu:
http://ibedeker.pl/spacery/sienna-grobla/
http://mojaorunia.pl/index.php?option=com_orunia&task=artykul&Itemid=24&id=3398
***
no, ładnie, ładnie (mam takie "szalone godziny"), kiedy raptem szukam i oglądam zdjęcia z Oruni
a teraz do gier!
***
począwszy od upalnej (lato! lato!) wizyty w biedrze (jest wino! są wypasione rożki!) kontynuuję moją podróż po dobrym nastroju
wracałem z kurtką w siatce, w domu względny spokój, dzielna Mama znakomicie rozplanowała sobie dzień i dziecko
chodziliśmy z krzesłem, potem wskoczyliśmy w tryb wieczornych, które łącznie z myciem włosów i zasypianiem poszły sprawnie
***
po czym przebrany zszedłem wdychać pył ze szczurzych kup i starego betonu
trochę śmiecia poszło, zrobiło się prawie czysto, znalazłem kolejne skarby czasopiśmiennicze, z kasetą dobrze, okulary zakurzone jakbym drenował
czytanie i przeglądanie będzie później, jeszcze wierzch szafy, wyrzucić szyby (potem), ułożyć nowe półki zamiast starych dech i pytanie: co dalej? co gdzie układać? mniemam, że pisma zostaną tam gdzie są, do czasu przejrzenie, zatem można zatrudnić nowe kartony, żeby przechowywać RZECZY, na razie aspirują jedynie płyty
będzie ładnie
a potem/zaraz na rower
***
i jeszcze pokazywałaś nowe zakupy, a ja już byłem w trybie senności, wcześniej do snu niż wczoraj

2016.03.08
6 kwietnia, środa

zatę Żono ma

proszę, taki pasjonat:
http://filmovizia.blogspot.sk/2012/07/mylene-demongeot-filmovizia-part1.html
http://filmovizia.blogspot.com/2011/05/highlander-1986.html
***
obudziłem się 4 min przed budzikiem (aczkolwiek słyszałem nocne przebieżki), drugi dzień z rzędu miałem jakieś dramatyczne sny (dzika natura też), wstawanie i jazda poprawnie, czytanie również, chociaż są fragmenty z tych nudnych
***
acha, dzisiaj popadywa, musiałem wytrzeć słuchawki, trza już schować/wyprać zimowe buty, czapki i swetry
***
obfite śniadanie, dorzuciłem kiełki, wędlinę trza będzie wysmażyć, już się najadłem starym mazurkiem, a trzeba będzie jeszcze obiad wciągnąć, mam dwa zaległe
od dwóch sesji uznaję, żeby wciągnąć się w nastrój potrzebuję kasety, lepiej ciągnie
***
się nie mogę zalogować na filmweb, trudno, przełożyć na później
nie przeszkodziło mi to cieszenia się pogodą, spacerniakiem, będą do porównania kwietniowe foty
przyjemnie w parku, a coraz więcej ludzi
tym razem owoce warzywa na Dolnej, tym razem drogo mieli, jest już tak wszędzie jasno, że poszwendałbym się po wszystkich kątach, najlepiej rowerem
***
na próbowni głównie opowieści (układ hamulcowy i chłodniczy Johnego) oraz kiepskie pomysły impro, nic na przyszłość
a właśnie, Dawid Kwiatkowski i kariera w szołbizie dzisiaj, strasznie trudna sprawa, trzeba mieć obciętą rękę i finał konkursu, niedobrze
Przem wykazał się zdolnościami aktorskimi przy wizycie w Krakowie, potem doszliśmy bardzo głęboko w czasie, aż do Jurka i KFC na dworcu, co przypomniało mi, że bagaż tego, nieważnego, jest bardzo duży, duży
***
spokojnie do domu i w domu, kaseta nie wpłynęła specjalnie na nastrój (ale nie rozpraszała, jak to czyni nowa muza), na powrót Lowercase, słucha się z zaciśniętymi pięściami
pochlej, ale bez najebki, wersja spokojna (aczkolwiek wżarłem orzeszków), bez szaleństw nie było emocji, wcześniej do snu
obniżam nastrój

2016.03.25
7 kwietnia, czwartek

zatę Żono ma

a jak obniżam nastrój, to kupuję płyty
a tu na razie nic, tygrys śpi
***
do gier zatem
***
"Cycles" jest aktualnie najbardziej mi pasującą płytą Franka
trochę taki american-country-pop, wiesz, widzisz Krisa Kristoffersona odchodzącego wzdłuż zakurzonego pobocza
***
Frank śpiewa, robi się coraz starszy, ja wraz z nim
***
z lekkim pytaniem na konto jutrzejszego dnia, ten zakończył się dobrze i już w poważnym nastroju wywołany lekturą ruszyłem do domu z trzema tulipanami
kurczak na obiad był świetny
***
pokazałem rodzinie piwnicę w wersji prawie-prawie i pogodnie spędziliśmy wieczór, równie pogodnie wieczorne z zasypianiem, po czym ruszyłem chętnie do boju
***
acha, PANI kurier przywiozła płyty, ładnie nasycone kolorystycznie, jestem zadowolony, jest pewna doza dumy i podjarki, Wojt się ucieszy
***
zatem, wyrzuciwszy śmieci zaniosłem sobie pół wiadra wody do mycia, ogarnąłem resztę makulatury, założyłem "półki", ułożyłem rzeczy, których na razie nie ma (to najmniejsze zmartwienie, Mama już "jest babcią" — trzyma tam stare buty), LnŚ tam nie zaniese!
wymiotłem i wyniosłem jeszcze dwa naręcza złomu, oraz 4 kamienie do przyciskania ogóra (w tym jednę kostkę brukową) i już jest ładnie, teraz na rower!
***
po powrocie, w poczuciu nadchodzącego weekendu walnąłem browara, bo mi się należało (wcześniej na kolację zjadłem resztkę ogórkowej), zrzuciłem pliki tu i tam (oglądać! oglądać!)
(przypomniało mi się, że śmiałem się na Muppetach z Charlesem Aznavour, Gonzo miał genialne sceny
raz w tygodniu zaszalałem z tym snem: 23:36

2016.03.31
8 kwietnia, piątek

zatę Żono ma

po tym, jak już obejrzałem
OSS 117 — Mission for a Killer (1965) (Furia a Bahia pour OSS 117)
oraz
OSS 117 Takes a Vacation (1970)
OSS 117 — Panic in Bangkok (1964) DVD
wciąga mnie i intryguje, ma w sobie wiele z Dr. No, stylówa jak trza, zawiązanie akcji kapitalne
***
tymczasem porobiłem i podrobiłem różne różności na czysto, więc pozostaje mi opisywać foto datami (nieprawda, jeszcze wiele przycięć przede mną)
do gier! było, Frank zrobiony, sly leci, sznytki posiane, czekam już na dzisiejszy wieczór, pizza i frykasy!
***
GSW dociągnęło do 70 zwycięstw
***
i nie pamiętam jak minął piątek, prócz tego, że bez kosza, bo kosmetyka była, ja wieczorem zabrałem się za House of Cards 4, a Ty zjadłaś wiele rzeczy



Nowe Książki 3/2016



Piotr Matywiecki Rytm bólu i namysłu — nieciekawie o książce „Mała zagłada”
 
Rozmowy „Nowych Książek”
Prawnik z duszą muzealnika. Ze Stanisławem Waltosiem / ciekawe i imponujące
 
Nasza okładka
S. Waltoś: Grabież ołtarza Wita Stwosza / mierna recenzja z tymi apostrofami, gdyby to amerykanie o tym nakręcili film, jedyna korzyść — streszczenie / książka zapewne ciekawa, ale się nie zdarzy
 
Sztuka
M. Bussagli: Galeria Drezdeńska / owszem katalog błędów niewąski, ale tych wstawek o redaktorach nie będę tolerował, Matole kurwa / seria Arkady, a co, może se dokupię
V. Sgarbi: Oblicza kobiety w sztuce / niespecjalnie / a i do książki nie, jakaś tak nietrafna wybiórczość
A. Kuźniak: Stryjeńska / wciągające / atrakcyjny życiorys
A. Zurli: Wojciech Kossak / recenzent się strzępi nad pazernością autora / nierzetelne?, acz może ciekawe
M. Wilczek-Krupa: Kilar / naiwne, ale opisowe / czy nie przesłodzone?
S. Bereś, P. Tyszkiewicz: Kosmos miedziorytu / pełna prezentacja / twórczość mniej ciekawa
B. Guczalska: Trela / recenzent objeżdża / czemu to jest w dziale sztuka? może powinien być osobny na biografie?
M. Wellins: Myśleć animacją / dostaje się autorowi / raczej dla fanów
B. Urwand: Kolaboracja / rzetelnie / ciekawe Hollywood i Hitler, wraz z lit. uzupełniającą
 
Historia
T. Snyder: Czarna ziemia / mętne, nie uważałem / mętne, nie będę uważał
W. Parzyński: Zabić Franza Kutscherę! / ciekawostka / dla fanów
J. Friedrich: Odbudowa Głównego Miasta w Gdańsku w latach 1945–1960 / nieźle, jednak też z zarzutami wobec autora / szalenie ciekawe
P. Rokicki: Glinciszki i Dubinki / dobrze / wartościowe
F. Hackett: Henryk VIII / dobrze / fantasmgorie jakby trochę
T.K. Kozłowski, D. Błahut-Biegańska: Wielka Wojna na Wschodzie 1914–18 / dobrze / świetny album
K. Orłoś: Dzieje dwóch rodzin / barwnie, wystarczająco / dla fanów
J. Olczak-Ronikier: Wtedy / rozwleczone jakoś / a historia ciekawa (wydawnictwo Mortkowiczów
T. Judt: Kiedy zmieniają się fakty / atrakcyjnie / drapieżne, rozprawa z syjonizmem
L. Stomma: Polskie złudzenia narodowe / krótko / może, ale po co
 
Polityka / Społeczeństwo
B. Wildstein: Cienie moich czasów / ciekawie / jakkolwiek nie sięgnę
S. Rainko: Marks / przegadanie / srutki-tutki
G. Standing: Karta prekariatu / no nieźle / ale z czym do tych u góry
G. Therborn: Nierówność, która zabija / chyba nie zrozumiałem / szlachetnie, ale
Jaka Polska? Jaka Europa? / czy to było na zamówienie?, w sumie oględnie / a fe
 
Literatura faktu / Reportaż
T. Biedzki: W piekle eboli / niby dobrze, a przyjebał / nie
B. Sabela: Wszystkie ziarna piasku / mocne / Sahara Zachodnia — dowiedzieć się
O. Hanne, T. Flichy de la Neuville: Państwo Islamskie / niewiele pamiętam / dobry temat
M. Mazuś: Król kebabów i inne zderzenia polsko-obce / z zaangażowaniem / nie
M. Kącki: Białystok / nieźle / mocne
R. Bauerdick: Cyganie / bardzo dobrze / równie mocne
 
Kultura
J. Jastrzębski: Doświadczenie kultury / początek mnie zachwycił / niby nic, a przeczytałbym
 
Popularyzacja nauki
R. Dunbar: Człowiek / ok. / „biografia”
S. Pinker: Piękny styl / no nie / poradnik, hje
M. Tomasello: Dlaczego współpracujemy / ee / antropologicznie
W.B. Drees: Stworzenie / e-e / katolik w kosmosie
 
Religia / Kościół
Czarna księga prześladowań chrześcijan w świecie / w miarę sprawnie z kamyczkiem do redakcji / oj ci biedni chrześcijanie
E. Wiater: Wierny pies Pański / rzetelnie / Jacek Odrowąż
 
Poezja
Radio Swoboda / krótko / Ruscy
J. Kornhauser: Drożdżownia / niezłe / ot, poezja
 
Proza polska
M. Witkowski: Fynf und cfancyś / obszernie, trafnie / w planach
M. Krajewski: Arena szczurów / na ostro po autorze / populizm
 
O literaturze
Grafomania / dobrze / tytuł zapowiadał lepszą treść niż ta rozprawka naukowa
A. Kałuża: Pod grą / nużące / krytyczno-literackie o poezji
A. Hemon: Dwa razy życie / przedstawienie niezachęcające / powieści o życiu
M. Raducha: Gra w butelkę / atrakcyjnie / bio Ireneusza Iredyńskiego
A. Król: Rzeczy / całościowo / Iwaszkiewicz intymnie
P. Basiński: Lew Tołstoj / ciekawie / bio ostatnich dni
L. Kiejzik: Sergiusz Bułgakow i filozofowie Srebrnego Wieku / w miarę / ciekawe tylko trochę
D. Fiłosofow: Pisma wybrane, T. 1 i 2 / w miarę / filozofia, fuj
 
Proza obca
E. Tvrdá: Dyskretny urok Śląska / zachęcająco / może ciekawe
M. Krajňak: Entropia / skomplikowane / trylogia łemkowska
I. McEwan: W imię dziecka / e / dramat rodzinny
C. Bukowski: Historie o zwykłym szaleństwie / zadufany młodzieniec / opowiadania mogą być ok
B. Easton Ellis: Glamorama / nieźle / powieść „znanego” autora
H. Lee: Idź, postaw wartownika / dobrze / hit wydawniczy
G. Carofiglio: Zasada równowagi / tradycyjnie / włoska powieść prawnicza
W. Paniuszkin: Rosyjski Robin Hood / wyczerpująco / przerysowane bio
N. Hashimi: Afgańska perła / dobrze/ ot powieść
M. Amis: Strefa interesów / nieźle / że niby powieść o holokauście
K. Merz: Jakub śpi / intrygujące / powieść szwajcarska
 
Dla młodzieży
A.A. Kaim: Bahar znaczy Wiosna / same achy / abstrakcje i grafika
I. Chmielewska: abc.de / ciekawie / szalenie intrygujące
A. Lang: Klucze / naiwnie / powieść dla wrażliwych chłopców
J. Iwaszkiewicz: Kocia książka / z pozycji na kolanach / znany hit
 
Noty
Sztuka polska, T. 5 / zachęcająco / niezła cegła, gdyby tylko nie zatrzymał się na sztuce światowej (na początku)
E. Jasińska-Jędrosz: Rękopisy muzyczne w Zbiorach Archiwum Kompozytorów Polskich Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie / zajawka / robienie i czytanie takich to h/c, niemniej imponujące
M. Replewicz: Stawka większa niż kłamstwo / dobra zajawka/ tendencyjne (fronda)
M. Giełzak: Antykomuniści lewicy / e / e
Barbara Piwnik w rozmowie z Dorotą Kowalską / dobrze / Pani Sędzia, mocne
McKinley, C. Ricker: Dotyk nieba / religijna zajawka / fuj
M. Jakimowicz: Pan Bóg? Uwielbiam! / religijna anty-zajawka / fuj
Pięć wieków poezji o Lublinie / króciutko / antologia poezji
M. Mehran: Sobotnia szkoła piękności / trafna zajawka / powieść irańska
B. Caillot Dubus, A. Karkowska: Banany z cukru pudru / nieźle / PRL dla dzieci
 
Języczek uwagi
Jan Gondowicz Mistrz kalejdoskopu — chwilami o Curzio Malaparte właśc. Kurt Erich Suckert, rozwinęło się
Kronika / nagrody, zmarli, info
Książki nadesłane /
Z książek nadesłanych zakreśliłem wiele pozycji, m.in.: nowy Dehnel, Marek Rabij, Atlas pędów zimowych, Owady polski, Sztuka polska, Śląsk Cieszyński, Historia architektury, Bojkowie i Łemkowie, Twardoch, Irving, Przybora, Borkowski, Z wiślanej delty, Bośniackie rozrachunki
co oznacza, że ten numer bogaty w propozycje



wtorek, 17 maja 2016

Umpagalore 2



Adaho, nie zapomnij
23 maja 2016 (poniedziałek), 107
i zagramy "Stars"

www.umpagalore.bandcamp.com

sie mi przypomniało (łezka), skąd ten żart (którego formalnie nie ma na płycie) i jakie gustowne nagrania zrobiliśmy podczas całej sesji
(http://johann-vreen.blogspot.com/2011/11/w-do-me-konie.html)

 



czwartek, 5 maja 2016