środa, 3 października 2012

Odcinek z le las grzyby & kapcie



29 września, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca rozbijaliśmy się przez dzień cały.

Pobudka o 7. 170 godzin później, ale jesteśmy na grzybach. Zimno. Grzybów nie ma. Jest las. I wcale nie jest tak jak na zdjęciu. "Jak po grzybach będziemy zawsze robić takie zakupy, to możemy co tydzień jeździć na grzyby".
outlet
zaparzacz do kawy!
termos!
kubek!
podkładka!
zakupy
przygotowanie do obiadu/po obiedzie?
wołowina po chińsku — z wołowiną to się martwiłem, że 3 min intensywnego smażenia będzie niedobrze, i wyjdzie twarda, a wyszła miękka, więc dobrze wyszła, i choć smażenie całości nieco niezgodnie ze sztuką, to w konsekwencji (kupny sos) wyszło prawie jak z chińskich pudełek
praca I i praca II — styrani
wieczorna nasiadówka u B&A
senność

==============================
30 września, niedziela

Odcinek z półrocznicą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca niespiesznie obchodziliśmy imieniny.

Poranek od razu zaczęliśmy od jajecznicy z grzybami. No tego borowika tośmy nie jedli. Nieco pracy.
"Jak się okaże, że powinniśmy wyruszyć pół godziny temu, to pojedziemy samochodem".
La vita, medallions alla tiffany i sznycel. No oczywiście, że porcje nie takie jak kiedyś.
Kompani nam zagrali. Wszyscy. A nie. WSZYSCY.
I wszystko dobrze, gdyby nie to, że to Mały Kack. Czytaj: bardzo daleko.
A potem już zimno/noc. Zimno, bo zrobiło się chłodno, noc, bo zaszło słońce.
I nogi bolały i się iść nie chciało już.
A w domu włączyli kaloryfery i pojawił się katar. Taka zależność.


Brak komentarzy: