wtorek, 21 maja 2019

dEUS



tyle się nabrało, że muszę chrono
"W nawigacji stosowane były chronometry mechaniczne z mechanizmem balansowym, o napędzie sprężynowym. Posiadają mocną obudowę, aby wytrzymywać działanie zmiennych warunków morskich".
jak "ze wszystkim", rzeczy przychodzą w życiu za późno
byliśmy z Jerzym, więc cały opis wrażeń już machnąłem
***
niemniej jak wróciłem do kasety, to wciąż porusza stare komórki (ach należy dodać, że Stogi, piasek, trawy, "Inni ludzie") (hej, w 94 to było jednak słodziutko, czyż nie)
***
ja się pytam raczej, gdzie są pozostałe dwie?!
tutaj bym szukał przyczyny potencjalnego dramatu
***



poniedziałek, 13 maja 2019

półfinały nba 2019




ekspresję z nba muszę wyrazić wpierw
półfinały skończyły się różnie, chwialmi po mojej myśli (z pewnością niezgodnie z typowaniem)
do muzyki wspaniałego "Divorzio all'italiana" (1961) szybko rekolekcjonuję

(1) Milwaukee Bucks vs. (4) Boston Celtics 4-1
ten zespół ze zdrowymi już gwiazdami miał wygrać 67 meczy, podobno, + ten młody skład, który tak świetnie sobie radził w zeszłym roku, nie zagrało, mam to obsłuchane w palmie, zatem pożegnanie dla Kyrie "flat-Earth" Irvinga i czekam na miejsce destynacji, pewna satysfakcja, że kolekcjoner picków w sumie pozostał z gorszą talią, o rosnącym na oczach Giannisie Antetokounmpo powinno jeszcze być, cała drużyna (George Hill!) przeszła się mocno po Celtics, zgrabnie, bezdyskusyjnie


(2) Toronto Raptors vs. (3) Philadelphia 76ers 4-3
oficjalnie nie dość, że PROCES zakończony, to jeszcze dodatki nie wypaliły (może niekoniecznie w twarz), o ile Jimmy Bucket się sprawdził, to Tobias Harris już nie aż tak bardzo, albo przynajmniej tego nie widziałem w play-off, no i tak to jest z żartownisiami i "dominatorami", dopóki czegoś nie udowodnią; tak jak żałuję połowy z tych 30 meczy Hansa w sezonie, kiedy wreszcie zagrał, i oglądałem na bieżąco, a potem dysk padł i NIE MAM, stąd żałuję, to Hans w sumie też padł, bo problemy zdrowotne chyba jednak nie zostały przezwyciężone ostatecznie, co źle rokuje dla przyszłości 76ers; ale ten tegoroczny eksperyment się nie udał, więc nie będzie ani tego składu, ani tego trenera, który ostatecznie się nie popisał; np. w Portland użyteczne są takie tuzy jak Zach Collins, Enes Kanter czy nawet dzisiaj Meyers Leonard, a tymczasem trzeba było ratować się Gregiem Monroe i nagle James Ennis był pewną opcją, a gdzie miejsce dla T.J. McConnella i innych rozwiązań? tyle strat i tyle zbiórek ofensywnych Toronto przy tak dużych facetach? strasznie to było denerwujące, więc za karę game winner i potworny śmiech Kawhia Leonarda
jedyne dobre, że przyszli na mecz i było zażarcie, a teraz będzie można czytać opcje i możliwości

(1) Golden State Warriors vs. (4) Houston Rockets 4-2
to w sumie bardzo zabawna historia z szóstym meczem i kontuzją Kevina "we don't need you bitch" Duranta - to po pierwsze, odnośnie spekulacji w przyszłości
po drugie, ten brak i jednocześnie powrót do niezwyciężonego stylu GSW popsuł cały plan Houston na ten mecz/serię, nie udało się, nawet nie było na styku, ale zdjęcie fajne, bohaterowie na tarczy, bo trzeba jeszcze kilku dopisać do tego składu: Eric Gordon, P.J. Tucker, Austin Rivers, Iman Shumpert (ostatni może niekoniecznie, ale przez sentyment do Króla), a i GAME of ZONES wspaniałe:
https://www.youtube.com/watch?v=6SGvnwsbf88

(2) Denver Nuggets vs. (3) Portland Trail Blazers 3-4
w którą stronę by nie poszło, byłbym zadowolony, ale przyznaję, że nabraniu doświadczenia i masie (dosłownie =  Nikola Jokić) talentu jestem poważnie zaskoczony, że Portland tak to zakończyli przekonująco, zwłaszcza wobec 3/17 Lillarda, i te 4 dogrywki, ale tu jest drużyna, brawo, z Denver, mimo że już znam, to wciąż są to zbyt małe nazwiska, drużyna właściwie potrzebuje jeno ogrania, prócz Paula Millsap to z szacunku dla dawnych czasów wspomnę Masona Plumlee; w tle pozostała historia Isaiaha Thomasa = ale to się już nie wróci

to to zrobione, brawo



piątek, 10 maja 2019

Starcrash (1979)



najgorszy zły film, jaki widziałem, bo te kurioza to mnie nawet nie śmieszyły (czyt. WSZYSTKO już widziałem), ale ta rozpiska jest przekonująca:


zaliczone!

ps. odznaczone jako 2050



poniedziałek, 6 maja 2019

2019 PLAY-OFFS




człowiek poznaje ludzi, nazwiska, wstaje rano, nie ogląda po nocach, to jest bardzo poważna fascynacja, prawie jak MŚ w nodze
i jak pamiętam niektóre szczegóły zeszłoroczne (LeBronto, Celtics-Bucks 1-8, finał zachodu), to żebym zaraz nie zapomniał I rundy, pierwszy raz w post-świecie bez LeBrona

(1) Milwaukee Bucks vs. (8) Detroit Pistons 4-0
łatwizna, Blake Griffin na jednej nodze, pierwsza wygrana seria Giannisa ("jeszcze nie ogłaszajmy go królem" mówią)

(2) Toronto Raptors vs. (7) Orlando Magic 4-1
tutaj w pierwszym meczu było (klasycznie) pięknie (=pampersiaki) (ekscytacja), nagle okazało się, że D.J. Augustin raz może zagrać, później był już tylko show na duet Kawhi/Pascal Siakam

(3) Philadelphia 76ers vs. (6) Brooklyn Nets 4-1
tutaj również bardzo zadowolony z motywacji D'Angelo Russell/Jared Dudley, ponieważ dokoptowanie gwiazdorów oraz problemy zdrowotne Hansa mnie nie przekonują, jeszcze się to nie wymieszało dobrze w kotle, więc kubeł zimnej wody się przydał, w końcu 76ers zaczęli dominować, no i było sporo emocji oraz przepychanek = zdrowo się to oglądało

(4) Boston Celtics vs. (5) Indiana Pacers 4-0
miało być inaczej (postawiłem na tego słabszego konia), ale nie było czego zbierać od strzelców typu Bojan Bogdanović, Cory Joseph, Tyreke Evans; szczęśliwie (bo nie kibicuję), Boston wyglądało/wygląda bardzo nieprzekonująco i jakkolwiek od zeszłego roku dawałem im szanse z GSW w finale, to w tym roku zbiór talentu nie poszedł w kumulację wyniku (4 miejsce? słabo panowie) (widzisz Kyrie, nie ucieka się od Tatusia)

(1) Golden State Warriors vs. (8) Los Angeles Clippers 4-2
to była najlepsza do szydery seria i możliwość podbudowania hate'u, szkoda że w tych cudownych niespodziankach ekipy: Lou Williams/Montrezl Harrell/Danilo Gallinari/Shai Gilgeous-Alexander/Patrick Beverley/JaMychal Green/Landry Shamet nie uczestniczył słaby w tym roku Gortat (to byłaby jeszcze piękniejsza historia), ale było świetnie, było kontrowersyjnie, było wstydliwie dla mistrzów (że się samo wygra)

(2) Denver Nuggets vs. (7) San Antonio Spurs 4-3
najdłuższa, zmienna, i choć kibicowałem SAS (teraz, jak są słabiutcy i nieutalentowani) to przetarcie dla Denver (akurat tu wciąż znam najmniej nazwisk) uważam za konieczne i słuszne (większa siła rażenia i większe szanse w drabince) (słusznie w Palmie zauważono, że z tej czwórki gorszych zespołów któryś będzie miał szczęście zagrania w finale zachodu = to już jest niespodzianka), przy 2-3 dla Denver drżałem, ale SAS dograli do rozstrzygającego i pięknie; Plejozan!

(3) Portland Trail Blazers vs. (6) Oklahoma City Thunder 4-1
miało być na straty (Jurkic), a jest tak pięknie ("Can't play Kanter"), z wyniku wydawać by się mogło, że dominacja Portland prócz jednego meczu była niezaprzeczalna, ale trzeba przyznać, że Russell przestrzelił wszystko co do niego należało i historia pisze się na naszych/jego starzejących się oczach/ciele, a kontrakty takie piękne; zatem jest emo drużyna w emo Rose Garde/Moda Center + ta wisienka na torcie w postaci bezczelnego rzutu na koniec serii ("to był zły rzut", owszem Paulu George'u, masz rację, ale nie masz racji)

(4) Houston Rockets vs. (5) Utah Jazz 4-1
tutaj nawet było więcej równości, ale po zeszłorocznym hiciarskim sezonie Donovan Mitchell teraz nie wydolił, a stare pryki i przywrócony do życia Kenneth Faried (m.in.), chwilami drobnymi punkcikami wyciągnęli jak najszybciej się da i na nic się zdała obrona od tylca wyjątkowo zdrowego w tej części roku Ricky'ego Rubio, ciekawa seria i jedynie Utah może żałować, ze Houston tak spadli w tabeli w ostatnich przetasowaniach sezonu regularnego

=============================================================

(1) Milwaukee Bucks vs. (4) Boston Celtics 2-1
na razie i dzisiaj albo idzie na remis, albo Bucks idą na finał, dobrze, że chłopak w końcu dojrzewa ("niech jeszcze nauczy się rzucać"), postawą w pierwszym meczu byłem rozczarowany, ale później już z dumą oglądałem tę przewagę fizyczną i strzelecką, z całym szacunkiem dla Ala Horforda, Jayson Tatum nie potwierdza swojej zeszłorocznej "dojrzałości", Kyrie = wiadomo
zatem, czekam, dzisiaj

(2) Toronto Raptors vs. (3) Philadelphia 76ers 2-2
obecnie, rozczarowany pierwszym meczem, w dwóch kolejnych usatysfakcjonowany, oczywiście wciąż są zastrzeżenia co do zdrowotnego prowadzenia się Hansa, które później stanowią łatwe usprawiedliwienie; mimo niepewnej przyszłości i trudnych zagrań  Jimmy Butler jest, imponuje; tradycyjnie Toronto nie zawodzi jeśli chodzi o zawodzących w play-off graczach, a istnienie dwóch różnych drużyn nie rokuje na przyszłość; choć nie lubię, to wkleję, bo rzecz jest historyczna: 
Kawhi is averaging 38 PPG on 62% shooting so far this series.
Jordan averaged over 35 on 60% shooting in one playoff series.
LeBron has never done it.
Durant has never done it.
Kobe never did it.

(1) Golden State Warriors vs. (4) Houston Rockets 2-1
dużo złych gwizdków i dużo niecelnych trójek, Kevin Durant jest nie do zatrzymania, więc przynajmniej się cieszę, że przy 46 pkt. przegrał mecz, niestety (dla Hou) dopiero po dogrywce; ostrzyłem sobie zęby na tę rozgrywkę (jak każdy nielubiący GSW), szczególnie, że LAC pokazali jak zwyciężać mamy, ale Houston jest słabsze niż w zeszłym roku i tak jak z pobożnym życzeniem stawiałem na nich w 7, to mam wrażenie, że może się skończyć wcześniej; niewiele jest tu do "analizowania", jeśli Capela nie zostanie trwale uruchomiony, a Harden będzie z kolejnym palcem w oku, to... już dzisiaj, albo będzie dobrze, albo pozostanie wiara przeciw statystyce

(2) Denver Nuggets vs. (3) Portland Trail Blazers 2-2
aktualnie, pojedynek nieco mniej szlachetnych drużyn wciąż bardzo emo i nawet epicko (choć takie maratony bywają dewaluowane; seria w dawnych czasach Nate'a Robinsona) i ponownie wydaje się, że Nuggets dojrzewają do tego, by wciąż lepiej trafiać i pokazać, że 2 miejsce w sezonie nie wzięło się znikąd; ale w kwestii epickości 4OT to było coś szalonego, aż dziwne, że "chubby" Nikola Jokić to wytrzymał; zaskakujące jest, że bohater miasta zatracił swoją skuteczność, cieszy forma C.J. McColluma po kontuzji