środa, 10 sierpnia 2011

Layer Cake (2004)


sobota, 6 sierpnia

No proszę — wstałem o 8. Mistrz. Albo to ten szatan.
Acha, w czwartek oglądaliśmy "Layer Cake" (2004) bo chciałem sobie przypomnieć i w sumie się nie zawiodłem. Daniel Craig, scenariuszowa przeplatanka w stylu Guya Ritchiego, honorni złodzieje i mili handlarze narkotyków, czyli coś, co chciałbyś na własnej dzielni.
***
Dobrze jest mnie wysłać do miasta. Kupię aronie i jeszcze gazetę znajdę. Z tymi aroniami nawet się bałem, że ktoś mnie z tego wiadra ubiegnie. Ok. 7 kg. Uznaliśmy, że po rozciśnięciu na jeden nastaw się nadaje. Z panią był super targ: 6 pudełeczek za 4 złote i jedno pół - niech pan liczy.
***
Trasa po zalewie w ogóle mi się nie nudzi. W palącym słońcu przeczytałem wysokie obcasy i wstałem mokry. Od słońca, nie od treści. Ale wcale mi to nie przeszkadzało. Z pieśnią na ustach ruszyłem dalej.
***
Świeży pstrąg rewelacyjnie i Pyszczku musiała udać się na wypoczyn. W tym czasie zrzuciłem kilkutygodniowy kamień z serca i machnąłem nadruk na cd oraz wymyśliłem końcowo koncepcję wszystkich trzech elementów okładki. W dodatku bardzo sprytnie udało mi się uniknąć jakichkolwiek śladów prowadzących do wizerunku na okładce. Ta dam!
***
"Lesbian Vampire Killers" (2009). "Słysząc słowa Carmilli, cios śmiertelny zadał, łeb jej ujebawszy. I tak oto każda dziewoja z naszego sioła, gdy wiek osiemnastu lat przekroczy, zamienia się na mocy klątwy owej, odradzając się jako wampir-lesbijka".
I jeszcze:
"— Gdzie wydarzy się to zmartwychwstanie?
W krypcie Carmilli.
Musiałeś to powiedzieć? Czemu to nigdy nie może się odbyć w niestrasznym miejscu? W ogródku albo w szkole.
Szkoła jest dość straszna.
Co?
Mają tam matematykę".
W temacie głupich horrorów komediowych (koszmarne połączenie) to było całkiem strawne i zabawne. Gdyby zrobić miks kilku scen, i oglądać je co jakiś czas, za każdym razem by bawiły.
O filmie "Septej" nie mogę powiedzieć ani jednej tak dobrej rzeczy. Samo "czeski" i "Praga" nie wystarczy.

Brak komentarzy: