poniedziałek, 17 listopada 2008

vampyros lesbos

zadziwiająco we wtorek (11 listopada — święto)
zrobiliśmy próbę (oj nie chciało mnie się jechać, nie chciało) (ale było w miarę dobrze)
środa bez rewelacji, Renia na "ju ken dens", ja na wtyczce volcano (poezja zniekształceń) (nawet nie wiem, czy zdołam wszystkie ustawienia fabryczne odsłuchać) (co prawda to demo z gazety, ale w 30 dni się zabawię)
czwartek, 13 listopada
niemalże pechowo, bo komp urwał mi się z sieci, zupełnie nie wiem dlaczego, przecież wcale nie oglądam tych zdjęć z gołymi babkami

pod wieczór szybkie odrobienie zdań z hiszpana + bajka o trzech świnkach, a jako, że było nam mało, obejrzeliśmy film hiszpański thriller "Tesis" Alejandro Amenábara (1996) — momentami zachowanie głównej bohaterki było przezabawne, ale film fajnie skonstruowany, więc trzymał nas w napięciu i obejrzeliśmy do końca

niestety "vampyros lesbos" (1971) (niepodzielny Jesus Franco) nie mają takiej atrakcyjnej akcji, która jest dosyć luźna, więc pozostaje się oCIELIć (Soledad Miranda)(aczkolwiek wolę tę drugą, pełniejszą, ale jej nie ma), za to ścieżka dźwiękowa wcale zabawna i można posłuchać "hitów" ze wczesnych lat 70

powoli szykujemy się do wyboru naszego wakacyjnego plażowania — straaaaszne mieszczuchy z nas, ale przecież nie będę planował przez pół roku pieszo-rowerowej wycieczki, która ma trwać 2 tygodnie, mam 2 tygodnie się byczyć od zaraz (o ile dostanie się urlop o wymaganym czasie)

wychodzi z tego, że w tym tygodniu w ogóle się nie wyspaliśmy (na szczęście krótki), na wyjeździe Adam tak chrapał, że nie dało się spokojnie spać, potem buszowaliśmy w domu co najmniej do 23:30, więc dzisiejszy hiszpański może być z nosem na stole


Brak komentarzy: