piątek, 11 lipca 2014

Odcinek z powrotem w domu


Guincho_May_2012-2
25 maja, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca oznajmiamy i wracamy.

Wstajemy (jakiś wyjątek) bez budzika po 8, a Ty (jakiś wyjątek) robisz jajecznicę. Skoro już ogarnąłem sprzęt, to na dużym obejrzałem mecz, a on był taki nerwowy na początku, że aż mnie zdenerwowało.
Mieliśmy też zaprawę przed wyjściem.
Spacerujemy strasznie daleko, aczkolwiek żadna tam wyprawa.
Za to ulica Jacka Malczewskiego zaskoczyła miło — owszem, części domów już wkrótce nie będzie.
***
Wraaapy wrapy cztery łapy (ale niedosolone, bo czas nas gonił).
***
I już nie było wypoczynu, bo mieli wracać, przynajmniej świetnieśmy się zapakowali. Pokazujemy foto i wracamy.
***
Pół dnia spędziłem na swobodnym oporządzaniu (mogłem szybciej, ale po co), po czym już tylko dawne kości, winyl, wino.
***
I nawet dobry miałem nastrój po tym weekendzie, prawie jak po wakacjach.
***
Czy Ty w ogóle wiesz, jak wygląda miasto?

tam też nas nie było
26 maja, poniedziałek

Odcinek z Dniem Matki

My drogi i Miłościwie Nam Panująca konwalie i szacunek.

W nba taki stan: "...jak szybko Heat potrafili zmienić nasze podejście do ich ławki rezerwowych. Narzekaliśmy od początku play-off, że są słabsi niż rok temu. Allen nie trafia, Battier nie trafia, Birdman jeszcze okej, aż tu nagle Allen przejmuje mecz, Rashard Lewis, były All Star (tak) robi jakieś cuda w obronie przeciwko Davidowi Westowi (4 puntky w drugiej kwarcie)..."
Było extra, jest 2-1.
***
Ken Adams o swoich i reżyserskich pomysłach w "Ipcress File" — sympatyczne 10 min.
***
Zatęchła premiera:
John Barry — King Rat (1965)
właśnie takie, jakie mi się kojarzyło.
***
Wziąłem się za opisywanie płyt! Będzie chleb z tej mąki (kiedyś).
***
Nie żeby szał, ale nastrój nie zdążył mi się popsuć, z lekkim zmęczeniem do odrabiania prasy, a potem nawet z energią do pierwszego odcinka nowego serialu — testujemy ze smakiem.




Brak komentarzy: