środa, 16 lipca 2014

Odcinek z DVA


moje, wyłącznie pamiątkowe
31 maja, sobota

Odcinek z występem w Wejherowie

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzamy czas na świeżym spacerze z przewodnikiem.

Przyniosłaś bułeczki. Ho ho ho!
Wstałem później, bo szykowałem się na wieczór. Grzecznie obejrzałem mecz, w którym od początku do końca nie było wątpliwości, że Miami. No i tak skończyła się ta historia, ciekawe co z nimi (Indianą) dalej teraz, bo nie wypaliło jednak (i dobrze przeca).
Zebraliśmy się do wyjścia, trza było się przebrać na cieplej.
Dziarsko przez Perz nie było tak atrakcyjne, jak drzewiej, ale dolny Wrzeszcz (choć go niestety odnawiają) wciąż jest ok — podobno wieczorem na rondzie niezła impra była. Bułeczki!
***
Spacerem ciepły do domu na zdrową cukinię. Wybywam, postanowiłem się dobrze bawić i z pomocą piwa udało mi się to nad wyraz znakomicie. Dojazd, granie, koncert Shipyard (brawo!), pogaduchy, kebab zawinięty w podwójny placek, nocny spacer z Mudhoney — to wszystko wprawiło mnie w dobry nastrój...


nie moje, lepiej pamiątkowe
1 czerwca, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędziliśmy wyjątkowe popołudnie na wyspie Sobieszewskiej.

...który utrzymywał się mimo kaca, aż posłuchałem z rana naszej EPki. Wstałem znowu później, długo dochodziłem do siebie (znowu machłaś zakupy!), obejrzałem grzecznie mecz, w którym jednak Oklahoma nie dała rady (ciekawe, co z nią będzie, że tak powtórzę) i mamy powtórkę z poprzedniego finału, który jarał mnie przez jakieś 4 miesiące oglądania co rusz.
***
Zatem przygotowani i ubrani jedziemy (nic od czytania), trafiamy do lasu, spotykamy Adaho, przełożenie premiery, siadamy wygodnie i złoty strzał:
zobaczyłem, poszedłem (jeszcze by mi ktoś wykupił!) i kupiłem "Botaniculę" za 45 zeta, yei!
***
Koncert pyszny.
***
Szukaliśmy ryby, ale jadłodalnie nie były aż tak wydolne, my za to przedsiębiorczy i poszliśmy kawałek dalej. I prymitywne dania z frytkami, ale za 20 minut i w łeb wzięło nasze zdrowe odżywianie. A w tym barze tanie piwo mieli.
***
Pustki tak se (bo ich specjalnie nie lubię), ale Ośrodek Wczasowy Drogowiec wspaniały. I w całości piękny klimat: przed południem piknikowy, potem artystyczny i sporo odmieńców było.
Oraz gofry z bitą śmietaną i truskawkami — obżarstwo.
***
Wróciliśmy do domu po 23 i tyle nas widzieli po tym  wspaniałym popołudniu.



Brak komentarzy: