poniedziałek, 14 lipca 2014

Odcinek z dentystą



27 maja, wtorek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z pysznym kotletem wieczorem.

Szłem nawet. Z "poetą" Turnałem, yuck.
***
"Lewis okazał się przydatny i dobrze funkcjonował w duecie z Boshem, a było to tym ważniejsze, że nie grał Chris Andersen. Opuścił mecz z powodu kontuzji uda. W pierwszych trzech spotkaniach był kluczową postacią Heat w tej serii, ale teraz jego nieobecność nie była problemem".
Jest spoko, jest 3-1.
***
nerwy nerwy robimy
***
Jerry Goldsmith — Sebastian (1968) na zmianę z Roberto Pregadio & Romano Mussolini — Satanik (1968) — nieustająco.
***
Strach oczywiście był, bez bólu się nie obyło, potem również tradycyjnie czułem, więc dałem sobie wystarczającą ilość znieczulaczy. Dentystka od lat, więc jakby znajomi, wakacje/ploteczki, a jakże się to skrzyżowanie zmieniło w wyposażeniu w krzaki i błocko, że tak sobie przypominam zawsze przy tej okoliczności.
***
Dojeżdżam, gramy, tym razem wesoło, a występ będzie w sobotę Przemek!
Magneciak jednak nagrywa!
***
Wracam, jem wszystkiego o wiele za dużo niż trzeba, ale szum jest, odcinek jest, się zapomniało o ciężkim kawałku dnia.


28 maja, środa

Odcinek z wkładkami teraz rocka

My drogi i Miłościwie Nam Panująca przed snem zahaczamy się o soję

Nowa/stara kaseta Rush. Rock progresywny z lat 80. późnych, niestraszne.
***
Tymczasem zaraz oddam książkę, akcje od rana, ale lżejsze, jedziesz na punkt kontroli pojazdów.
***
Berto Pisano — Interrabang (1969) — BOSSSKIE. I ja to znam od dawna. Niemal na pamięć. Tylko nie pamiętałem, że to to. Bardzo rozbudowany orkiestrowy melodyjny chill.
***
A Spurs zaczynają się trząść. 2-2.
***
A teraz UWAGA:

w niedzielę na wyspie Sobieszewskiej zagra DVA!
hurrraaa!
a we wrześniu w B90 zagra YUCK — alesz cutofnie.
Podekscytowanie.
Jej.
***
No i piździ, idę/jadę. Domu już nie ma. Pewnie zapomnę o foto.
Z okazji Dnia Matki kupiłem matce kebaba, zuch chłopak.
Tylko rocki przejrzane, ręce zakurzone, zakupy zapakowane (wyżarłem ciasta), smoki pokonane. Wróciłem tak późno, że strasznie zaspanie, ale już u schyłku dnia, to kanapka, ryba i do zoba.
Muszę pamiętać o tych podjarkach niedzielno/wrześniowych.



Brak komentarzy: