piątek, 18 lipca 2014

Odcinek z maleficencją



4 czerwca, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy w kinie skoro nie ma premiery.

Poszedłem w ramach ruchu, ale małe słuchawki nie pasują mi za bardzo.
***
Dygam, słucham, zbieram.
Wizyta w biedrze po Seurata i drzewa ˜— przewodnik. Kropi.
Po bilety do multi. Siąpi.
Do domu. Pada.
Sałatka śledziowa, którą zrobiłaś bardzo dobrze.
Jedziemy. Leje.
***
Maleficent (2014) — nie jest to film, nad którym trza dyskutować, ale ładny był, i gdyby nie niewygoda na nosie, to ja jestem za 3D = przestrzenie. Żadna tam strata czasu, lubię filmy, takie też.
***
I na zupełną dobranockę (chociaż co płyta, to PŁYTA), trzeszczące winylowo i śmierdzące stęchlizną "You Only Live Twice" z bardzo starą okładką.



5 czerwca, czwartek

Odcinek z zakupami weekendowymi w czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca dokonaliśmy mego zmęczenia, ale czwartek wolny.

Czerwcowe poranne zamglone 15, ale idzie cieplej. Spacerniak.
***
Długie palmy lub odtwarzane palmy.
***
Jerry Fielding — The Wild Bunch (1969) — film pozostaje wielkim wspomnieniem, muzyka niekoniecznie, acz bez odrazy.
***
I chciałem nadmienić, że kanapka z pasztetową (błe) dobrze wypadła z gniecionym zielonym pieprzem.
***
Za dużo miałem tych bluz, za dużo tych zakupów, ale przed deszczem zdążyliśmy. Wiele chińskiego oraz lody. Te nawet szamane były wieczorem, do odcinka serialu, który już nam nieco wypadł z pamięci.
Niewerbalne chęci na weekend. Pomysły owszem są, ale w tygodniu nie zdanżam oddtajać od pracy.
Śnij mi się horrow w nocy.


Brak komentarzy: