1 listopada, wtorek
zatę Żono ma
Mama spała w nocy gorzej, ale tata prawie się wyspał, rano program o wróblach, następnie jemy wspólne śniadanie
jedziemy na wro, kupiwszy wcześniej cholernie drogie rogale
***
pierwszy cmentarz ze sporym deszczem, ale dziecko na piechotę sporo pozwiedzało, dobrze
w domu kawa, ciasto, małe obżarstwo
zasypianie na drzemkę z domowym internetem, więc nba zaliczone
następnie czytanie dowolne (wszyscy) i tata wybywa na drugi cmentarz
***
bez atrakcji, bez rodziny, acz tych co miałem spotkać — spotkałem
zaliczony obowiązkowy obchód, pijaństwa nie było, co gorsza: chyba zamknęli definitywnie "Nescę"!
zatem zaliczyłem dwa porządne spacery, potem porządny obiad i wracamy
***
w domu trochę się pobujaliśmy, Mama zaczęła robić chili desde carne (niepotrzebnie tak wcześnie, bo dziecko protestowało), następnie była mini kąpiel, gdyż tata nie miał cierpliwości do tego wychodzenia z wanienki, zasypianie szybkie i już wieczór
bez nastroju, za to z motywacją do "pracy" wymodziłem alternatywną okładkę do Wojta, i tak zeszło do 22:30
***
wcześnie do snu, ale okazało się to złudne, gdyż mieliśmy "godzinki", a nawet przestrach z mieszkania z góry o 4 nad ranem, tata zmusił dziecko do snu wziąwszy do łóżka, dramatycznie, ale jednak trochę się pospało
rano dziecko nieprzytomne i nie/chcące, ale jakoś rozchodziło
zatę Żono ma
Mama spała w nocy gorzej, ale tata prawie się wyspał, rano program o wróblach, następnie jemy wspólne śniadanie
jedziemy na wro, kupiwszy wcześniej cholernie drogie rogale
***
pierwszy cmentarz ze sporym deszczem, ale dziecko na piechotę sporo pozwiedzało, dobrze
w domu kawa, ciasto, małe obżarstwo
zasypianie na drzemkę z domowym internetem, więc nba zaliczone
następnie czytanie dowolne (wszyscy) i tata wybywa na drugi cmentarz
***
bez atrakcji, bez rodziny, acz tych co miałem spotkać — spotkałem
zaliczony obowiązkowy obchód, pijaństwa nie było, co gorsza: chyba zamknęli definitywnie "Nescę"!
zatem zaliczyłem dwa porządne spacery, potem porządny obiad i wracamy
***
w domu trochę się pobujaliśmy, Mama zaczęła robić chili desde carne (niepotrzebnie tak wcześnie, bo dziecko protestowało), następnie była mini kąpiel, gdyż tata nie miał cierpliwości do tego wychodzenia z wanienki, zasypianie szybkie i już wieczór
bez nastroju, za to z motywacją do "pracy" wymodziłem alternatywną okładkę do Wojta, i tak zeszło do 22:30
***
wcześnie do snu, ale okazało się to złudne, gdyż mieliśmy "godzinki", a nawet przestrach z mieszkania z góry o 4 nad ranem, tata zmusił dziecko do snu wziąwszy do łóżka, dramatycznie, ale jednak trochę się pospało
rano dziecko nieprzytomne i nie/chcące, ale jakoś rozchodziło
Abbath |
2 listopada, środa
zatę Żono ma
rzadko się widuje z bondów ucięte/niewykorzystane sceny, co samo w sobie jest ciekawe
że nie wspomnę o genialnym teledysku Duran Duran
014 A View to a Kill (1985) Blue-ray 36.5 GB
***
dzsiaj przybyliśmy jakby to był poniedziałek
trochę też tak działamy
niemniej parówka z sarniny wspaniale, podobnie jak LnŚ i dopasowana muza
***
zatem wszystko tradycyjnie, piwo, paszteciki, słodycze na osłodę
coś tam padało, ale nie robiło, była kaseta
byłem o 18, pogadaliśmy z Johnym 40 min, bo ten stęskniony najbardziej się spóźnił, trochę grania bez wokalu, za to mnóstwo opowieści
a no i jeszcze brak prądu — wiele atrakcji tego wieczoru
wracam znowu deszczem, z powodów wymienionych później niż zazwyczaj
***
trochę wśród relacjnonowania wieczoru obejrzałem do końca
Oh Those Most Secret Agents (1964)
i do snowania
zatę Żono ma
rzadko się widuje z bondów ucięte/niewykorzystane sceny, co samo w sobie jest ciekawe
że nie wspomnę o genialnym teledysku Duran Duran
014 A View to a Kill (1985) Blue-ray 36.5 GB
***
dzsiaj przybyliśmy jakby to był poniedziałek
trochę też tak działamy
niemniej parówka z sarniny wspaniale, podobnie jak LnŚ i dopasowana muza
***
zatem wszystko tradycyjnie, piwo, paszteciki, słodycze na osłodę
coś tam padało, ale nie robiło, była kaseta
byłem o 18, pogadaliśmy z Johnym 40 min, bo ten stęskniony najbardziej się spóźnił, trochę grania bez wokalu, za to mnóstwo opowieści
a no i jeszcze brak prądu — wiele atrakcji tego wieczoru
wracam znowu deszczem, z powodów wymienionych później niż zazwyczaj
***
trochę wśród relacjnonowania wieczoru obejrzałem do końca
Oh Those Most Secret Agents (1964)
i do snowania
3 listopada, czwartek
zatę Żono ma
2016.11.02.RS.TOR@WAS
marniutko grają koledzy Gortata, marniutko, to już jest 0-3
2016.11.02.OKC@LAC
mecz wyrównany i całkiem niezły, acz znowu, nie widzę, żeby Clippers byli wyraźnie gotowi na finał zachodu, jakkolwiek Russell musi się kiedyś zmęczyć
***
no więc popracowałem sobie, zajęć wiele i się nawarstwia
teraz czas po maliny i spacerniak, gdzieżby to?
bo wieczorem coś porobię z numerem, skoro mam kartę w domu
***
noc była przerywana w mniejszym stopniu (początek, koniec), długa faza snu do 4:40, ale wczesna pobudka 5:50, nie wyspałem się za bardzo, ale brak też efektów ubocznych wczorajszego pochlaja
rano 1 stopień i pada śnieg z deszczem, dziecko nieco marudne
Mama zaś od połowy dnia wolne ze względu na brak serwerowy
***
spacerniak, z zakupami, był bardzo udany (kupione ciekawostki), doszedłem na wro, mamy kolejne butelki
wracamy, siedzę na tym mokrym siedzeniu, które zalałem sokiem jabłkowym, który się wyszumiał z butli
***
Mama robi wieczorem ciasto, i musi jeszcze pokazywać dziecku
wieczorne jakoś poszły, łącznie z tym kąpaniem, jedynie po zasypianiu wzięło mnie na spanie, więc z planów nici, Mama miała dłuższą chwilę
i zeszło do 22:30
zatę Żono ma
2016.11.02.RS.TOR@WAS
marniutko grają koledzy Gortata, marniutko, to już jest 0-3
2016.11.02.OKC@LAC
mecz wyrównany i całkiem niezły, acz znowu, nie widzę, żeby Clippers byli wyraźnie gotowi na finał zachodu, jakkolwiek Russell musi się kiedyś zmęczyć
***
no więc popracowałem sobie, zajęć wiele i się nawarstwia
teraz czas po maliny i spacerniak, gdzieżby to?
bo wieczorem coś porobię z numerem, skoro mam kartę w domu
***
noc była przerywana w mniejszym stopniu (początek, koniec), długa faza snu do 4:40, ale wczesna pobudka 5:50, nie wyspałem się za bardzo, ale brak też efektów ubocznych wczorajszego pochlaja
rano 1 stopień i pada śnieg z deszczem, dziecko nieco marudne
Mama zaś od połowy dnia wolne ze względu na brak serwerowy
***
spacerniak, z zakupami, był bardzo udany (kupione ciekawostki), doszedłem na wro, mamy kolejne butelki
wracamy, siedzę na tym mokrym siedzeniu, które zalałem sokiem jabłkowym, który się wyszumiał z butli
***
Mama robi wieczorem ciasto, i musi jeszcze pokazywać dziecku
wieczorne jakoś poszły, łącznie z tym kąpaniem, jedynie po zasypianiu wzięło mnie na spanie, więc z planów nici, Mama miała dłuższą chwilę
i zeszło do 22:30
4 listopada, piątek
zatę Żono ma
2016.11.03.OKC@GSW
najpierw jak dzieci, nawet się nie przywitali, zaczęło się dobrze dla OKC, ale talent szybko wziął górę
2016.11.03.RS.IND@MIL
niestety, w komencie poprzedniego meczu zdradzili mi zwycięzcę
a tam głównie taka przepychanka z przebłyskami Giannisa
***
w nocy bywało różnie, znowu chodzili u góry i straszyli dziecko, ale udało się je przemóc do spania, trochę się wyspaliśmy, lecz bez przesady
dziecko znowu absorbujące z rana
***
bardzo jasno dzisiaj, 1 stopień, zabrałem się za kolejne, już starsze "Nowe Książki", nieco narodowo, politycznie, religijnie, jedynie o tym poczytam
***
tyramy na różnych polach, a dzisiaj nawet chłodno w tyrce, na śniadanie kapuśniak
***
jak tam z wieczornymi i zasypianiem było — nie pomnę
z pewnością trochę miksowania, po czym dokończyłem niezgorszy horror
We Are Still Here (2015)
po czym, wieńcząc wieczór drugim piwem na deser na kompie machnąłem trzeciego Dirty Harry'ego, był zaskok w związku ze wspomnieniem młodości i kina nocnego
The Enforcer (1976)
zatę Żono ma
2016.11.03.OKC@GSW
najpierw jak dzieci, nawet się nie przywitali, zaczęło się dobrze dla OKC, ale talent szybko wziął górę
2016.11.03.RS.IND@MIL
niestety, w komencie poprzedniego meczu zdradzili mi zwycięzcę
a tam głównie taka przepychanka z przebłyskami Giannisa
***
w nocy bywało różnie, znowu chodzili u góry i straszyli dziecko, ale udało się je przemóc do spania, trochę się wyspaliśmy, lecz bez przesady
dziecko znowu absorbujące z rana
***
bardzo jasno dzisiaj, 1 stopień, zabrałem się za kolejne, już starsze "Nowe Książki", nieco narodowo, politycznie, religijnie, jedynie o tym poczytam
***
tyramy na różnych polach, a dzisiaj nawet chłodno w tyrce, na śniadanie kapuśniak
***
jak tam z wieczornymi i zasypianiem było — nie pomnę
z pewnością trochę miksowania, po czym dokończyłem niezgorszy horror
We Are Still Here (2015)
po czym, wieńcząc wieczór drugim piwem na deser na kompie machnąłem trzeciego Dirty Harry'ego, był zaskok w związku ze wspomnieniem młodości i kina nocnego
The Enforcer (1976)
5 listopada, sobota
zatę Żono ma
ranek mnie trochę zaskoczył (no albo dziecko)
śniadanie się trochę rozeszło, ale teoretycznie Babcia przyjechała wcześniej (acz była na spacerze jeno 50 min)
w tymże czasie machnąłem się na działkę i zacząłem GRABIĆ
jak już zgrabiłem WSZYSTKO i zapakowałem to na kupę kompostownika się okazało, że dziecko zaśnięte, wyniosłem worek, przyniosłem narzędzia, przyciąłem wszystkie gałęzie, zgarnąłe, a nawet wypieliłem co nieco — w ten sposób chyba wszystkie przedzimowe porządki są zrobione, wygląda dość estetycznie
***
jako że był jeszcze czas, a nie padało — wybrałem się na rower, trasa średnio długa, przyjemność wielka
***
po powrocie wielki krzyk po przebudzeniu, ten nastrój nie chciał się znieść samodzielnie, tata oczywiście nie pomagał, w końcu wyszliśmy na dość spacer, z dzieckiem spacerowaliśmy dzielnie aż daleko do kościoła i przejście przez "korzenie"
***
powrót, wieczorne, zasypianie, ale jak dokładnie — nie wiem
w każdym razie już zmęczony dniem, znalezione pliki i napisy, ale niedługo pooglądałem do snu
Ex Machina (2015)
zatę Żono ma
ranek mnie trochę zaskoczył (no albo dziecko)
śniadanie się trochę rozeszło, ale teoretycznie Babcia przyjechała wcześniej (acz była na spacerze jeno 50 min)
w tymże czasie machnąłem się na działkę i zacząłem GRABIĆ
jak już zgrabiłem WSZYSTKO i zapakowałem to na kupę kompostownika się okazało, że dziecko zaśnięte, wyniosłem worek, przyniosłem narzędzia, przyciąłem wszystkie gałęzie, zgarnąłe, a nawet wypieliłem co nieco — w ten sposób chyba wszystkie przedzimowe porządki są zrobione, wygląda dość estetycznie
***
jako że był jeszcze czas, a nie padało — wybrałem się na rower, trasa średnio długa, przyjemność wielka
***
po powrocie wielki krzyk po przebudzeniu, ten nastrój nie chciał się znieść samodzielnie, tata oczywiście nie pomagał, w końcu wyszliśmy na dość spacer, z dzieckiem spacerowaliśmy dzielnie aż daleko do kościoła i przejście przez "korzenie"
***
powrót, wieczorne, zasypianie, ale jak dokładnie — nie wiem
w każdym razie już zmęczony dniem, znalezione pliki i napisy, ale niedługo pooglądałem do snu
Ex Machina (2015)
6 listopada, niedziela
zatę Żono ma
niedziela była wyjątkowa
już czułem, że jest jasno, a dopiero wtedy przyszło dziecko i okazało się, że jest 8:30!
po jajecznicy na śniadanie pojechaliśmy na wspólne spacerowanie po rozległościach parku regana, był kucyk, były kotki, były kopce kreta, większość na piechotę i bardzo dobrze spędzony czas
wracamy na drzemkę i git
***
machnąłem świetną trasę rowerową, dłuższą, strasznie efektowną
aż do wąwozu huzarów mnie zawiozło
***
obiad wypadł pysznie (bo ja upiekłem)
zrobiłem z dzieckiem wieczorny spacer po dzielni, choć się nie chciało
***
Mama robiła wieczorne, a tata oglądał
Manny Pacquiao - Jessie Vargas
i też było emocjonująco chwilami (dzisiaj piszę dzień od końca), wiadomo, niedziela = boks po sobocie
(2 maja 2015 zakończyła się wielka kariera filigranowego Filipińczyka. "Pacman" przegrał w "walce stulecia" z Floydem Mayweatherem Juniorem)
***
Minnesota @ Oklahoma City 92:112 (Towns 33 – Westbrook 28)
nie był tak emocjonujący, bo plik nie pozwalał się skupić na płynnym przewijaniu (był po francusku) (nie działał)
***
7 Golden Women Against Two 07 (1966)
obejrzałem podczas zasypiania, które trwało długo, do po 21
a potem szybciutko następnego browara i oglądam
Cleveland @ Philadelphia 102:101 (James 25 – Embiid 22)
i na szczęście zdążyłem przed 23, a było co oglądać i się rozemocjonowałem, to już mój drugi mecz Hansa
a Mama w tym czasie ZAPAKOWAŁA WSZYSTKICH na następny dzień, się obrobiła pracowicie a długo, jej!
***
i siup do snu z pokalem do wysikania
jeszcze pamiętam, że z moonrakerem przeskakiwałem po sytuacjach/odtworzeniach tego obrazu w przeszłości, tak natkło
zatę Żono ma
niedziela była wyjątkowa
już czułem, że jest jasno, a dopiero wtedy przyszło dziecko i okazało się, że jest 8:30!
po jajecznicy na śniadanie pojechaliśmy na wspólne spacerowanie po rozległościach parku regana, był kucyk, były kotki, były kopce kreta, większość na piechotę i bardzo dobrze spędzony czas
wracamy na drzemkę i git
***
machnąłem świetną trasę rowerową, dłuższą, strasznie efektowną
aż do wąwozu huzarów mnie zawiozło
***
obiad wypadł pysznie (bo ja upiekłem)
zrobiłem z dzieckiem wieczorny spacer po dzielni, choć się nie chciało
***
Mama robiła wieczorne, a tata oglądał
Manny Pacquiao - Jessie Vargas
i też było emocjonująco chwilami (dzisiaj piszę dzień od końca), wiadomo, niedziela = boks po sobocie
(2 maja 2015 zakończyła się wielka kariera filigranowego Filipińczyka. "Pacman" przegrał w "walce stulecia" z Floydem Mayweatherem Juniorem)
***
Minnesota @ Oklahoma City 92:112 (Towns 33 – Westbrook 28)
nie był tak emocjonujący, bo plik nie pozwalał się skupić na płynnym przewijaniu (był po francusku) (nie działał)
***
7 Golden Women Against Two 07 (1966)
obejrzałem podczas zasypiania, które trwało długo, do po 21
a potem szybciutko następnego browara i oglądam
Cleveland @ Philadelphia 102:101 (James 25 – Embiid 22)
i na szczęście zdążyłem przed 23, a było co oglądać i się rozemocjonowałem, to już mój drugi mecz Hansa
a Mama w tym czasie ZAPAKOWAŁA WSZYSTKICH na następny dzień, się obrobiła pracowicie a długo, jej!
***
i siup do snu z pokalem do wysikania
jeszcze pamiętam, że z moonrakerem przeskakiwałem po sytuacjach/odtworzeniach tego obrazu w przeszłości, tak natkło
7 listopada, poniedziałek
zatę Żono ma
mimo porannego kaca, dzień był całkiem niezły
tzn. świadczyła o tym tyrka i jej możliwość ogarnienia
bo rano dziecko trochę nie tego, ale tata puszcza muzę, Mama zapomniała wysadzić taty, a tata zapomniał słuchawek
***
ponadto wystarczające odżywianie, przegląd newsów, brak konieczności obejrzenia nba, zakupu płyty, no chociaż
***
to zwróciło uwagę:
https://lomelda.bandcamp.com/album/forever
a jeszcze bardziej, coś, czego się nie spodziewałem słuchać:
https://slyvinyl.com/genres/shoegaze-chillwave/chaz-bundick-meets-the-mattson-2-star-stuff-limited-edition-to-1000-clear-vinyl-lp
***
się zarobiłem, ale wyszedłem w porę, była pora na mini-pizzę, ale postawiłem na pyszne zakupy w lidlu i takiż spacerniak nocnym parkiem (nie pamiętam, jak to było w zeszłym roku)
siedzimy i podjadamy trochę na wro, wracamy, kąpiel, wieczorne, zasypianie
acha, jeszcze telefonowanie, bo Johny ma wolną wejściówkę do starego maneżu
***
jak już zmarnowałem te wieczory na Time Tunnel (zakończył się nagle, powrotem na Titanic = w kółko Macieju), to zabrałem się za porządne filmy i ten jest wspaniałą przygodówką w "dawnym stylu"
She (1965)
napisy więcej przewijam niż czytam, ale przygoda jest
***
podjadamy ciasta, a potem tata idzie na małą przebieżkę, tym razem nie zmęczyłem się nadto, tylko chyba mi ucho przewiało
takie miałem wrażenie w nocy
***
jeszcze pomiksowałem numer "taki wstyd" Wojta i już bardzo śpiący o 22:30
zatę Żono ma
mimo porannego kaca, dzień był całkiem niezły
tzn. świadczyła o tym tyrka i jej możliwość ogarnienia
bo rano dziecko trochę nie tego, ale tata puszcza muzę, Mama zapomniała wysadzić taty, a tata zapomniał słuchawek
***
ponadto wystarczające odżywianie, przegląd newsów, brak konieczności obejrzenia nba, zakupu płyty, no chociaż
***
to zwróciło uwagę:
https://lomelda.bandcamp.com/album/forever
a jeszcze bardziej, coś, czego się nie spodziewałem słuchać:
https://slyvinyl.com/genres/shoegaze-chillwave/chaz-bundick-meets-the-mattson-2-star-stuff-limited-edition-to-1000-clear-vinyl-lp
***
się zarobiłem, ale wyszedłem w porę, była pora na mini-pizzę, ale postawiłem na pyszne zakupy w lidlu i takiż spacerniak nocnym parkiem (nie pamiętam, jak to było w zeszłym roku)
siedzimy i podjadamy trochę na wro, wracamy, kąpiel, wieczorne, zasypianie
acha, jeszcze telefonowanie, bo Johny ma wolną wejściówkę do starego maneżu
***
jak już zmarnowałem te wieczory na Time Tunnel (zakończył się nagle, powrotem na Titanic = w kółko Macieju), to zabrałem się za porządne filmy i ten jest wspaniałą przygodówką w "dawnym stylu"
She (1965)
napisy więcej przewijam niż czytam, ale przygoda jest
***
podjadamy ciasta, a potem tata idzie na małą przebieżkę, tym razem nie zmęczyłem się nadto, tylko chyba mi ucho przewiało
takie miałem wrażenie w nocy
***
jeszcze pomiksowałem numer "taki wstyd" Wojta i już bardzo śpiący o 22:30
8 listopada, wtorek
zatę Żono ma
właśnie, czas leci, a ja nie wpisany
jedna pobudka, potem mleko przed 6, tata rozlał, ale afery nie było, potem dziecko się rozeszło i humor ok
tym razem wziąłem słuchawki, pierwsze skrobanie
***
idziemy dzisiaj na Junior Boys, merytorycznie jestem przygotowany
gdyby nie to, że wiele zajęć, cieszyłbym się bardziej
niemniej, jest nieźle, trza kupić portery
***
trasa kombinowana, ale wróciłem na wro, podżarłem i wracamy do domu
tam się nie angażowałem, jeno zabrałem wszystkie potrzebn rzeczy (3 stopnie poniżej zera) i już trzeba było wychodzić
***
spotkaliśmy się z Endriusem (dzielnie odebrał bilety od Johnego) na pkm, piwo w sklepie, zwiedziliśmy dzielnię, wypilismy zapasy i do klubu, w sam raz na czas: szatnia, kibel i zaczęli grać
jak najbardziej nieprzystająca aparycja do wokalu i granej muzyki (pokazywałem foto), na koncercie lepiej niż na płytach, acz ta "metalowa" stopa trochę rozczarowywała, dobrze, że z perkusją, trochę hipsterki na scenie, o wiele większa pod nią, ani oni się rozgrzali ani publika nie dopisała, więc po godzinie się skończyło i do domu
w sumie bardzo udany wieczór, można by tak częściej
***
wróciłem mrozem, prysznic, mleko i do snu
zatę Żono ma
właśnie, czas leci, a ja nie wpisany
jedna pobudka, potem mleko przed 6, tata rozlał, ale afery nie było, potem dziecko się rozeszło i humor ok
tym razem wziąłem słuchawki, pierwsze skrobanie
***
idziemy dzisiaj na Junior Boys, merytorycznie jestem przygotowany
gdyby nie to, że wiele zajęć, cieszyłbym się bardziej
niemniej, jest nieźle, trza kupić portery
***
trasa kombinowana, ale wróciłem na wro, podżarłem i wracamy do domu
tam się nie angażowałem, jeno zabrałem wszystkie potrzebn rzeczy (3 stopnie poniżej zera) i już trzeba było wychodzić
***
spotkaliśmy się z Endriusem (dzielnie odebrał bilety od Johnego) na pkm, piwo w sklepie, zwiedziliśmy dzielnię, wypilismy zapasy i do klubu, w sam raz na czas: szatnia, kibel i zaczęli grać
jak najbardziej nieprzystająca aparycja do wokalu i granej muzyki (pokazywałem foto), na koncercie lepiej niż na płytach, acz ta "metalowa" stopa trochę rozczarowywała, dobrze, że z perkusją, trochę hipsterki na scenie, o wiele większa pod nią, ani oni się rozgrzali ani publika nie dopisała, więc po godzinie się skończyło i do domu
w sumie bardzo udany wieczór, można by tak częściej
***
wróciłem mrozem, prysznic, mleko i do snu
9 listopada, środa
zatę Żono ma
wybory w stanach? przekopiowałem kilka komentarzy
chyba mnie to nie rusza, na Ukrainie wciąż trwa wojna, dzisiaj idę odebrać grę, a potem grać na instrumentach, będzie też najebka
***
dość byłem niewyspany z rana, niecałe 7 ha, ale tylko jedna pobudka + karmienie, dziecko dało się ujarzmić z rana (acz startuje z krzykiem, jak już się wczoraj nauczyło)
***
to chyba dzisiaj sypało, więc nie omieszkałem zrobić porannego spacerniaka, potem tyranie, ale wychodzenie o czasie
***
jadę, odbieram grę, szwendam się po starym Wrzeszczu z żarciem, napchałem się, a potem dopełniłem piwem x 3 w sumie, co oznacza niepełny szum, dożeranie słodyczami w domu i nawet kawałek filmu zanim do snu
***
trochę grania, więcej gadania, Johny w czarnym sportowym płaszczu, Przem w nowych skórzanych butach z czubem i buraczkowych spodniach, nie mam takich potrzeb, ostatnio Babcia odkryła, że jest sporo spodni w szafie, będę się tak nosił do końca życia, te ciepłe buciory są naprawdę ciepłe
***
sporo o filmach, trochę o muzyce, najbardziej mi przeszkadzało na powrocie (lasem), że iPOD skończył baterię
doładowałem to i mp3 przed snem, jeszcze zrelacjonować dzień
zatę Żono ma
wybory w stanach? przekopiowałem kilka komentarzy
chyba mnie to nie rusza, na Ukrainie wciąż trwa wojna, dzisiaj idę odebrać grę, a potem grać na instrumentach, będzie też najebka
***
dość byłem niewyspany z rana, niecałe 7 ha, ale tylko jedna pobudka + karmienie, dziecko dało się ujarzmić z rana (acz startuje z krzykiem, jak już się wczoraj nauczyło)
***
to chyba dzisiaj sypało, więc nie omieszkałem zrobić porannego spacerniaka, potem tyranie, ale wychodzenie o czasie
***
jadę, odbieram grę, szwendam się po starym Wrzeszczu z żarciem, napchałem się, a potem dopełniłem piwem x 3 w sumie, co oznacza niepełny szum, dożeranie słodyczami w domu i nawet kawałek filmu zanim do snu
***
trochę grania, więcej gadania, Johny w czarnym sportowym płaszczu, Przem w nowych skórzanych butach z czubem i buraczkowych spodniach, nie mam takich potrzeb, ostatnio Babcia odkryła, że jest sporo spodni w szafie, będę się tak nosił do końca życia, te ciepłe buciory są naprawdę ciepłe
***
sporo o filmach, trochę o muzyce, najbardziej mi przeszkadzało na powrocie (lasem), że iPOD skończył baterię
doładowałem to i mp3 przed snem, jeszcze zrelacjonować dzień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz