22 grudnia, czwartek
zatę Żono ma
Keith Papworth
MISZTR (= MISTRZ)
odkrycie chyba na miarę roku (grudnia)
***
było tyle tyrania na frontach, że człowiek nie miał czasu dla siebie
jedyne co, że w sumie w niezłym nastroju poszedłem do p&p po Chopina, na szczęście był, ten prezent w sumie będzie całkiem drogi
trafiłem na wro, pewne zmęczenie, ale dziecko w nastroju, to istotne
***
wracamy z wiechciem spadów choinkowych, które atrakcyjnie Mama wieczorem umieściła w misie jako stroik
wózek, Mama trochę się zdenerwowała jazdą powrotną (stado baranów), ale już kąpiel wieczorna i zasypianie ok, choć 45 minut
***
zszedłem do piwni
***
do snu
Kommissar X – Drei blaue Panther / Kill Panther Kill (1968)
zatę Żono ma
Keith Papworth
MISZTR (= MISTRZ)
odkrycie chyba na miarę roku (grudnia)
***
było tyle tyrania na frontach, że człowiek nie miał czasu dla siebie
jedyne co, że w sumie w niezłym nastroju poszedłem do p&p po Chopina, na szczęście był, ten prezent w sumie będzie całkiem drogi
trafiłem na wro, pewne zmęczenie, ale dziecko w nastroju, to istotne
***
wracamy z wiechciem spadów choinkowych, które atrakcyjnie Mama wieczorem umieściła w misie jako stroik
wózek, Mama trochę się zdenerwowała jazdą powrotną (stado baranów), ale już kąpiel wieczorna i zasypianie ok, choć 45 minut
***
zszedłem do piwni
***
do snu
Kommissar X – Drei blaue Panther / Kill Panther Kill (1968)
23 grudnia, piątek
zatę Żono ma
Espionage in Tangiers (1965)
dawno nic nie było nowego
***
no to skoro już się wylaszczyłem na hipstera, to mam mieć dobry humor, i wcześniejsze wyjście, jeszcze za dnia i zdążę z tyraniem, taki mam pozytywistyczny plan na dzień
***
hah, te wszystkie wigilie, teraz już zupełnie niewolne, a zawalone tyraniem
***
wstawałem sam (ale już słyszałem dziecko), nowa książka miast skończonej LnŚ, więcej czytania, więcej muzyki, więcej spacerniaka
***
i zupa na śniadanie
***
udany poranek i mocne postanowienia na pierwszą część dnia również opisane
prawie wszystko się udało, więc już godzinę przed końcem, kiedy niewiele mogło się zjebać, otworzyłem sobie poczucie humoru, a w związku z tym rozgadanie, więc nawet uraczyłem koleżanki z pokoju własnym słowem, cóż, w wigilię nawet zwierzęta mówią, więc to chyba tak działa, ba, nawet wysłałem dwa, trzy życzenia świąteczne, pomachałem na pożegnanie i dalejże korzystać z okazji!
***
więc tym samym zrobiłem sobie prezent świąteczny
począwszy od obowiązkowego lidla (sięgnąłem, i zapamiętałem jedynie 4 choinki: jedną, ciężką, którą dźwigaliśmy z matką aż z punktu sprzedaży węgla, czyli cholernie daleko, niemal spod zaroślaka; drugą, nowożytną, kiedy spóźniliśmy się z zakupem {a kiedyś przecież nawet w wigilię na śmietniku można było znaleźć niesprzedane, ale to przed halą było}, więc trzeba było kupić z lidla, w doniczce, już od tygodni martwą; trzecią, obsypaną zmarzniętym deszczem jak kryształami, tak cholernie ciężką, że szczęściem akurat pomógł Andrzejobus; no i ostatnią, psa, czyli renifera, dwa lata temu; nie spodziewam się więcej zaskoczeń), poprzez park, hej, było jasno! już tak dawno nie było jasno w parku! już tak dawno nie byłem w swoim wąwozie, wszyscy ogarnięci szałem zakupów, ani żywego ducha, tylko ja ze swoim porterem, genialne przedświęcie
jako że był plan, to zaliczyłem również światełka na jarmarku w centrum, pstryk: foto wielkiej karuzeli
pstryk: jadę tram do domu i czytam Calvino
pstryk: kupuję wielką karminową czy bordową różę
***
w domu trzeba już było tylko przeżyć wieczór, a wieczór był strasznie długi
wieczorne, zasypianie, skończony
Il Caimano (2006)
napoczęty Alebrto Sordi w genialnie czarno-białym
Mafioso (1962)
***
do snu nie było ekscesów, bo człowiek już był zmęczony i chciał wypocząć, zresztą — święto już było
zasypiamy razem o 23, przed północą Mama idzie dyżurować
zatę Żono ma
Espionage in Tangiers (1965)
dawno nic nie było nowego
***
no to skoro już się wylaszczyłem na hipstera, to mam mieć dobry humor, i wcześniejsze wyjście, jeszcze za dnia i zdążę z tyraniem, taki mam pozytywistyczny plan na dzień
***
hah, te wszystkie wigilie, teraz już zupełnie niewolne, a zawalone tyraniem
***
wstawałem sam (ale już słyszałem dziecko), nowa książka miast skończonej LnŚ, więcej czytania, więcej muzyki, więcej spacerniaka
***
i zupa na śniadanie
***
udany poranek i mocne postanowienia na pierwszą część dnia również opisane
prawie wszystko się udało, więc już godzinę przed końcem, kiedy niewiele mogło się zjebać, otworzyłem sobie poczucie humoru, a w związku z tym rozgadanie, więc nawet uraczyłem koleżanki z pokoju własnym słowem, cóż, w wigilię nawet zwierzęta mówią, więc to chyba tak działa, ba, nawet wysłałem dwa, trzy życzenia świąteczne, pomachałem na pożegnanie i dalejże korzystać z okazji!
***
więc tym samym zrobiłem sobie prezent świąteczny
począwszy od obowiązkowego lidla (sięgnąłem, i zapamiętałem jedynie 4 choinki: jedną, ciężką, którą dźwigaliśmy z matką aż z punktu sprzedaży węgla, czyli cholernie daleko, niemal spod zaroślaka; drugą, nowożytną, kiedy spóźniliśmy się z zakupem {a kiedyś przecież nawet w wigilię na śmietniku można było znaleźć niesprzedane, ale to przed halą było}, więc trzeba było kupić z lidla, w doniczce, już od tygodni martwą; trzecią, obsypaną zmarzniętym deszczem jak kryształami, tak cholernie ciężką, że szczęściem akurat pomógł Andrzejobus; no i ostatnią, psa, czyli renifera, dwa lata temu; nie spodziewam się więcej zaskoczeń), poprzez park, hej, było jasno! już tak dawno nie było jasno w parku! już tak dawno nie byłem w swoim wąwozie, wszyscy ogarnięci szałem zakupów, ani żywego ducha, tylko ja ze swoim porterem, genialne przedświęcie
jako że był plan, to zaliczyłem również światełka na jarmarku w centrum, pstryk: foto wielkiej karuzeli
pstryk: jadę tram do domu i czytam Calvino
pstryk: kupuję wielką karminową czy bordową różę
***
w domu trzeba już było tylko przeżyć wieczór, a wieczór był strasznie długi
wieczorne, zasypianie, skończony
Il Caimano (2006)
napoczęty Alebrto Sordi w genialnie czarno-białym
Mafioso (1962)
***
do snu nie było ekscesów, bo człowiek już był zmęczony i chciał wypocząć, zresztą — święto już było
zasypiamy razem o 23, przed północą Mama idzie dyżurować
sobota, 24 grudnia
zatę Żono ma
poranek dość tradycyjny, gdyby nie to, że miałem epizod bezsenny w nocy, to bym się nawet wyspał
ponad godzinny film przyrodniczy i światełka zawieszone nad oknem
rano tata zrobił mega wyrośniętego omleta, skutkiem pozytywnej zabawy w mieszanie białka z żółtkiem był dziecka żal nad użytą masą, którą nie można było już się bawić
dziecko żarte jest ostatnio, to dobrze
***
chcę mieć świąteczny nastrój, więc
Versatile Manicinniego
***
kawa, kupa, mecz, idziemy na spacer
było ponad godzinę, było nowymi ścieżkami przez las, ale tym razem dziecko tak nie współpracowało, więc droga powrotna już na opa
odłsuchane wszystkie palmy oraz przerwy, więc pora na nowy zestaw
***
wracam, zasypiam, pora do roboty
przynoszę Mamie z piwnicy Chopina, jest chyba zszokowana, odstawiamy krzaka zrobiwszy wcześniej foto
samochód zapakowany wszystkimi ważnymi i potrzebnymi rzeczami, Mama znakomicie się sprawiła z tym pakowaniem
do piwnicy poszły wszystkie flaszki jabłkowe, a śmieci do śmieci, ludzie, czyszcząc piwnice, wyrzucają stare bombki
jemy mały obiad przed wstaniem, tata zgrywa filmy na pena = trzeba nieustająco badać możliwości największego telewizora w rodzinie, dziecko sie budzi, obiad, a rodzice jakby głodni
nagle okazuje się, że jest bardzo mało czasu, a tata w lesie
golenie, mycie, pakowanie, ubieranie (krawat!), w końcu jedziemy i nie jesteśmy spóźnieni
nie udało nam się rodzinne selfie, ale zrobiono nam później
***
rodzina w komplecie, w zeszłym roku niby tak samo, a inaczej
żarcie było satysfakcjonujące, nie przesadziłem, alkoholu było za mało, nie przesadziłem, prezentów było mnóstwo, w większości udane, było szukanie gwiazdki, a następnie dziecko w ciężkim szoku (niestety, nikt nie filmował)
rozpakowywanie trochę trwało, kilka rzeczy mnie zaskoczyło, w końcu zrobiło się późno, wiec czas na mycie (już po 21) oraz zasypianie (przed 22)
wspaniale zakończony
Mafioso
***
jeszcze odczytuję zaległe wiadomości nba, piję whiskey i po 23 do snu
noc udana
niedziela, 25 grudnia
zatę Żono ma
niemal bez pobudek w nocy, prócz tego, że Mama ogrzewała swoje stopy o moje, a sikać się tak chciało, że człowiek musiał wyskoczyć w nocy i zdjąć przepocone spodnie
delikatne pobudki z marudzeniem od 7:40, ale poranek niezwykły, dziecko wciąż nie potrzebowało wstawać, tylko zagadywać, obżarte nawet mleka o 8:06 nie chciało celowo, następnie kokosiło się i przytulało do rodziców aż do 9, więc życzeniu dziadka stało się zadość
bardzo późne śniadanie, w końcu się zebraliśmy i na Stogi
***
ponieważ ja potraktowałem to jako kolejną sobotę, w ogóle nie przygotowałem się na element świąteczny, zresztą, to już nie takie święta, zatem, spacer dookoła stawu, ponad 1,5 ha, z kaczkami i łabędziami i zjeżdżalnią udany, ale cholernie zimno
w końcu powrót do domu, gdzie Mama przygotowała pół obiadu, tata łóżko i zasypiamy
zawalczyłem jeszcze 10 minut z:
Phenomenal and the Treasure of Tutankhamen (1968)
ale uznałem, że organizm się domaga, dziecko gładko się obudziło po godzinie 15, ja pozostawałem rozbity i tak przez resztę dnia tam, zjedliśmy miękką pieczeń z miękkimi ziemniakami, dziecko bardzo sprawnie, potem sporo się nudziliśmy i jakoś rozkładaliśmy opiekę nad dzieckiem
Babcia rozczarowana brakiem ciasta, wypijamy po kieliszku winogronowego, trochę oglądamy zdjęcia (tata chciał), trochę Shreka, ale to się źle skończyło (trochę strach), w końcu pakujemy się i pod pretekstem szybkiej kąpieli o zwykłej "sobotniej" porze wyjeżdżamy, zupełnie nieświątecznie, choć trochę słoików zabieramy
***
obowiązkowa kolacja, chociaż organizmy już nie potrzebują, wielkie nba HD na wielkim ekranie, późne kąpania i Mama zasypia = tata ma chwilę wolnego, zanim wrócą dziadkowie
wrócili
***
trendswetter
***
więc ze szklaneczką whiskey w lodem dokończyłem udany wieczór na przeglądaniu zestawu obowiązkowego www, Mama zasnęła przy dziecku, potem musiała wstać i znowu się położyć
leciał
Apollo 13 (1995)
nigdy nie oglądałem w całości, teraz też nie
***
należy dodać, że śledzonym hitem był świąteczny pojedynek finalistów nba, Cavs wygrali!
zatę Żono ma
niemal bez pobudek w nocy, prócz tego, że Mama ogrzewała swoje stopy o moje, a sikać się tak chciało, że człowiek musiał wyskoczyć w nocy i zdjąć przepocone spodnie
delikatne pobudki z marudzeniem od 7:40, ale poranek niezwykły, dziecko wciąż nie potrzebowało wstawać, tylko zagadywać, obżarte nawet mleka o 8:06 nie chciało celowo, następnie kokosiło się i przytulało do rodziców aż do 9, więc życzeniu dziadka stało się zadość
bardzo późne śniadanie, w końcu się zebraliśmy i na Stogi
***
ponieważ ja potraktowałem to jako kolejną sobotę, w ogóle nie przygotowałem się na element świąteczny, zresztą, to już nie takie święta, zatem, spacer dookoła stawu, ponad 1,5 ha, z kaczkami i łabędziami i zjeżdżalnią udany, ale cholernie zimno
w końcu powrót do domu, gdzie Mama przygotowała pół obiadu, tata łóżko i zasypiamy
zawalczyłem jeszcze 10 minut z:
Phenomenal and the Treasure of Tutankhamen (1968)
ale uznałem, że organizm się domaga, dziecko gładko się obudziło po godzinie 15, ja pozostawałem rozbity i tak przez resztę dnia tam, zjedliśmy miękką pieczeń z miękkimi ziemniakami, dziecko bardzo sprawnie, potem sporo się nudziliśmy i jakoś rozkładaliśmy opiekę nad dzieckiem
Babcia rozczarowana brakiem ciasta, wypijamy po kieliszku winogronowego, trochę oglądamy zdjęcia (tata chciał), trochę Shreka, ale to się źle skończyło (trochę strach), w końcu pakujemy się i pod pretekstem szybkiej kąpieli o zwykłej "sobotniej" porze wyjeżdżamy, zupełnie nieświątecznie, choć trochę słoików zabieramy
***
obowiązkowa kolacja, chociaż organizmy już nie potrzebują, wielkie nba HD na wielkim ekranie, późne kąpania i Mama zasypia = tata ma chwilę wolnego, zanim wrócą dziadkowie
wrócili
***
trendswetter
***
więc ze szklaneczką whiskey w lodem dokończyłem udany wieczór na przeglądaniu zestawu obowiązkowego www, Mama zasnęła przy dziecku, potem musiała wstać i znowu się położyć
leciał
Apollo 13 (1995)
nigdy nie oglądałem w całości, teraz też nie
***
należy dodać, że śledzonym hitem był świąteczny pojedynek finalistów nba, Cavs wygrali!
poniedziałek, 26 grudnia
zatę Żono ma
noc była słaba, trochę zgrzania pod kołdrą i zimno nad ranem, wczesne mleko, a od 5 pojękiwanie, w końcu rzuciłem dziecko na puchową poduszkę i ponieważ nie zauważyło Mamy, to spało prawie do 8, tyle ze ja byłem już na krawędzi, łóżka
***
ponownie świąteczne śniadanie, następnie zmarzłem podczas wizyty w gościach u góry, tym razem drugie dziecko było bardziej nieśmiałe
dojadłem przed wyjazdem, by potem jeszcze jeść przez dzień cały
***
w aucie czytam nową książkę-prezent
Andrzej Klim, Tak się kręciło. Na planie 10 kultowych filmów PRL (2016)
profesjonalne opracowanie naukowe sfery popularnej
dobre rzeczy tam, jeszcze lepsza będzie bibliografia
***
dziecko nie zasnęło, bo Mama zdjęła czapkę
***
zrobiłem obchód po niemal wiosennej działce, zielono, pada deszcz, brakuje mi wychodka
potem siedzimy, jemy, pijemy alkohol, jest wystarczająco dużo, nawet śpiewamy kolędy, dziadek gra na gitarze, wnuczek tańczy, były afery z koparkami i traktorami, pojawił sie też kominek, żałuję, że nie wziąłem więcej żarcia do domu
w drodze powrotnej Mama nie omieszkała zauważyć, ze tata nie dopilnował, cóż, z Super Mamą trudno dyskutować, dziecko się wyspało, samo się obudziło, więc pozostało je umyć, nakarmić i siup, było przed 21
***
tata nie zwlekał, bo nie było co, umyć, spakować się, już nie karmić i siup przed 22
zatę Żono ma
noc była słaba, trochę zgrzania pod kołdrą i zimno nad ranem, wczesne mleko, a od 5 pojękiwanie, w końcu rzuciłem dziecko na puchową poduszkę i ponieważ nie zauważyło Mamy, to spało prawie do 8, tyle ze ja byłem już na krawędzi, łóżka
***
ponownie świąteczne śniadanie, następnie zmarzłem podczas wizyty w gościach u góry, tym razem drugie dziecko było bardziej nieśmiałe
dojadłem przed wyjazdem, by potem jeszcze jeść przez dzień cały
***
w aucie czytam nową książkę-prezent
Andrzej Klim, Tak się kręciło. Na planie 10 kultowych filmów PRL (2016)
profesjonalne opracowanie naukowe sfery popularnej
dobre rzeczy tam, jeszcze lepsza będzie bibliografia
***
dziecko nie zasnęło, bo Mama zdjęła czapkę
***
zrobiłem obchód po niemal wiosennej działce, zielono, pada deszcz, brakuje mi wychodka
potem siedzimy, jemy, pijemy alkohol, jest wystarczająco dużo, nawet śpiewamy kolędy, dziadek gra na gitarze, wnuczek tańczy, były afery z koparkami i traktorami, pojawił sie też kominek, żałuję, że nie wziąłem więcej żarcia do domu
w drodze powrotnej Mama nie omieszkała zauważyć, ze tata nie dopilnował, cóż, z Super Mamą trudno dyskutować, dziecko się wyspało, samo się obudziło, więc pozostało je umyć, nakarmić i siup, było przed 21
***
tata nie zwlekał, bo nie było co, umyć, spakować się, już nie karmić i siup przed 22
wtorek, 27 grudnia
zatę Żono ma
Maurice Jarre - Witness (1985)
to dobre, bo brzmi jak Vangelis z Bladerunnera
***
dobrze że nieco więcej "snu", bo żołądek musiał wypocząć, potem 5 pobudek, wczesne mleko i jakoś śpimy, budzik wyrwał o 7
domowe przygotowania i w ten deszcz z wichurą wszyscy idą do pracy, a dziecko po prostu zostaje
***
krótsza trasa do tyrki (a tam tyrania i tyrania), czytanie i słuchanie, ale:
o-o!
walkmanowi się popsuł przycisk blokujący!
konieczny będzie zakup
***
w pracy nie ma NIKOGO!
przynajmniej u mnie w pokoju, a reszta też pustki
***
zasadniczo fajnie, gdyby nie fakt, że mało dni zostało do zrobienia tego wszystkiego do końca roku
deja vu
***
Louie Bellson Big Band - Explosion (1979)
to chciałbym sobie ściągnąć
***
wracam w wiatr, walkman ma już popsuty jeden przycisk
Mama wszystko pięknie spakowała, ale ciasto już zjedzone!
dziecko się bawi na kanapie oraz przy stole, wracamy sprawnie
***
wieczorne w sumie poszły ok, z kąpielą, tata też machnął, bo robotę miał wieczorem, dziecko nie chciało dobrej jajecznicy, więc rodzice dojedli, a tata nawet tosty, a co, święta
***
zasypianie trwało 58 min, dokończyłem
Phenomenal
gdzie jest gość podobny do Adaho
***
no i jeszcze poprawiałem te literówki w obliczu zagłady, potem machnąłem ciemne piwo oraz okładkę, ale dałem dupy z pdfami i jutro/dzisiaj nie będzie drukowania
ale w sumie do snu o przyzwoitej 23
zatę Żono ma
Maurice Jarre - Witness (1985)
to dobre, bo brzmi jak Vangelis z Bladerunnera
***
dobrze że nieco więcej "snu", bo żołądek musiał wypocząć, potem 5 pobudek, wczesne mleko i jakoś śpimy, budzik wyrwał o 7
domowe przygotowania i w ten deszcz z wichurą wszyscy idą do pracy, a dziecko po prostu zostaje
***
krótsza trasa do tyrki (a tam tyrania i tyrania), czytanie i słuchanie, ale:
o-o!
walkmanowi się popsuł przycisk blokujący!
konieczny będzie zakup
***
w pracy nie ma NIKOGO!
przynajmniej u mnie w pokoju, a reszta też pustki
***
zasadniczo fajnie, gdyby nie fakt, że mało dni zostało do zrobienia tego wszystkiego do końca roku
deja vu
***
Louie Bellson Big Band - Explosion (1979)
to chciałbym sobie ściągnąć
***
wracam w wiatr, walkman ma już popsuty jeden przycisk
Mama wszystko pięknie spakowała, ale ciasto już zjedzone!
dziecko się bawi na kanapie oraz przy stole, wracamy sprawnie
***
wieczorne w sumie poszły ok, z kąpielą, tata też machnął, bo robotę miał wieczorem, dziecko nie chciało dobrej jajecznicy, więc rodzice dojedli, a tata nawet tosty, a co, święta
***
zasypianie trwało 58 min, dokończyłem
Phenomenal
gdzie jest gość podobny do Adaho
***
no i jeszcze poprawiałem te literówki w obliczu zagłady, potem machnąłem ciemne piwo oraz okładkę, ale dałem dupy z pdfami i jutro/dzisiaj nie będzie drukowania
ale w sumie do snu o przyzwoitej 23
środa, 28 grudnia
zatę Żono ma
noc nie była dobra, mleko za wcześnie, a potem między 4 a 6:30 właściwie nie było ciągłego spania, bo pić, bo odgłosy, bo marudzenie, chyba znowu muszę przetrenować dziecko, bo spać trzeba przecież
a nad ranem, jak już mogło wstawać, to nie, w ryk
***
niemniej, jedziemy, czytamy, zjadam ostatnią sałatkę warzywną, ale mleko skwaśniało i kawę trzeba było wymienić
na brak pracy i jedzenia nie narzekam, pokój mi się zapełnił, trochę ponadrabiałem zaległości swoich i cudzych
***
śpię na siedząco, ale zaraz najebka, więc się da radę
***
przebojem był rogal marciński, kupiłem również wino musujące na Sylwestra (tym razem z Andrzejem), był ciemny spacerniak oraz dwa wypadki: jeden na Oruni z kompletem obsługi, drugi na Traugutta, co zatrzymało kolejkę tram na moście na Błędniku (już 2. raz!), przynajmniej sobie czytałem
***
próba odegrana, ale palce zmarznięte i tempa nie te, nic to, pogadanki dzisiaj też bez szału, ale ogólnie myślałem, że będzie gorzej
szybko wracam do domu, bez zbędnych spacerów, a Mama już dawno zasnęła dziecko w 15 min, niesprawiedliwość
zatem prysznic, okładka i siup, wcale nie wcześnie, 22
zatę Żono ma
noc nie była dobra, mleko za wcześnie, a potem między 4 a 6:30 właściwie nie było ciągłego spania, bo pić, bo odgłosy, bo marudzenie, chyba znowu muszę przetrenować dziecko, bo spać trzeba przecież
a nad ranem, jak już mogło wstawać, to nie, w ryk
***
niemniej, jedziemy, czytamy, zjadam ostatnią sałatkę warzywną, ale mleko skwaśniało i kawę trzeba było wymienić
na brak pracy i jedzenia nie narzekam, pokój mi się zapełnił, trochę ponadrabiałem zaległości swoich i cudzych
***
śpię na siedząco, ale zaraz najebka, więc się da radę
***
przebojem był rogal marciński, kupiłem również wino musujące na Sylwestra (tym razem z Andrzejem), był ciemny spacerniak oraz dwa wypadki: jeden na Oruni z kompletem obsługi, drugi na Traugutta, co zatrzymało kolejkę tram na moście na Błędniku (już 2. raz!), przynajmniej sobie czytałem
***
próba odegrana, ale palce zmarznięte i tempa nie te, nic to, pogadanki dzisiaj też bez szału, ale ogólnie myślałem, że będzie gorzej
szybko wracam do domu, bez zbędnych spacerów, a Mama już dawno zasnęła dziecko w 15 min, niesprawiedliwość
zatem prysznic, okładka i siup, wcale nie wcześnie, 22
czwartek, 29 grudnia
zatę Żono ma
od 2 do 4 5 pobudek, w końcu dopuściłem do mleka, a potem dziecko nie chciało zasnąć, choć ostrzegałem, początek budzenia był trudny, ale jakoś dało się wytłumaczyć, no to jedziemy
***
Galbas się odezwał, muszę wziąć urlop
***
dzisiaj zabawa na dwa dyski u dwa peny, a co
***
no, trochę giga zgrałem, miałem chwilę czasu na porządkowanie, jest szansa, że się zdąży z resztą tyrki, zatem do domu!
***
teraz już o tym nie pamiętam, ale gdyby nie moja zwinność i szybki uskok, to jeden chuj w aucie urwałby mi nogi na zielonym świetle!
***
szybko wracamy z wro, mały ruch, Mama idzie na spotkanie z Ciocią, my pełnimy wieczorne, z pełną kolacją, kąpielą i zasypianiem
tata przerecytował wszystkie jutrzejsze piosenki, kiedy przyszła pani spisywać liczniki wodne, dziecko nasikało na kołdrę/koc/prześcieradło i wiedziało, że tata będzie krzyczał, tata nie krzyczał, ale był zły
tata w ogóle jest surowy i nie lubi marudzenia (nie u siebie), zasypianie poszło szybko (35 min), ale ponieważ ze słyszanego hiszpańskiego zostało mi jedynie kilka wyrazów, to
Morituri (1965)
(z obsadą!) muszę obejrzeć na spokojnie w tv, zresztą jakość obrazu cz-b tego wymaga
***
Mama wróciła, tata przerzuca kolejne filmy na smarta, bo większość nie działa, jeszcze tylko przelew, nowe mp3 i spać o 22:30
zatę Żono ma
od 2 do 4 5 pobudek, w końcu dopuściłem do mleka, a potem dziecko nie chciało zasnąć, choć ostrzegałem, początek budzenia był trudny, ale jakoś dało się wytłumaczyć, no to jedziemy
***
Galbas się odezwał, muszę wziąć urlop
***
dzisiaj zabawa na dwa dyski u dwa peny, a co
***
no, trochę giga zgrałem, miałem chwilę czasu na porządkowanie, jest szansa, że się zdąży z resztą tyrki, zatem do domu!
***
teraz już o tym nie pamiętam, ale gdyby nie moja zwinność i szybki uskok, to jeden chuj w aucie urwałby mi nogi na zielonym świetle!
***
szybko wracamy z wro, mały ruch, Mama idzie na spotkanie z Ciocią, my pełnimy wieczorne, z pełną kolacją, kąpielą i zasypianiem
tata przerecytował wszystkie jutrzejsze piosenki, kiedy przyszła pani spisywać liczniki wodne, dziecko nasikało na kołdrę/koc/prześcieradło i wiedziało, że tata będzie krzyczał, tata nie krzyczał, ale był zły
tata w ogóle jest surowy i nie lubi marudzenia (nie u siebie), zasypianie poszło szybko (35 min), ale ponieważ ze słyszanego hiszpańskiego zostało mi jedynie kilka wyrazów, to
Morituri (1965)
(z obsadą!) muszę obejrzeć na spokojnie w tv, zresztą jakość obrazu cz-b tego wymaga
***
Mama wróciła, tata przerzuca kolejne filmy na smarta, bo większość nie działa, jeszcze tylko przelew, nowe mp3 i spać o 22:30
piątek, 30 grudnia
zatę Żono ma
liczba pobudek była taka sama jak wczoraj, ale jakoś obaj to lepiej znieśliśmy, prawie jakbym się wyspał, mleko 4:29
***
dzisiaj tylko mnie niepokoi kwestia jednego reprintu i już prawie wolne
***
jakoś tak straciłem energię i nastrój pod koniec, więc nie było uśmiechów, na szczęście na zakończenie kolejna część historii o 007, tym razem Shirley Bassey i jej nagrywka "Goldfingera" z 60-osobową orkiestrą i napisami końcowymi
***
przeczytałem, jak to było w zeszłym roku (-8 stopni!)
w tym roku w grudniu temp. nieustająco oscyluje wokół 0
ruszam w naprawdę długą trasę i wtedy zaczyna mnie to bawić
obowiązkowo lidl, paszteciki i porteros
przebiegam przez park, potem bus i skm do Gdyni (bilet 6 zeta!), ale ten czas poświęcony na lekturę! tego chciałem!
***
i szybko do klubu, by się wysikać, potem piwo w barze i już miałem właściwy nastrój do śpiewania, dzięki temu pomyliłem teksty do "Dziewczynek", cóż, ludzi o tej porze było mało, Lamia Reno wraz z Lewym, następnie po występie była żona Artura z drewutni, się musiałem nagadać, potem już nie chciało mi się czekać na te wspólne foto, więc wybyłem na długi gdyński marsz, przed klubem nagabywałem o pierdołach Paulusa, zjawił się również Łata, w sumie wiele by opowiadać
Gdynia o tej porzez z tymi światełkami wyglądała pięknie
skm, długi spacer do domu i jeszcze chciałem oglądać film, ale to z pewnością był kiepski pomysł
obżarłem się jeszcze lodami prosto z zamrażalnika
i chyba (?) o przyzwoitej porze do snu
zatę Żono ma
liczba pobudek była taka sama jak wczoraj, ale jakoś obaj to lepiej znieśliśmy, prawie jakbym się wyspał, mleko 4:29
***
dzisiaj tylko mnie niepokoi kwestia jednego reprintu i już prawie wolne
***
jakoś tak straciłem energię i nastrój pod koniec, więc nie było uśmiechów, na szczęście na zakończenie kolejna część historii o 007, tym razem Shirley Bassey i jej nagrywka "Goldfingera" z 60-osobową orkiestrą i napisami końcowymi
***
przeczytałem, jak to było w zeszłym roku (-8 stopni!)
w tym roku w grudniu temp. nieustająco oscyluje wokół 0
ruszam w naprawdę długą trasę i wtedy zaczyna mnie to bawić
obowiązkowo lidl, paszteciki i porteros
przebiegam przez park, potem bus i skm do Gdyni (bilet 6 zeta!), ale ten czas poświęcony na lekturę! tego chciałem!
***
i szybko do klubu, by się wysikać, potem piwo w barze i już miałem właściwy nastrój do śpiewania, dzięki temu pomyliłem teksty do "Dziewczynek", cóż, ludzi o tej porze było mało, Lamia Reno wraz z Lewym, następnie po występie była żona Artura z drewutni, się musiałem nagadać, potem już nie chciało mi się czekać na te wspólne foto, więc wybyłem na długi gdyński marsz, przed klubem nagabywałem o pierdołach Paulusa, zjawił się również Łata, w sumie wiele by opowiadać
Gdynia o tej porzez z tymi światełkami wyglądała pięknie
skm, długi spacer do domu i jeszcze chciałem oglądać film, ale to z pewnością był kiepski pomysł
obżarłem się jeszcze lodami prosto z zamrażalnika
i chyba (?) o przyzwoitej porze do snu
sobota, 31 grudnia
zatę Żono ma
no proszę, w sam raz na koniec roku znalazłem brakujący film i wynik jest:
Wybranych pozycji: 1666
Średnia wybranych: 6.03
do tego:
Oczekiwane filmy (636)
Odrzucone filmy (976)
bardzo ładnie
***
robię:
porcys.com/rubric/rekapitulacja-2016-indie/
do tego machnąłem quentina do 7 włącznie, więc szalony czas podsumowań zaczął się z tupotem
***
Mama przyrządziła pyszny obiad (cielęcinka!) oraz sałatkę, dzisiaj będziemy mieli własnego sylwestra
Babcia nawet wcześnie przyszła (11) i poszła na godzinny spacer, Mama po drogie herbaty do zielonego spichlerza
dzisiaj aż 3 mecze godne obejrzenia, zabieram się za 52 176-centymetrowego Lorda Isaiaha Thomasa
***
wstanie o 7, to nie było to, co musiałbym zrobić, więc dostałem dyspensę i po pijanym wieczorze do 10 odpoczywałem w pokoiku, niestety też słysząc wyraźnie Mamę i dziecko, ale i tak było to bardzo ważne dla mego organizmu oraz głowy
dużo herbat dzisiaj
***
zatem sylwester nam się udał bardzo, i imprezowo i spożywczo, ale filmu nie zdążyliśmy dokończyć
Big Short (2016)
dziecko się trochę przebudziło na północ, ale ponieważ na wieczornym spacerze widzieliśmy i słyszeliśmy strasznie głośne fajerwerki, to już dziecko wiedziało co to i się nie bało, uff
***
potem jeszcze buszowałem na www, ale nie było żadnych płyt do kupienia
zatę Żono ma
no proszę, w sam raz na koniec roku znalazłem brakujący film i wynik jest:
Wybranych pozycji: 1666
Średnia wybranych: 6.03
do tego:
Oczekiwane filmy (636)
Odrzucone filmy (976)
bardzo ładnie
***
robię:
porcys.com/rubric/rekapitulacja-2016-indie/
do tego machnąłem quentina do 7 włącznie, więc szalony czas podsumowań zaczął się z tupotem
***
Mama przyrządziła pyszny obiad (cielęcinka!) oraz sałatkę, dzisiaj będziemy mieli własnego sylwestra
Babcia nawet wcześnie przyszła (11) i poszła na godzinny spacer, Mama po drogie herbaty do zielonego spichlerza
dzisiaj aż 3 mecze godne obejrzenia, zabieram się za 52 176-centymetrowego Lorda Isaiaha Thomasa
***
wstanie o 7, to nie było to, co musiałbym zrobić, więc dostałem dyspensę i po pijanym wieczorze do 10 odpoczywałem w pokoiku, niestety też słysząc wyraźnie Mamę i dziecko, ale i tak było to bardzo ważne dla mego organizmu oraz głowy
dużo herbat dzisiaj
***
zatem sylwester nam się udał bardzo, i imprezowo i spożywczo, ale filmu nie zdążyliśmy dokończyć
Big Short (2016)
dziecko się trochę przebudziło na północ, ale ponieważ na wieczornym spacerze widzieliśmy i słyszeliśmy strasznie głośne fajerwerki, to już dziecko wiedziało co to i się nie bało, uff
***
potem jeszcze buszowałem na www, ale nie było żadnych płyt do kupienia