środa, 28 stycznia 2015

The Black Windmill (1974)



mój rocznik, zasadniczo okazał się zwykłym sensacyjniakiem z dzieckiem (przemoc! przemoc!), kiedy to ojciec bierze sprawy w swoje ręce i dokonuje rozwałki, mnóstwo takich rzeczy oglądaliśmy z matką w telewizji, kiedy te lepsze filmy (jak to kiedyś) jeszcze tam bywały. Szczęśliwie robotę zrobił Michael Caine, tę muzykę Roya Budda znam dobrze, nie była aż tak ekscytująca w scenach akcji, do tego fajne role zagrali jak zawsze zły John Vernon oraz zabawny (i równie niedobry) Donald Pleasence. Takie sobotnie wieczorne kino, psze państwa. "Wiatraki smierci" :)
"Critical opinion at the time seemed to be of the view that The Black Windmill was a bad film. (...) always good to see John Vernon in any of his '70s villainous roles (...) [ :D ]
I'd rather have a low-key thriller like this than one of the modern spectacular-but-empty popcorn actioners. Try not to be influenced by the negative buzz.... give The Black Windmill a try. It's no classic, but it's better than you might expect."
no świetna opinia

 
 




Brak komentarzy: