Jack Nicholson — Studs Lonigan (1960) |
30 lipca, środa
My drogi i Miłościwie Nam Panująca w upale.
Poleniłem się i postanowiłem nie spocić. W ogóle byłem 20 min wcześniej, więc zaczytałem się i nawet strwożyłem, że nagle okazało się, iż już muszę wysiadać nagle.
Mordecai Richler, Niegdyś i dziś (Joshua Then and Now, 1980) łykam wspaniale czasem nawet przeskakując wyrazy (staram się nie). Fabuła, fabuła, opowieść.
***
Franck Pourcel et son grand orchestre — Paraphonic (1969) — tym bardziej wobec moich ostatnich Goldsmithów nie jest to w stanie mnie zadowolić. Lepsze, ale wciąż popierduchy.
***
Jerry Goldsmith — City Of Fear (1959) — starawa sensacja, dużo suspensu i zmian dynamiki. Trochę jak z kiepskich filmów, jeno bardziej rozbudowane i nie męczące. Dobry początek.
***
Jerry Goldsmith — Studs Lonigan (1960) — udramatyzowane z harmonijką. Muzyka jeszcze starawa, ona chyba tam bardzo często leci w tle. Ale ma temat i takie tam. Jeden z pierwszych filmów Jacka Nicholsona. (foto!)
***
Francois De Roubaix — 10 Ans De Musique De Film (1998) — że jako "mityczna, pionierska figura" to może niekoniecznie. Może druga część, z muzyką późniejszą zdradza trochę elektroniki w stylu Serry czy Kamena.
***
John Barry dla początkujących:
http://www.filmmusic.pl/index.php?act=artykul&page=0&id=109
aczkolwiek się nie zgadzam
***
Jerry Goldsmith — Matinee (1993) — urzekająca kliniczna nostalgia. Jak najbardziej Barry.
***
bardzo ładnie wygląda taka kręcąca się kaseta:
http://www.holidaymatinee.com/2014/06/18/june-2014-mixtape/
i za chwile mógłbym słuchać letniego indie
***
Jerry Goldsmith — First Knight (1995) — film może wspominam miło (rycerze!), ale muzyka osobno jest nieznośna.
***
John Williams — The Accidental Tourist (1988) — przyjemne "rodzinne" sentymentalne granko. Nawet nie czuć, że lata 80., bardziej uniwersalne, filmowy odświeżacz, podpasowało mi melodią.
***
Popołudniowa śpiącość wystąpiła, ale wolfie, ale książka, a potem już tylko się spieszyłem. W upale. Niedobrze. Targam basa, kupiłem arbuza i melona. Wszamałem sałatkę na próbowni (wkładka mnie się totalnie przekręciła + poranny sms, wielość kanarów, popsute wertikale = wiele irytacji).
Ale próba już pracowita, miła, energetyczna, "Say You" oraz "Tell Me", trzepiemy hity aż miło, piwnica jedzie wilgocią.
***
Wracam, lekko ogarniam, bo już prawie noc.
Zaproszenie do baraku na jutro.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca w upale.
Poleniłem się i postanowiłem nie spocić. W ogóle byłem 20 min wcześniej, więc zaczytałem się i nawet strwożyłem, że nagle okazało się, iż już muszę wysiadać nagle.
Mordecai Richler, Niegdyś i dziś (Joshua Then and Now, 1980) łykam wspaniale czasem nawet przeskakując wyrazy (staram się nie). Fabuła, fabuła, opowieść.
***
Franck Pourcel et son grand orchestre — Paraphonic (1969) — tym bardziej wobec moich ostatnich Goldsmithów nie jest to w stanie mnie zadowolić. Lepsze, ale wciąż popierduchy.
***
Jerry Goldsmith — City Of Fear (1959) — starawa sensacja, dużo suspensu i zmian dynamiki. Trochę jak z kiepskich filmów, jeno bardziej rozbudowane i nie męczące. Dobry początek.
***
Jerry Goldsmith — Studs Lonigan (1960) — udramatyzowane z harmonijką. Muzyka jeszcze starawa, ona chyba tam bardzo często leci w tle. Ale ma temat i takie tam. Jeden z pierwszych filmów Jacka Nicholsona. (foto!)
***
Francois De Roubaix — 10 Ans De Musique De Film (1998) — że jako "mityczna, pionierska figura" to może niekoniecznie. Może druga część, z muzyką późniejszą zdradza trochę elektroniki w stylu Serry czy Kamena.
***
John Barry dla początkujących:
http://www.filmmusic.pl/index.php?act=artykul&page=0&id=109
aczkolwiek się nie zgadzam
***
Jerry Goldsmith — Matinee (1993) — urzekająca kliniczna nostalgia. Jak najbardziej Barry.
***
bardzo ładnie wygląda taka kręcąca się kaseta:
http://www.holidaymatinee.com/2014/06/18/june-2014-mixtape/
i za chwile mógłbym słuchać letniego indie
***
Jerry Goldsmith — First Knight (1995) — film może wspominam miło (rycerze!), ale muzyka osobno jest nieznośna.
***
John Williams — The Accidental Tourist (1988) — przyjemne "rodzinne" sentymentalne granko. Nawet nie czuć, że lata 80., bardziej uniwersalne, filmowy odświeżacz, podpasowało mi melodią.
***
Popołudniowa śpiącość wystąpiła, ale wolfie, ale książka, a potem już tylko się spieszyłem. W upale. Niedobrze. Targam basa, kupiłem arbuza i melona. Wszamałem sałatkę na próbowni (wkładka mnie się totalnie przekręciła + poranny sms, wielość kanarów, popsute wertikale = wiele irytacji).
Ale próba już pracowita, miła, energetyczna, "Say You" oraz "Tell Me", trzepiemy hity aż miło, piwnica jedzie wilgocią.
***
Wracam, lekko ogarniam, bo już prawie noc.
Zaproszenie do baraku na jutro.
A Gathering Of Eagles (1963) — świetny kolor |
31 lipca, czwartek
Odcinek ze sprzątaniem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca, głównie Ty doprowadziłaś całe mieszkanie na błysk.
Nagle mamy zachmurzenie. Nie idę, bo targam z kolei megafon. Dzisiaj znowu wiele przechadzek. A książka szaleje, szaleje.
***
https://learni.st/users/SteveSegovia/boards/31657-the-best-bad-movies-of-the-past-10-years?utm_source=outbrain&utm_medium=paid_cpc&utm_campaign=entertainment
Odcinek ze sprzątaniem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca, głównie Ty doprowadziłaś całe mieszkanie na błysk.
Nagle mamy zachmurzenie. Nie idę, bo targam z kolei megafon. Dzisiaj znowu wiele przechadzek. A książka szaleje, szaleje.
***
https://learni.st/users/SteveSegovia/boards/31657-the-best-bad-movies-of-the-past-10-years?utm_source=outbrain&utm_medium=paid_cpc&utm_campaign=entertainment
zapamiętać:
Sharknado (2013)
The Human Centipede (First Sequence) 2010
Teeth (2007) (widziałem!)
Splice (2009)
Snakes on a Plane (2006)
The Room (2003)
Rare Exports: A Christmas Tale (2010)
I Know Who Killed Me (2007)
Hobo With a Shotgun (2011) (mam to!)
Mega Shark vs Giant Octopus (2009)
Top Nicholas Cage Moments From "Knowing"
***
Jerry Goldsmith — Freud (1962) — bardzo ciężkie, trudno słuchalne. Nowatorskie jak na wtedy. Nominacja do oskara to była.
***
Upewniwszy się:
Trans Am — The Surveillance (1998) — jest wspaniała i w setce.
***
Autosalvage — Autosalvage (1968) — zaskakująco świeże i ciekawe psycho, w bardzo dobrym stylu, konkretnie. Dopiero w połowie jakoś siada i robi się z tego The Byrds.
***
Codeine — Frigid Stars (1991) — stosunkowo najsłabsze ze starych smutasów, na pewno nie za $26.99.
***
Jerry Goldsmith — Lonely Are the Brave (1962) — to jest już tylko zwyczajny western.
***
I trochę stresu wpadło (firmowa karta sim, ogarnięcie bałaganu w czasopismach), następnie spóźnienie nie pomogło i jeszcze niespodziewani goście na próbowni mojej, w związku z tym czułem się niekomfortowo na korytarzu, niekomfortowo nieprzygotowany, jedynie megafon dobrze działał. No i książki oddane/odebrane.
***
Po powrocie trochę ogarniania, OGROMNE plany pracowite na przyszłość — są powody do zmartwienia, wakacje się już skończyły.
Może to dlatego, że chłodniej.
Sharknado (2013)
The Human Centipede (First Sequence) 2010
Teeth (2007) (widziałem!)
Splice (2009)
Snakes on a Plane (2006)
The Room (2003)
Rare Exports: A Christmas Tale (2010)
I Know Who Killed Me (2007)
Hobo With a Shotgun (2011) (mam to!)
Mega Shark vs Giant Octopus (2009)
Top Nicholas Cage Moments From "Knowing"
***
Jerry Goldsmith — Freud (1962) — bardzo ciężkie, trudno słuchalne. Nowatorskie jak na wtedy. Nominacja do oskara to była.
***
Upewniwszy się:
Trans Am — The Surveillance (1998) — jest wspaniała i w setce.
***
Autosalvage — Autosalvage (1968) — zaskakująco świeże i ciekawe psycho, w bardzo dobrym stylu, konkretnie. Dopiero w połowie jakoś siada i robi się z tego The Byrds.
***
Codeine — Frigid Stars (1991) — stosunkowo najsłabsze ze starych smutasów, na pewno nie za $26.99.
***
Jerry Goldsmith — Lonely Are the Brave (1962) — to jest już tylko zwyczajny western.
***
I trochę stresu wpadło (firmowa karta sim, ogarnięcie bałaganu w czasopismach), następnie spóźnienie nie pomogło i jeszcze niespodziewani goście na próbowni mojej, w związku z tym czułem się niekomfortowo na korytarzu, niekomfortowo nieprzygotowany, jedynie megafon dobrze działał. No i książki oddane/odebrane.
***
Po powrocie trochę ogarniania, OGROMNE plany pracowite na przyszłość — są powody do zmartwienia, wakacje się już skończyły.
Może to dlatego, że chłodniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz