czwartek, 14 maja 2015

Odcinek z upałem



25 kwietnia, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca na dworze.

Rano pojechaliśmy ze świeżym ogórkiem na ciepło w jajecznicy, kontrowersyjne.
Nastrój po nocy taki se, wybywasz, przyjeżdża pomoc.
Bez nowych debiutów, rower z piwnicy, oglądanie, zakup, powrót z maszyną na maszynie pod górkę. Zdążyłem.
Potem obiad/zupa i korzystamy dalej z pogody z "miętową kawą". Niestety dziecko nie chce ciąć gałązek, a ja dopiero zbliżam się do końca. Mamy tulipany.
Zrobił się wieczór (kolejny trudny), czynności, potem testujemy wina czerwone i nie tylko.
Robotobibok — Nawyki Przyrody (2004), świetnie gra, ma własny numerek.


26 kwietnia, niedziela

Odcinek z zakupem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zmęczyliśmy się.

Ranek z tych trudniejszych, wybieramy się w końcu na zakup, mam komplet, tanio wyszło, pasuje do butów.
Spacery przerywane, drzemki nie za długie, fasola z kiełbasą i prawdziwa telewizja, wracamy. Już czuję ten dzień.
Popadywa, dokańczamy różne obiadki (marchewka), sałatki (grejpfrut + jogurt typu greckiego), zmywanka, kosiareczki do traweczki, dziecko umarło bez jedzenia. Uff, było nawet wcześniej, bo przed 20.
Wyliczenia zabaweczki, wszystko na nic, Clippers przed nocą wygrali ze Spurs (jednym okiem).


27 kwietnia, poniedziałek

Odcinek z wizytą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca na festiwalu dzieci.

Nio nio, Wizz 4-0 z Toronto w I rundzie, a na dusty rzucili tyle ładnych rzeczy, że aż miło popatrzeć/posłuchać (będzie w winylom NIE).
***
Built To Spill wydali nową płytę, oczywiście niepotrzebnie, ale co szkodzi posłuchać. Dzisiaj jest fire & paris, więc zaraz jeszcze machnę disco Autour de Lucie. A potem pewnie mnie zmoże zmęczenie.
***
Musiałem doładować energię, schrupałem słodkie chrupki, które miałem zjadać przez cały tydzień do musli owsianych.
***
skorzystałem z poniedziałku, ach jakie lato
się zaraz popsuło (deszcz, burza, ulewa)
dużo dzieci, sporo płaczu, odprawilimy obrzędy tam i w domu też
zlałem wino winogronowe, okropnie słodkie, odstawię


28 kwietnia, wtorek

Odcinek z deszczowo

My drogi i Miłościwie Nam Panująca głównie w pracy na dwie zmiany.

Pogoda dzisiaj gorsza, to i humor.
Perec zaskoczył i nagle się skończył, a ja dźwigam.
Jedni wyjeżdżają, a mi może uda się skosić trawę.
***
przy śniadaniu: Ignacy Karpowicz ma wyraziste opinie, Janusz Rudnicki kombinuje po polsku językowo
***
przez tego tam musiałem dłużej w tyrce, co nie poprawiło mi zdrowia
***
machnęłaś zakupy, ja machnąłem dziecko, a potem, kawałek, jako że potrzebowałem poprawy
Where the Spies Are (1965)
(Francoise Dorleac ze swoimi mini cyckami oraz jak zwykle szlachetny David Niven)


29 kwietnia, środa

Odcinek ze środowym na szybko

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z dwoma pakietami rzodkiewek.

straciłem sentyment do Budgie, więc i winyle nie pomogą (widziałem w mm)
całe wory śmieci oraz piekarnia (wieczorem będzie buła z masłem!)
***
pośpiesznie poczta, spodnie niedoprasowane (a ja taki elegancki, spocony, śmierdzący)
warzywa, rożek, piwo, próba
wróciłem do domu już na gotowe
szykujemy się do snu
***
Modest Mouse — The Lonesome Crowded West (180g) Vinyl 2LP — "1997 sophomore effort reissued, indie rock classic", lab price: $25.95
już jednak nie-e, ale nocny odsłuch z przyjemnością, nieśmiertelne "Trailer Trash" czy "Out of gas", dobry wieczór


30 kwietnia, czwartek

Odcinek ze zmęczeniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca szybciutko przed długim weekendem.

po tyraniu dobiłem do wędlin i karkówki
dobiliśmy w końcu na Zaspę (prezentacja, starość, oznaki nadchodzącej śmierci)
po czym szybko spiralnie do domu (wieczorne), WuWu sam zrobił wszystko co trza
po graniu byliśmy już tak zmęczeni, że choć okazja była wyborna, już nie mieliśmy siły się upić przed weekendem
spaaaać
zrobiłaś karkówkę


przypowieść z kasetami
bo to ważne, wspominam sobie często, pierwszy składak powstał na chwilę przed wyjazdem na dwudniowe wyjazdowe święta bożonarodzeniowe, kasety z odzysku konferencji pracowniczych, dziewięćdziesiątki dobrych firm, osobiście nigdy takich nie miałem
cały karton dostałem od Johnego, to rozwinęło/uratowało moją karierę słuchalniczą
oczywiście tytułowe piosenki znane już na pamięć, więc odpadały, na pierwszy ogień najlepsza z najlepszych, "You Only Live Twice", w całości, już wtedy była w wersji rozszerzonej, a potem po kolei, czyli przetrzebiony wybór z "Dr No" (bo tam wszystko się powtarza", "From Russia with love" (wtedy nie lubiłem), "Goldfinger" (też same powtórki), i zaczątek "Thunderball", następne poszły niemal po całości, z charakterystycznym ominięciem mistrzowskiego Marvina Hamlischa (ach, co za błąd, myślę dzisiaj), Billa Contiego (to przez ten odcinek) oraz Michaela Kamena (a przecież, przecież, co się porobiło w tym roku!)
do tego należy policzyć składak własny, zbierający najbardziej ulubione fragmenty od A do Z, które potem stosownie starałem się ominąć przy pełnych płytach, dobra przebieżka, niezły początek, są nawet mizerne fragmenty z dialogami Rogera Moora (z tym jakże trafnym wyborem chyba namęczyłem się najbardziej)
obsłuchałem się
i w zamyśle miało być tak, że już przy wszystkich rozszerzonych wersjach, zgram sobie ponownie wszystkie, ale to WSZYSTKIE płyty jeszcze raz, łącznie z piosenkami, każda na osobnej kasecie, taki komplecik
ale
ponieważ się osłuchałem, to owszem, mógłbym mieć po całości (czasem jest ten głód) (ale nie mam już nowych kaset)
i ponadto
ponieważ się osłuchałem, to nie mogę mieć innych, bo w tych pamiętam kolejność numerów, wiem jaki następuje po jakim (szczególnie na składaku), wiem kiedy trzeba przewrócić kasetę, wiem jak urywa się numer i jak przechodzi na następną stronę
ba, jest tak, że słucham osobnej płyty, i mam wrażenie, że w TYCH momentach powinien wejść ten numer ze składaka
takie przygody
acha, ponieważ mam swój kamień na którym siedzę i patrzę jak rosną drzewa, co z tego, że zimno, chuj z tym wilkiem, co rodzice straszą, że go można złapać, siedzę, i słucham, i wiem, jaki numer będzie za chwilę, boskie momenty


1 maja, piątek

Odcinek z hehe, majówką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zwiedzaliśmy Kaszuby.

Prawie pełne 8 h snu, ale wstałem na jedno oko.
Patrzymy w mapę i jedziemy.
E tam, majówka.
Pfff.
Po co było te kiełbasy kupować.
Betony, zimno i mróz, dziecko też nieśpiące, jedyne co, to ten Jar Raduni. I las.
Za to Sitno (po kaszubsku Sitno) ugościło na ciepło.
Zatem NORMALNE jedzenie, piwo, telewizja, chill z gazetami i spacer okolicami.
Dyżur na sobotę.


2 maja, sobota

Odcinek z nerwem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca walczysz z orange.

Czas minął na stronach telefonach.
Spacer też nie taki, bo musiałem biegać z wózkiem.
A Babcia miast z wnuczkiem, to naczynia zmywała.
Grunt, że płyta doszła.
I czymś tam jeszcze się zmęczyłem wieczorem, a, dzieckiem na pełny etat, bo praca.
Where the Spies Are (1965) i do dyżuru.


3 maja, niedziela

Odcinek z koszeniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca bardziej na Ciotkach.

Zrobiłem rano 5 naleśników — pyszne.
Przeciąganie dziecka, pół spaceru.
Kawałek niebieskiego szlaku (malowniczo), ale temp. spadła z 17 do 12, chłód.
Natomiast w hobbitonie kolorowo i cieplej, bo zgrzałem się (z kurwami oczywiście) na koszeniu za wysokiej trawy. Kiedy ciąłem resztki nożycami, przypomniał mi się zeszły rok i omdlewające dłonie, kolana i kręgosłupy.
Tulipany ładnie.
I mówię ci synuś, jaką wiązkę chrustu tata związał, że ho ho. I to niejedną.
Ale, kiedy już słońce za drzewami, to po dobrze spełnionym obowiązku dziauka wygląda na swojską.
Wieczorne, przy czym Wizz zaskakująco wygrali pierwszy mecz z Atlantą (widziałem kawałek), a GSW z Grizz (widziałem większy kawałek), bo już zabawiałem się przednocnie z batonikami, winem i stronami www.
na kozaka zaporoskiego


4 maja, poniedziałek

Odcinek ze spodniami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wieczorne zakupy.

a tu pada z rana!
José Saramago — O malarstwie i kaligrafii (1977) (pol. wyd. 2010)
sprawia mi trudność w czytaniu, czyli trza wolniej
***
podążyłem, pasują, robi się cieplej
wieczorem młodzież dała żyć
debiut:
Slanted and Enchanted (1992)
oczywiście, że znam, nawet lubię, bardziej imponująca jest bibliografia:
http://en.wikipedia.org/wiki/Slanted_and_Enchanted
***
sałatka i czytanie robotnicze do późnego wieczora przed snem


5 maja, wtorek

Odcinek z sępa krzykiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zwiedzamy tulipany.

Ogromna mgła w dolinie, nie widziałem.
Potem dzień, jak co dzień.
Wracam i smyrgamy na działkę, się pochwalić, mimo że ciut kropi.
Wiązki chrustu.
Ale nie od tego dziecko potem skrzeczało, a nawet więcej.
Ale jako że wieczór wolny, więc wyjątkowo mnie nie zmęczył.
Przysiadłem nad pianinowym numerem Vreen 4.
Wcześniej do snu, ALE nie mogłem zasnąć! Pewnie ten deszcz.
Z kolei z samego rana ptaki.
Cholera by to.




Brak komentarzy: