poniedziałek, 4 maja 2015

Odcinek z jakby weekendem



17 kwietnia, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca pracujesz.

a ja mam dyżur bez kosza
Secret Agent Super Dragon (1966) zakończyło lepiej niż zaczęło
One Spy Too Many (1966) od razu zaczęło się bardzo dobrze po dwóch piwach

==============================
18 kwietnia, sobota

Odcinek z sucharkami z kiełbasy

My drogi i Miłościwie Nam Panująca pracujesz.

sny, śmierć, mrożący dreszcz
babka nastawiona
spacer mega długi
a płyty już są!
jak świetna jest "Psychic Hearts" Thurstona na kasecie!
to był udany dzionek
dyżur


19 kwietnia, niedziela

Odcinek z...

My drogi i Miłościwie Nam Panująca gdzieś pomiędzy.

zakupowałaś, ja szalałem po lesie
danie na jajkach
było słońce (długo) i był wiatr (mniejszy), ciąłem gałęzie na działce
dyżur

==============================
20 kwietnia, poniedziałek

Odcinek z poprawnym audiologiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca pierwszy raz tramwajem.

przez cały weekend miałem coraz lepszy i dłuższy sen
dzisiaj trochę zajęć
młody miał znakomity humor po całości
debiut On Her Majesty's Secret Service — gra jak nówka, po tylu latach
Oliwa, jubiler, park
acha, wybór OUGHT był znakomity winylowo (jak gra, jak gra), ba, oni będą na Offie, się znam
i wiedziałem co robię, wieńcząc dłuższy weekend One Spy Too Many (1966)



21 kwietnia, wtorek

Odcinek z pracą, a jakże

My drogi i Miłościwie Nam Panująca gramy w word i pdf.

Alex Calder — Mold Boy // RSD Vinyl (2015) ! ! !
***
a wy se tam siedzicie na dupie i pełne konta
***
Vladimir Cosma — Patchwork Orchestra 3, czyli Vladimir Cosma & Michel Bernholc, Musique Dramatique Et Nostalgique-Patchwork Orchestra 3 — zdaje się, że już raz zwróciłem na to uwagę. Bo warto i się wyróżnia.
***
wyczytałem do późna do końca, uff

==============================
22 kwietnia, środa

Odcinek z bez próby

My drogi i Miłościwie Nam Panująca...

Dzisiaj z rana (po pracowitym wieczorze) radochę mi sprawiła wieść, że Wizz już 2-0 na wyjeździe z Toronto. Jeszcze jeden taki sezon i będą królami wyjazdów.
***
kupa zaległości, odprawiam dvd_02, ten z Barrym. Świetny recap Kwiatkowskiego dzisiaj. (skopiować)

"Raptors jak galopujące konie umierają na elektrycznym pastuchu. Czy Drake nie nauczył ich skakać? Od 1989 roku i tragedii w Hillsbourough jeszcze nigdy tak dużo osób nie zginęło na płocie.
(...) Raptors myślą — hej, to nasza szansa, Wizards nie są przecież tacy dobrzy. Sweet Lou ma dwie dziewczyny, a James Johnson czerwone włosy. Nasz GM… czy słyszałeś jego rap?! We dont give a shit about it. Wizards? Pff.
I wtedy Wall wrzuca znów na ON. Przyspiesza, zmienia kierunek, zmienia rękę na piłce, którą kozłuje przed sobą. Zmienia nawet parabolę swoich podań. Zmienia nagłówki w polskim internecie. Tu masz laser, tam masz lob Marcin. Mogę rzucić ci zwykły bounce-pass za biodrami pułapki, ale mogę też z kozła podnieść piłkę jedną ręką i przerzucić ją z prawego skrzydła do lewego rogu.
To były jedne z najlepszych minut Wizards w ostatnich dwóch sezonach. W swoich notatkach moją dorosłość zabiłem caps-lockiem.
Było 81-68 kiedy jedna dziewczyna Lou Williamsa obróciła się do drugiej i powiedziała: „Czy on jest wolny?”
Z Williamsem na lewym biodrze, przyspieszył raz jeszcze. Był metr za linią za trzy, rozpoczął dwutakt pięć metrów od kosza. Chwycił piłkę. Chwycił ją tylko w prawą dłoń, potem wyskoczył w górę, znalazł nacierające ciało Johnsona, przyjął kontakt i wyłożył się za linią końcową, ale wcześniej skończył layup i był przy nim faulowany.

Szybko wstał, jak oryginalny b-boy. Napiął mięśnie jak „pokaż mięśnie, to playoffy” i krzyknął „I love U Two Lou Williams girls, you two are the greatest” lub coś innego. Prawdopodobnie coś innego. Zdecydowanie coś innego. To było coś innego. Dwane Casey dostał faul techniczny. Coś pięknego. Wall trafił rzut wolny za faul i rzut wolny za Caseya. Akcja 2+2.
To był sześciopunktowy swing, który po raz drugi zmienił mecz, tym razem na 2 minuty i 8 sekund przed końcem trzeciej kwarty.
Ale to nie był koniec. O nie.(...)
Takie to były dwie minuty. John Wall plus ławka zbierali ciała z ogrodzenia.
Dziewczyny Lou Williamsa był jak fuck me, co za kolo.
(...)
Gortat rzucił 16 punktów, będąc używanym jako roller, bronił dobrze, miał 8 zbiórek i 3 bloki w 28 minut gry. Stawiał też znakomite zasłony i to jedna z rzeczy, w których jest absolutnie najlepszy w NBA.
(...)
Raptors po bardzo dobrej pierwszej kwarcie znów zaczęli sprawiać w tej serii wrażenie, jakby Drake poczęstował ich w szatni jednym buchem za dużo. Byli obecni buchem i nieobecni duchem (pośmiałem się).
(...)
Dziewczyny Lou poszły nawet w przerwie zrobić ciasteczka i wysłały DeRozanowi pocztą. Mają serce te dziewczyny. Ich maharadża rzucił 20 punktów, ale trafił tylko 5 z 13 rzutów z gry i grał fatalnie w obronie na zasłonach.
(...)
Mecz nr 1 był meczem, którego nie chcemy pamiętać. Mecz nr 2 będzie meczem, którego nie zapomnimy. Jonathan Wall prowadzi Wizards do drugiej rundy. Nie zapomnij wyjąć ciasta z piekarnika.
"
***
po tyraniu duże zakupy (wiele win, ale za dużo ciężarów), parkowanie
w domu lekka opieka, pizza przyszła tradycyjnie z Ciotką (na zimno)
acha, Basement — Colourmeinkindness (to już było w sobotę), z tym też się wstrzeliłem ekstra, green bottle krążek, nie każdemu musi się podobać, mi ta, przeboje
z okazji play-off, które w tym roku nie grzeją, kawałek meczu Wizz-Bulls z połowy sezonu, gdzie Wall dokazuje
piwo ze słoika z miodem, bez szaleństw


23 kwietnia, czwartek

Odcinek z dzielnym pacjentem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy próbę z WuWu.

Hitem dzisiejszego poranka było, że w busie na Moje Marzenie widziałem Ryśka zwanego Patelnią, czyli żyje, ma się dobrze, wygląda lepiej niż mógłbym się spodziewać, lepiej niż jego rówieśnicy.
***
"Duncan had his 159th career playoff double-double, tops in the league. ... They are the first team to start the playoffs with three NBA Finals MVPs (Duncan, Tony Parker and Leonard) since the 1988-89 Lakers had Magic Johnson, Kareem Abdul-Jabbar and James Worthy. ... Duncan turns 39 on Saturday. ... Duncan went over the 5,000-point mark in his playoff career."
***
odprawiam dvd_02, ten z Barrym — dzisiaj lepsza tyrka = lepsze słuchanie
***
zaległa palma — zapowiedź play-offów, dobrze trafione
***
potem znowu tyranie, następnie podróż do szczepionego, karta się znalazła, dzielny pacjent, podrywa pielęgniarki szczepienne
***
czwartkowe wieczorne zmęczenie, już się nie chce czytać, można pogadać z dzieckiem, kąpiel na sucho, zdążyłem trochę porozkładać, podchodzimy metodycznie do ustawień, potrzebujemy jeszcze więcej kabli
***
przed nocą zabawiałem się z koncertem Basement (ale szczyle) ("last show of the tour on 17 November 2012 at Camden Underground in London"), hehe, okazało się, że słucham:
"an English soft grunge band formed in 2009 in Ipswich, England. The band is heavily influenced by early 90s emotive hardcore acts such as Sunny Day Real Estate and grunge acts such as Nirvana".
niemniej, trafiłem z płytą z hitami

==============================
24 kwietnia, piątek

Odcinek z bieganiną (i wcale nie kosz) (chociaż kosz też)

My drogi i Miłościwie Nam Panująca i wieczorne histo(e)rie.

Dzień okropny, zmęczenie też, ale ciepło.
Wszędzie lecę: apteka x 2, sklep, piekarnia (zdążyłem!), człowiek się przebrał z mokrego w suche i na salę.
Tam zmęczenie śmiertelne (3 x 3) i siup na wro, gdzie w końcu wszyscy poszli spać, a niektórzy się nie wyspali, ot, weekendowy piątek.




Brak komentarzy: