poniedziałek, 30 września 2013

Odcinek z fobry e fyfą



24 września, wtorek

Odcinek z koźlarzy szał

My drogi i Miłościwie Nam Panująca ciężko zapracowani wieczorkiem.

Mały szał produkcyjny, ale taki spoko. I do tego pękł kolejny rekord:
On Her Majesty's Secret Service (1969) 17.2 GB
Następnie robię zakupy, wyszedłszy nieco później, zażeram się, wędruję, zajeżdżam.
A tam było zajęć z zajęć, popakowałem, przeczytałem, pozdjęciowaliśmy, 1/10 skończył się nie wiadomo kiedy, wracam.
Miechuneczka do wymianeczki.
I się tak jeszcze zrobiło (Ty zrobiłaś surówkę), że miast odcineczków trza było nizać grzybeczki. Ale kozaków szał. I mamy wiele korali w domu.
A no i wciąż różowy bukiecik. Z krotochwilą.


25 września, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca w przededniu decyzji.

Rano jeszcze trochę do obrobienia, a potem porządna praca od rana do popołudnia. Tyle że popadywa. I czasem senność, bom się nie dospał.
Dawno nie widziana próba, zwarcie szyków przed następnym atakiem orków. I zdaje się, że nawet okazjonalnie byłem wcześniej w domu, byśmy mogli cały wieczór spędzić na przeglądaniu połączeń lotniczych, ale nic z tego nie wyszło. Z tych połączeń. Ciepłe kraje wyszły wcześniej, wróciliśmy zatem do starszego pomysłu. Poszedł es bez odpowiedzi. A potem w nocy walczyłem na argumenty. Ale te nie były potrzebne.


26 września, czwartek

Odcinek z wyszykowaniem decyzji

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wyszykowaliśmy decyzję i poczyniliśmy starania.

Nie były potrzebne, bo akcja była szybka i od razu dostałem com chciał. No bo właściwie wszystko zrobione zostało. Więc pół dnia na mailach, drugie pół dnia bez zapłaty, bom budżetu nie zrobił, a strona wisieć musi. Zatem pędzę.
W domu obracamy szczegółami, mam zalążek weekendu, oglądamy odcinki.


27 września, piątek

Odcinek z dentystą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jeszcze chwilę nerwów przed weekendem.

Wchodzę, pędzę, dokańczam. Udało się i nawet zrobiłem troszkę porządków w korytkach, łącznie z opisywaniem. Przy okazji po, zatem troszkę luźniej, ale na fragment z agentem nie starczyło już czasu.
Potem zmagamy się z finansami i mieszkaniami po kolei (co by odhaczyć wszystko). Jedni nie odpowiadają, inni odpowiadają za nich, zatem bierzemy i już.
Children of Men (2006) — przyzwoicie, aczkolwiek na motywach questu (ho ho — nowe sformułowanie). Zatem emocjonująca sensacja w świecie sf, dobrze się oglądało, szczególnie widowiskowe sceny z gier komputerowych.
Acha, ostatni raz u dentysty byłem w grudniu 2011. Sporo tam się pozmieniało w okolicy, taka podróż w czasie i przeszłości, bo mi plomba wypadła. Nie zgrzytać zębami. I tak już jestem posunięty w czasie i szyjkach.
Z tego też powodu, jak już znieczulenie zeszło dodatkowo znieczuliłem się piwem i winem porzeczkowym. A ponieważ z okazji weekendu godzina była jeszcze wczesna — starczyło na dwa odcinki.


28 września, sobota

Odcinek z całkowitym leniuchowaniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zrobiliśmy jeno cebularze, ale za to pyszne. KINO NOWEJ PRZYGODY — gooodnie. I nie spodziewałem się (bo resztę albo znam albo znać wcale nie muszę), że Iron Man i Watchmen będą tak dobrze potraktowani przez grono naukowców.
W ramach obcowania z klasyką po dwóch dniach nerwówki już nie wracałem do "Thunderball", jedynie muzycznie, powróciłem chwilowo do Nando, przy okazji wyskipowałem sobie French Connection (1971), żeby przyuważyć inne elementy architektoniczne (i bingo), więc krotochwila z tostami, czasem słońce, czasem deszcz.
A racja, wczoraj ja zakupiłem, dzisiaj Ty zakupiłaś euro, jest co położyć na cebularza, a jak zwykle jestem zadowolony z ciasta drożdżowego. No i dodanie drożdży oraz cukru przysłużyło się winu w butli. Nic tylko leniuchować, co czynię od czwartku z przerwami.
Zatem powrócili nasi dawno nie widziani przyjaciele i było smacznie.



29 września, niedziela

Odcinek z jeszcze większym całkowitym leniuchowaniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca prawie szykowaliśmy się do wyjazdu — znaczy się nie ja.

Bo ja obejrzałem Hobbita (2013) czym się mile rozczarowałem. Udawałem, że zajmuję się pisaniną (ale Mediolan dokończony) (prócz zdjęć). Ukradną portfel albo zęby. I będziemy oglądać Obywatela Kane'a.
Ale pdfy i obrazki ładne.
Sraczka, a potem smacznie zjedliśmy cebularze, kupiliśmy bilety na Medeskiego (bardzo szybki zimny marsz marsz Dąbrowski), pozakańczałem sprawy, wybrałem książki — eeee, to już było dużo wcześniej — i się wyszykowaliśmy na krotochwilę, relaks i wypoczynek z nudnym filmem. No, to mamy odhaczone. Nerwowo jest. Ale już prawie wakacje.





Brak komentarzy: