wtorek, 24 września 2013

Odcinek z, a nieeee — z imieninami



21 września, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mieliśmy, dosłownie i w przenośni POM.

Wstajemy rano. O 14.
Dostałem oczekiwany (choć niespodzianka) prezent! Teraz już dopełniona pełnia.
Ja jem jeszcze flądrę — smażona o wiele bardziej. Chwila na rozruch. Krotochwila. Wiadomo, praca, ale to tylko ten weekend. Niektórzy w pracy to mają wolne od dwóch tygodni. W sam raz przyjemnie.
I jeszcze wyjątkowo słonecznie i ładnie w naszym mieście. Prezent do noszenia, z grzybami.
Bistro Pasta and More spełniło swoje zadanie — najeść się makaronem, ale nie jest to miejsce na powrót. Chciałem tagliatelle, ale jadłem lepsze.
W A la Française wypiliśmy cydru, zjedliśmy naleśnika tudzież creme brule — wypada, że słodycze okej i jeszcze coś zostało do spróbowania.
Wpadliśmy do Pułapki, gdzie dopełniliśmy się do pełna, a było czym i ponieważ to takie pierwsze imieniny w moim życiu, to różnorodność była przyjemna w tym przypadku. Miło to wymyśliłem.
Potem jeszcze po maluchu w Czarnej Wołdze — taka okazja była nie do przepuszczenia, że mamy zaliczone przynajmniej do przyszłego miesiąca.
I co dziwne — wszystkośmy zakończyli przyzwoicie i bez szczęku. Naprawdę gratulacje.



22 września, niedziela

Odcinek z imieninami na drugą nóżkę

My drogi i Miłościwie Nam Panująca znowu nie mogliśmy usiedzieć w domu.

Część usmażyłem, a część powiesiłem do suszenia — jak w domu.
Bawiłem się w katalogowanie i napisy i już trzeba się było zbierać na schabowe.
Minęło smacznie, acz bez gier (z grami byłoby lepiej), no ale maszynki to już nie będziemy musieli pożyczać — taka to ci niespodzianka. Ho ho.
I nagle zrobiło się późno i trzeba się było natyrać i nadźwigać, ale ładnie nam poszło z odcedzaniem. Kolor ma dobry, zjadło cukier, ale nie za bardzo, może teraz jeszcze trochę zadziałać. Liczę na to. Wieczorny zjazd, FILM, że miesięcznik i zasadniczo to człowiek sobie w pracy odpocznie chyba, tak się szykuje jak zazwyczaj, prace wykończone, będzie się można zająć serialami.
Telefony dwa, jeden w niedzielę w południe — taka tradycja.



Brak komentarzy: