poniedziałek, 16 września 2013

Odcinek z drożdżówką przyniesioną z nagła



12 września, czwartek

Odcinek ze schizą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca w trakcie samochodowego treningu.

Wstajemy. Rano. Jajeczna/buraczkowa pierzynka/kołderka. Jedziemy. Do PG bardzo ładnie, a potem ta głupia baba za kierownicą (buchachacha) wjechała mi nie tam gdzie trzeba. Z małą pomocą przyjaciół (no dobra, wyjechałaś za mnie) udało się ruszyć w drogę, gdzie już tylko z jednym zagaśnięciem silnika dojechałem.
Pracuję, wpisuję, oddaję, publikuję.
Pada. Pada dużo deszczu. To jednak autentyczny strach. Na pożegnanie puściłem sobie "Live and let die". Jadę między 50 a 60. Często poniżej 50. Dużo stania na światłach. Stwierdzam, że nie warto się pchać przez Gdańsk, jadę przez Morenę, jest szybciutko. Dwa razy zgasł. Wrzeszcz, Zaspa i Przymorze okazały się łatwe. Najtrudniej jednak z parkowaniem. No to "równolegle" i nawet potem udało się wyjechać. A potem — co za zbieg okoliczności!
A zatem 100 lat!
Jakoś wracam, pod domem parkuję bardzo bliziutko, ale bez stukania. Chętnym mogę opisać całą trasę, ze szczegółami. To, w połączeniu z tamtym, chyba jednak szkodliwe dla zdrowia. Nie mam tamtego numery, stara karta nie działa, nie ma internetu. Jest internet! Podłączam, znajduję, telefonuję, uff. No to do następnego.
W związku z nabytymi okolicznościami już nawet nie oglądałem nba, chociaż czas i miejsce były, zająłem się czymś dla potomności. No, Nando by mi dzisiaj nie podszedł.
Dwa odcinki i do domu.



13 września, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca rozpoczynamy weekend a bardziej ja.

Mniej smętnie na pogodzie dzisiaj. Jesteśmy umówieni na niedzielę. Kolekcjonuję kolekcję. Sporo do przodu, z czego bardzo się cieszę. Jest już ZAŚ na poniedziałek.
007 Man with the Golden Gun (1974) 15.4 GB
ta dam!

Takie mam jakieś stare artefakty, że przeczytałem zaległe fragmenty (kiedyś: zawsze po pierwsze) akurat o 7 meczu Lakers-Denver w I rundzie play-off 2012, który właśnie oglądam. Dodatkowo jestem na bieżąco i ze starymi Lakers i niedawnymi Denver. No i miło.
I oglądaliśmy wymagany film, aczkolwiek to tylko Copolla. Jakkolwiek: tym razem nie poszło jej najgorzej, szczególnie po dwóch piwach i krótkiej rozmowie o wiedrze.
Bling Ring (2013)
.



Brak komentarzy: