poniedziałek, 14 października 2013

Zwiedzanie w Milanie, dzień 10



21 maja, co zwiedzano w Vigevano

My drogi i Miłościwie Nam Panująca + SEN + KASZEL + SKRADZIONY ROAMING

Wstajemy zgodnie z budzikiem ok. po 8. Korzystając z okazji jemy na śniadanie stary obiad (ryż z kurczakiem). Ach racja — nie wyspałem się, jakieś koszmarne sny mi nie pomagały, pobudka o świcie, wszystkie przejeżdżające śmieciarki zbierające kilogramy szklanych butelek
z zamkniętymi oczami.

Chorzy (ja troszkę), ale sprawnie szykujemy się z kanapkami do wyjścia. Na stacji okazało się, że pociąg odjeżdża z innej stacji, a WC jest za 1E. Takie niedopracowanie z mojej strony. Ale zdążyliśmy na inną, i z WC i z biletami. 3,5E do VIGEVANO w jedną stronę.

Miasto PRZEŚLICZNE. Średniowieczne, zamkowe i z placem. Muzeum od 14, więc ciastko i kawa i cappuciono (2,9E). Zaliczone. Uliczki ciutk zwiedzone, BILLA również, pizzeria zamknięta, ale podążamy do muzeum. Butów. Miła starsza pani z językiem francuskim.

Pinakoteka przelotem. Buty akurat na chwilę.
Po kanapce. Lody 2 x 2E. Miętowe/czereśniowe oraz truskawkowe/tiramisu. Bardziej wodniste. Plac, mimo niepełnej pogody, bardzo ładne i widowiskowe.

Prawie cały dzień spokojny i wypoczynkowy, nawet jeśli miasto jest niezbyt chętnie odwiedzane i nosi (szczególnie blisko dworca) ślady opuszczenia i pokazuje elementy menelistyczne.

Jak już szczęśliwie doszliśmy w tym hałaśliwym Mediolanie do Porta Romana, to wyszedł problem z trudnością dokonywania wyboru czy to ta pizzeria czy inna. Inna. Włoska, ale niezachwycająca, przynajmniej duża. Ale z wodą  obsługą wyszło 19E, choć wydawało się, że 6,5 + 6,5 + 2 to będzie 15E. Nieważne. Objedliśmy się.

Potem łatwe skorzystanie (wyjątkowo) z internetu oraz drukowania u Arabów. No chyba, że popsuli ten nr telefonu. Przyzwoite zmęczenie, przyzwoity dzień. Jutro wolne.

 
 
 





Brak komentarzy: