piątek, 18 grudnia 2009

białe żony i polskie piosenki

piątek, 18 grudnia

Noooo. Jest pięknie. Spadł śnieg. -10,5 stopnia.Mam nadzieję, że dotrzyma do jutra, bym mógł po fotografować.
***
Doszliśmy z Wojtem do numerów na dwie gitary elektryczne i trochę to zaczyna wyglądać. Może nawet uda się wyczarować skrzyżowanie Jona Spencera z Black Keys. Na razie rokuje.
***
Lodger (2009) — kryminał taki. Bardziej przypominał seriale policyjne z lat 90. XX wieku. Jak sobie uświadomić, to człowiek się właśnie wychował na takim kinie B rozrywkowym — zabójcze bronie, kim basinger, tom berenger i inne 48 godzin. Przez dziesięciolecia to leciało w tv w ramach piątkowo-sobotniego kina akcji.
***
Ja to się w ogóle dziwię, że ta biała kobieta w ogóle wyszła za mąż za Tigera Woodsa, heh.
***
Ostatnio co odpalam porcast, to zawsze jest jakaś kontrowersyjka:
no bo... polisz rymowanie powinno zostać zakazane, "bez sensu jest nagrywać kolejny track", żeby zacytować autorów. Albo inaczej — każdemu wolno, jak chce, ale jak można się podniecać faktem, że wszystko jest na jedno pianino-rhodesowe kopyto, to jest bez sĘsu.
***
"Island" Kucz/Kulka — przepiękne.
***
Za to Andy — 11 Piosenek (2009) śmieszne. Wielka nadzieja białych. E. No inaczej. Kobiet? Bogactwo tekstów mnie wzrusza, podobnie jak sylabizowanie:
"lecz-spra-wy-pój-dą-źle,
spot-ka-cie-się-w pie-kle"
— czyli parafrazując klasyka "szkoda, że państwo tego nie słyszą".

***
"Czasem wiary w siebie ci brakuje,
lecz po chwili już ją odzyskujesz"
— z archiwum polskiej piosenki: Em, legenda Pruszcza Gdańskiego, z płyty "Taniec skośnookich delfinów.

Brak komentarzy: