sobota, 7 października 2017

Song to Song (2017)



oglądamy już od drugiego turnusu, dawno nie widziałem takiego "uduchowionego" gniota (te młodzieżowe rozważania nad własnym życiem, osobowością, ygh = też to mam), owszem, technicznie poprowadzenie fabuły jest w pewien sposób ciekawe, tyle że całość zbyt obarczona banalnymi krajobrazami i długimi, nużącymi, statycznymi ujęciami (teledysk Where is Jerry = OK, to = nie)



Brak komentarzy: