piątek, 3 kwietnia 2015

Mario Vargas Llosa — Wojna końca świata (1981)



i nie żebym miał cokolwiek przeciw tej epopei, nie
była wspaniała, mimo fabularnego znużenia pod koniec (powtarzające się opisy walki i rozkładu) (czyżby niemiłosierne przedłużanie agonii?)
rzadko zdarza się tak wciągająca wielowątkowość, aż komóreczki kwiczą z radości
niemniej, mimo, a może przez, posłowia tłumaczki, mam wrażenie, że jest napisana piękną literacką polszczyzną, w dobrym tego słowa znaczeniu (jeżeli, o ile), stylistycznie jak trza, a jednak punkty widzenia, choć owszem się zmieniały, były zbyt subtelnie zróżnicowane językowo, bym to dostrzegł

hehe (dużo takich jest):
http://www.noircafe.pl/mario-vargas-llosa-wojna-konca-swiata/
i szczerze:
http://subiektywnerecenzje.blogspot.com/2008/03/wojna-koca-wiata-mario-vargas-llosa.html
ciut historii:
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7134

na szczęście nie miałem w TEJ okładce, a przekserówce



Brak komentarzy: