piątek, 19 listopada 2010

A Single Man

poniedziałek, 15 listopada
Miało być krótko, więc wybrałem się bez klucza domowego do Endriu. Posmyrgaliśmy beczki w "ślimakach" i zaczęliśmy perkusję w "love is stranger". Dużo pracy przed nami.

Wcześniej zapomniałem: Colin Firth i film "A Single Man" (2009). Klasowe w formie, obrazie, wizerunku (wymuskane), nie najgorsze w treści, aktorsko dopracowane.

wtorek, 16 listopada
Lalo Schifrin — Once a Thief (1965). Jazz sobie gra, a panie śpiewają. A "The Venetian Affair" (też soudtrack tegoż) z chęcią bym sobie obejrzał. Szpieg i Wenecja — czegóż chcieć więcej?

Z Johnym "wavvesy" uporządkowane na format zwrotkowo-refrenowy: 4 x 2,5 min = dobrze.

środa, 17 listopada
I nagle skończyły się wyjątkowo ciepłe dni. Obudziła nas w nocy liściospadziowa słota.
Lalo Schifrin — Sol Madrid (1968). Crime + Telly Savalas. Też do obejrzenia.

Kręgle. 6 partii. Rekord wewnętrzny: Jerzy — 143 pkt (pst, nie mówić nikomu); 12,4 km/h. Pyszczku 1 miejsce ex aequo, i dwa razy miejsce drugie!
***
Telepizza — taki obiad mieliśmy. Maksa połykamy na poczekaniu.

czwartek, 18 listopada
Wieczór analogowy. Przegrałem 3 kasety na Barry'ego. Obróciłem zdjęcia z Barcelony (ta dam!) oraz dokonałem wyboru z podziałem na zwyczajnie brzmiące foldery (np. jeszcze inne).


Brak komentarzy: