w czwartek (15.01) robiliśmy próbę JZTZ — prawie jak karaoke, muza z lapsa, na to wokal i kilka dodatków; jak mi ktoś da dobry sprzęt, to mogę śpiewać bez napinania gardła, że ho ho
np. taki numer jak "morski" to spokojnie mógłbym wyśpiewywać na dancingach i potańcówkach dla 60-latków, może tym powinienem zajmować się później?
lepiej mi wychodzą te, które są "napisane" pode mnie (jakby to odjąć, że wszystkie teksty napisałem, ale niektóre mi nie podchodzą?), czyli anty-kaziki, psychodeliczny kowbuj, piosenki o dziewczynkach — ogólnie te "złe"
zresztą na pierwszą próbę — to niektóre numery niemal od razu wyszły ok — bo niektóre dobre piosenkowo są
we środę jeszcze (14.01) robiłem dodatkowy numet na płytę Wojt: zbitek nagrań demo, w różnych jakościach i wersjach, coś, co w konsekwencji było podstawą płyty — zabawne, jak to się wypotworniło
moje foty z nagłego ataku zimy w zeszłym roku, po drodze do pracy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz