środa (21.01) wyjątkowo w domu — robiłem lekcje z hiszpana, potem oglądaliśmy "Sen Kasandry" Allena, podobieństwo z "Match Point" nieuniknione, ale podobał mi się, ponieważ temat jednak cięższy; konwencja trochę teatralna, sporo dialogów, scen dwójkowych, rozpisane w sposób, że tak się wyrażę "obowiązkowy" — wypowiadane kwestie relacjonują to, czego nie pokazano na ekranie; szczególnie w kwestii wyrażania własnych uczuć wygląda to jak szkolne przedstawienie teatralne — zajeżdża to prostotą (nie lubię teatru), ale przecież Allen nie jest GUPI — to świat przedstawiony w wycyzelowanym modelu (vide sceny rodzinne)
no i ten angielski angielski — rewelacyjnie się tego słucha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz