poniedziałek, 26 stycznia 2009

Sen Kasandry

środa (21.01) wyjątkowo w domu — robiłem lekcje z hiszpana, potem oglądaliśmy "Sen Kasandry" Allena, podobieństwo z "Match Point" nieuniknione, ale podobał mi się, ponieważ temat jednak cięższy; konwencja trochę teatralna, sporo dialogów, scen dwójkowych, rozpisane w sposób, że tak się wyrażę "obowiązkowy" — wypowiadane kwestie relacjonują to, czego nie pokazano na ekranie; szczególnie w kwestii wyrażania własnych uczuć wygląda to jak szkolne przedstawienie teatralne — zajeżdża to prostotą (nie lubię teatru), ale przecież Allen nie jest GUPI — to świat przedstawiony w wycyzelowanym modelu (vide sceny rodzinne)

co najbardziej rzuca się w oczy i podnosi wartość filmu w moich oczach - Collin Farrel umie grać!

no i ten angielski angielski — rewelacyjnie się tego słucha

Brak komentarzy: