Chicken Shack bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, spodziewałem się smętnego bluesiora (choć taki też tam jest), ale klasa zespołu jest wyraźna
podobnie — mimo pewnych słabszych doświadczeń (płyty live) z Canned Heat — album Future Blues (1970) jest znakomicie skonstruowany, różnorodoność stylistyczna i niemal jego "eklektyczność" sprawia znakomite wrażenia przy słuchaniu
(przypominam, że lato zbliża się ku końcowi)
(i nie ma już olimpiady)
(tzw. sportowa bryndza)
(gdybym miał eurosport, pewnie bym oglądał nawet wyścigi kolarskie)
poszukiwałem płyty z próbkami perkusyjnymi, które były oryginalnym dodatkiem do mojego pre-sonusa; poszukiwania zakończyły się sukcesem (choć już prawie się poddałem, ostatnim błyskiem inteligencji, he he, zajrzałem do pudełka po lapsie) (bez sensu, żeby tam schować płytki, z którym można czasem skorzystać), potem oczywista zabawa z wave'ami, ponieważ są 24-bitowe, to każdy muszę sobie otworzyć i zapisać w 16 bitach (eee tam jakość — na moim sprzęcie i tak tego nie słychać)
piosenka Wojtka, "she's story", obecnie akustyczna, w ząłożeniu miała mieć "sztuczną" perkusję w brzmieniu z płyty "Adore" — tymczasem włożyłem stricte rockową (choć nie aż tak rockową, jak próbki w stylu "young guns"), która nadała jej (piosence) zupełnie innego charakteru — idzie mocno do przodu; no perkusja jest bardziej "perkusyjna", niż wszystkie, które sami sobie dotychczas nagraliśmyna szczęście opcja "time schifter" działa całkiem sprawnie, więc po godzinie pracy wiedziałem o ile "zwęzić" pliki, aby pasowały do tempa numeru — ten na szczęście był nagrywany do metronomu, więc (oprócz jednej zwałki, którą zgrabnie udało się przewinąć) całość pasuje pod względem tempa, nawet nałożony "camel crusher" na skopiowaną ścieżkę werbla od biedy może symulować syntetyczne brzmienie — korzyść z tego (jeszcze bez akceptacji Wojtka) jest taka, że wreszcie piosenki da się słuchać bez bólu, ta dam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz