wtorek, 10 czerwca 2008

gwoli formalności

piątkowy hiszpan bez szaleństw, w sobotę pojechałem z przewodnikiem po euro 2008, potem miałem chwilę czasu na sprawdzenie basów, które nagraliśmy z Wojtem — po początkowym kwasie związanym z tym, że jednak defil nie stroi maksymalnie, powolutku wycinam zdatne fragmenty i w całości ładnie wklejają się w stopę i rytm
potem już właściwie oczekiwałem na mecze, co prawda D. mieli przywiźć Karolinkę o 16 i mieliśmy iść na kosza, ale tradycyjnie dali ciała i przyjechali o 18, więc na kosza już nie poszedłem
mecz Czechy-Szwajcaria zaskoczył mnie tym, że Czesi zupełnie zmienili styl gry, już nie ma dawnych Czechów, co nie znaczy, że nie są mocni (w kwesti następnych eliminacji); z turnieju przez kontuzję odpadł Frei (jedyny znany Szwajcar), zaś jedyną bramkę dla Czechów strzelił napastnik, który zmienił Kollera i grał dopiero 3 mecz w reprezentacji!

wieczorem meczyk lepszy, Portugalia rozmasowała Turcję na cacy, byłem pod wrażeniem ich gry, osobiście uważam, że są świetnie poustawiani, a potencjał mają olbrzymi

w niedzielę chcieliśmy jechać na plażę, ale w konsekwencji pochodziliśmy po parku, było przyjemnie, było upalnie, mamy lato

potemśmy zagrali sobie w tego kosza na pobliskim boisku, aż ta "nowa" gumowana nawierzchnia się nagrzewała i paliła w stopy, było okej, zaraz obiadzik, krotochwila i znowu mecze
Chorwacja-Austria to dwa różne oblicza — aż się bałem, że niełatwo będzie uciec od miana "najgorszej ekipy mistrzostw" wobec dobrej gry Austriaków; w tym względzie mecz Polska-Niemcy był emocjonujący, a ciała daliśmy tylko troszkę — Jerzy był wyraźnie rozczarowany grą i wynikiem

w poniedziałek był najnudniejszy mecz mistrzostw (Francja-Rumunia 0-0), a potem najlepszy (Holandia-Włochy 3-0), tego ostatniego nie oglądałem, gdyż trenowaliśmy przed czwartkiem, natomiast polsat jakoś strasznie kiepścił obraz — mam nadzieję, że dziś będzie ok

Brak komentarzy: