
w sobotę mieliśmy sporo do zrobienia — odkręcić kran w kuchni, pojechać do Liroya, oddać kran "do gwarancji", reszta soboty i niedzieli to wypoczyn połączony z meczami, ale nic wielkiego się nie wydarzyło

vreen. johann vreen
Macieya sprawił się z przekazem obrazu meczu przez rzutnik, potem Roger strzelił gola, przerwa, pakujemy się, resztę meczu wysłuchaliśmy w radio — i to było chyba ciekawsze rozwiązanie.
Zdążylismy zwieźć sprzęt do wrzeszcza, kiedy zdarzył się karny.
No cóż zrobić, Boruc i Roger to jeszcze nie drużyna, Krzynówek nie był sobą, a Smolarek zniknął. Szczerze mówiąc nie zaśłużyliśmy ani na zwycięstwo ani na wyjście z grupy.
Szybki powrót do domu dzięki Johny'emu. MOja miła się sprawiła i kupiła węża prysznicowego.
Rano badania okresowe, więc był kawałek wakacji, w robocie szkolenie bhp, więc dzień relaksacyjny.
***
być może z tego powodu miałem katastroficzny sen, w którym ludzkość padała ofiarą jakiegoś wirusa (z kosmosu rzecz jasna), zarażonych izolowano i już więcej ich nie widziano, łej