Ot, takie mieszczańskie, weekendowe rozrywki.
Na ekranie leci "Głupi i głupszy" — wspaniały film; wczoraj można również sobie było przypomnieć "Golden Eye".
Tym razem nie oglądałem. Z braku sportu widziałem nawet rozgrywki kobiet we florecie. Oczywiście wiadomości sportowe na polsacie, poten na tvn, w końcu na jedynce, a przed snem "sportowy wieczór" na tvp info. Telewizja całym moim życiem. W sumie i tak jest słabiej niż na studiach, kiedy wracałem do domu ok. 13-14 i oglądałem "Łowcę androidów" na video. I tak prawie codziennie. Pani od angielskiego dziwiła się, że oglądam telewizję 5-6 godzin dziennie. No i angielskiego się nie nauczyłem. Teraz niestety nie mogę tyle oglądać, bo chodzę do pracy. Ale niech mi tylko dadzą urlop!
Ale do rzeczy.Ostatnio — i chyba po raz pierwszy w życiu (zapewne też ostatni) — kupiony "Cosmopolitan". Był fajny kalendarz z chłopakami na wyprzedaży. Na okładce Lopezka. No tak, zdjęcia gazet raczej mi nie wychodzą.

Na ostatniej stronie okładki, mocno lakierowanej, wszystko się odbijało. Powiedzmy, że z dodatkami w tle wyszło takie "artystyczne" zdjęcie.


Teraz Lopezka w procesie ewolucyjnym. Mówcie, co chcecie, takie filmy, jak: "Powiedz tak", czy ten, w którym jest hotelową sprzątaczką — są fantastyczne.

Aguilera, znaczy się piosenkarka — się nie znam — ma ładne zdjęcie w stylu retro. Rozebrane babeczki w stylu retro są ok. Nawet nie widać, że jest chuda.




A teraz klucz programu.





Z innych weekendowych atrakcji mieliśmy urodzinowe kręgle. Więcej rozsądnych, wyważonych myśli, mówiących głęboką prawdę o mojej skomplikowanej osobowości będę musiał — siłą rzeczy — napisać później.
A, kadarka, obniżona w Lidlu, bardzo dobra, pije się jak kompot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz