piątek, 27 lutego 2015

Odcinek z papierem w prążki



16 lutego, poniedziałek

Odcinek z lekarzę

My drogi i Miłościwie Nam Panująca rozpracowujesz smartfoniszcze.

Nowy zwyczaj, kupuję jedzenie (pączuś, owoce) w biedrze, 5 minut przed busem.
No, pięknie, 1,5 h, po śniadaniu, to teraz mogę coś porobić.
***
mam nowe prywatne plany/zadania:
— ściągnąć disco Goldsmitha do końca => wypalić
— opisać zdjęcia parkowe
— na filmwebie pogwiazdkować WSZYSTKIE filmy — nie będzie łatwo
***
Dust From 1000 Years — indie rock / dreamy folk band
to tak po podżeraniu zimnej pizzy i pączusia (nie miał twarożku!)
już 12 — jak ten czas leci
***
Fake Problems — You Blew It! (split) (2013)
z czego to pierwsze to bardzo fajne gitarowe alter indie
***
(a ostatnio wcale nie mam melodii na muzykę, wolę moje expanded)
***
Threadbare — Feeling Older Faster (1994)
taki klasyczny noise, post hc z elementami, miewają Slintowe pajączki oraz metal w stylu Henryka Rolnika
***
Boże jak cudownie słonecznie dzisiaj, a ja mam urlop na piątek (zakraplanie).
***
Poszłem grzecznie (mrozi), 131/75, 51/min, pani mówi, że chyba jakieś sporty trenuję, bo taki niski puls, taa, dźwiganie szklany. Niemniej, galopujących suchotów nie mam, szybki antybiotyk (ha, mogłem wziąć 3 dni wolnego), i całość mnie kosztowała drogą płytę winylową — 78 zeta! jezu
w końcu trza zacząć dbać o się
***
W domu wyjątkowa jajecznica (bo na ciepło) i się rozeszło z dzieckiem, choć bywało w dużej mierze spokojne. Ogólnie standardowo. Do snu nie za wcześnie, acz w sam raz.


17 lutego, wtorek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca, a Ty rozgotowałaś ryż przez bioderka.

Dzisiaj przymroziło do -7. Krzyżowcy zakończyli się skomleniem, ot ten etos zachodniej cywilizacji opartej na koneksjach, tytulaturze i pieniądzach. Właściwie odnosząc to do dnia dzisiejszego i porozumienia między Putlerem a Merkelem — wiele się nie zmieniło.
***
Javier Sierra, Mistrz z Prado, 2013
nie spodziewam się, ale papier ładny, a obrazki znam
***
Ganger — Canopy
bardzo przyjemny post-rock w starym stylu
"Late 90's instrumental rock from Glasgow, Scotland. Members went on to form Aereogramme".
***
Georges Garvarentz — Killer Force (1975)
coś z Telly Savalasem na okładce — koniecznie trzeba obejrzeć
***
Ghost To Falco — Like This Forever (2006)
najbardziej oryginalne z wszystkich, post-rock, math-rock, Calla, spokój, klimat, szamanizm (nie od szamania), gitara
***
Z kolei HEALTH — HEALTH (V0) wciąż zaskakują niegłupio.
***
jak już pohałasują te punki, to wracam do Davida Arnolda i oczyma wyobraźni widzę film w pracy
***
Kupiłem 3 papiery, zwiedziłem Gdańsk (ładnie, choć zimno). W domu tradycyjnie, przeciągamy młodego na różnym udawaniu, zaczyna płakać dopiero przed snem. Nie poczytałem.
Zjadłem pop-corn na maśle, nieważne, że ciut spalony. Zawsze jakieś coś.


18 lutego, środa

Odcinek z popielcówą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca podsłuchujesz jak czytam dziecku.

Full za pół ceny z piekarni. Chłodno, ale bezchmurnie, ładnie dnie ostatnio.
Jakoś się oszukałem z busami i nie było spacerniaka.
***
wpiepszyłem wszystkie 3 pączki dzisiaj, i drożdżówkę, ale miałem sporo pracy
***
właśnie, do czego to doszło, słucham Arnolda, szykuję się na kolejny ogląd
***
muszę pochwalić dziecko na udany wieczór, pogadaliśmy, nawet zrobiłem kilka akapitów podczas drzemki, sam też poleżałem, wieczorny zestaw czynności tradycyjny, ale niemal bez wrzasków
dobre kromki z pleśniakiem


19 lutego, czwartek

Odcinek z prawie weekendem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca pracującym wieczorem.

4 stopnie z rana, musiałem zdążyć na poranne szkolenie, książka z wątkiem obrazów słaba, ale ciekawostkami można się zainteresować
***
Horns To The Matador — We Own This Town, Johnny! (2000)
gitarowa alternatywa z dawnych czasów
***
był mini przedweekendzik, co prawda nie śledziłem na bieżąco trade deadline, bo byłem w domu ale "w pracy", w dodatku jeszcze taki niezainteresowany życiem, lecz działo się działo:

"Rok temu było ciut bardziej emocjonująco, ale jeśli dziś mamy pomyśleć, że dealem dnia był Evan Turner za Danny’ego Grangera..."

(picków nie kopiuję)

HEAT: Goran Dragic, Zoran Dragic
SUNS: John Salmons, Danny Granger
PELICANS: Norris Cole, Shawne Williams, Justin Hamilton

PISTONS: Reggie Jackson
THUNDER: Enes Kanter, Kyle Singler, D.J. Augustin, Steve Novak
JAZZ: Kendrick Perkins, Grant Jerrett

SUNS: Brandon Knight, Marcus Thornton, Kendall Marshall
BUCKS: Michael Carter-Williams, Miles Plumlee, Tyler Ennis
CELTICS: Isaiah Thomas
SIXERS: pick

BLAZERS: Arron Afflalo, Alonzo Gee
NUGGETS: Thomas Robinson, Will Barton, Victor Claver

WOLVES: Kevin Garnett
NETS: Thaddeus Young

ROCKETS: K.J. McDaniels
SIXERS: Isaiah Canaan

KINGS: Andre Miller
WIZARDS: Ramon Sessions

PISTONS: Tayshaun Prince
CELTICS: Jonas Jerekbo, Luigi Datone

SIXERS: JaVale McGee
NUGGETS: prawa

KNICKS: Alexey Shved
ROCKETS: Pablo Prigioni

(będzie okazja na foto w nowych koszulkach)

szkoda D.J. Augustina, Isaiah Thomasa, Kevina Garnetta, Andre Millera, a Suns już spadli poza 8, popsuło im się przez głupiego Słoweńca

Wizz ostatnio dostają takie wciry, że dobrze, że nie zajmuję się mocno nba, jak jeszcze podczas urlopu
***
Kiedy jeszcze wypiłem pierwsze pół-piwo (zapowiedź kłopotów) i obejrzałem do końca "Licence to Kill" to był nostalgiczny, ale dobry weekend
zastraszające jest to, że tym razem uznałem, że to jest poważny film (Timothy zawsze był taki), te sensacyjne lata 80/90 w tv w piątek i sobotę wieczorem, do tego rzewna piosenka Patti LaBelle na koniec i już byłem na jednej łopatce
co gorsza, ponownie sięgnąłem do Michaela Kamena następnego dnia
***
potem sraczka o 5:30 i tak przez cały weekend


20 lutego, piątek

Odcinek z siatkówką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca na samotnej opiece zmianowej

Tym razem to badanie oka szybko, spoko.
Nie bawiliśmy się dobrze z młodym i nie miałem czasu na korektę.
Po Twoim powrocie z pracy byliśmy na spacerze w lesie.
Po kleiku ryżowym wybrałem się na kosza — była gra, były emocje, była chwila radości.
Za dobrze się poczułem, było słuchać mamy i nie pić wina.
Tym razem odpuściłem sobie wieczór (zmęczenie).


21 lutego, sobota

Odcinek z powtórką z rozrywki

My drogi i Miłościwie Nam Panująca tym razem robimy pierwsze takie Stogi.

Rano podobnie (mokra koszula), zebraliśmy się w końcu i siup.
Tam chwila po domowemu i po karmieniu długi spacer po lesie, ładnie zrobili okolice Pustego Stawu, nie popsuli.
Dwie paczki przyszły, dusty mega szybko.
Ale było zbyt wiele zajęć z obiadem i dzieckiem, więc też nie porobiłem, ani nie zrelaksowałem się.
Nie będzie zaproszeń własnych.
Po obiedzie i ciastku zebralim się i do domu na kąpiele.
Ty miałaś prawdziwe wychodne, ja zostałem z marudą, nie poczytałem. W końcu przydusiłem go smoczkiem i obejrzeliśmy do końca:

OSS 117: Cairo, Nest of Spies (2006)
pojechane w jednym stylu, ale konsekwentnie, nie mogłem się nie śmiać

dokończyłem "M-rakera", którego przespałem onegdaj, i zacząłem:
Agent for H.A.R.M. (1966)
to będzie kapitalnie zły film, świetnie!

ani stan zdrowia ani nastrój, jak i zmęczenie nie pozwoliły na wieczorne długometrażowe plany (a plan był dobry, bo gdy wróciłaś dziecko spało), tylko siup do łóżka

22 lutego, niedziela

Odcinek z kolejną nowością

My drogi i Miłościwie Nam Panująca długi spacer oruński.

Ranek podobnie. W końcu dostałem wolne na robotę, którą dokończyłem, zebrałem polski film oskarowy (nie jest panoramiczny), pomarudziliśmy i po obiedzie (kaszka kukurydziana) siup w auto.
Spacerowaliśmy powolutku po oryginalnej części parku ponad godzinę, aż do zmierzchu, po czym w gościnę. Trójka dzieci to bardzo dużo. Hałasu.
Suchary kukurydziane zamiast parówek (łeee) i do domu, bo głód.
W sumie on dopadł mnie bardziej (mokra koszulka), ale dojadłem ciastkiem (wspaniale, mogłem), wieczorne czynności i do snu. Życie, takie.



1 komentarz:

Wojciech Roszkowski pisze...

Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.