czwartek, 5 lutego 2015

Odcinek z 40



11 grudnia, czwartek

Odcinek z letką białością

My drogi i Miłościwie Nam Panująca po "Gniewie".

Lubię sobie sprzątnąć zeszłoroczne papiery z biurka. Satysfakcja, że nie wyniosłem ich do archiwum, tylko termin się skończył i siup do kosza.
Wyniki odczytane, pilne sprawy załatwione, można się wziąć do pracy, napić się kawy.
Pewnie za dużo chillu sobie teraz puściłem:
Manuel & The Music of the Mountains — Magic Fountains (1968)
już sama nazwa brzmi niebezpiecznie.
***
Hoover — Lurid Traversal of Route 7 (137 zł/CDandLP
90 zł/amazon)
https://www.polyvinylrecords.com/#product/the_lurid_traversal_of_r
Cloud Nothings
Attack on Memory (90 zł/CDandLP 78 zł/amazon)
Quincy Jones
Big Band Bossa Nova (1964)
Shellac
At Action Park (58 zł/gigant - 78 zł/serpęt)
Today Is The Day (77 zł/amazon)

skreślam z listy, było/minęło
***
Oczywiście też trafiła się zupełnie inna okazja (dusty), z której zamierzam skorzystać (opcja "o ile nie wykupili"), pomijając czekające odwiecznie w kolejce Quiller, Julie oraz Frank.
***
NBAowe zaskoki (skopiowane od Śliwy):
1. Golden State Warriors + Steph Curry + Klay Thompson + Steve Kerr
2. Toronto Raptors + Kyle Lowry
4. Anthony Davis
5. Milwaukee Bucks + Giannis + Kidd + Parker
7. Memphis Grizzlies
8. Demarcus Cousins + Rudy Gay + Kings
9. Jimmy Butler

na nie:
1. Detroit Pistons
3. Kobe Bryant
4. Charlotte Hornets i Lance Stephenson
6. Derrick Rose
8. Chris Bosh
9. New York Knicks
***
4 butelki i do domu.
Dałem Wojtowi Siekierę, a wziąłem gitarę.
Doczytałaś książkę do końca, a ja na głucho zrzuciłem jedne pliki do reapera, a inne do odsłuchania. Co mnie ucieszyło, że znalazłem starsze nagrania (ten worek z 18.5 giga), więc kiedyś na pewno będzie płyta KA z odrzutami.
Przy okazji z bliska miałem winylowy odsłuch i (bez kosza) spokojnie na spoczynek.


12 grudnia, piątek

Odcinek z bez

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy piątek na nic nie robienie.

Po wczorajszym profesorskim za jedenaście "dwunasta" dzisiaj rano naprawdę mi ulżyło, że te kieszonki robi ten DTP-owiec, a nie tamten. Szykuję się do soboty, więc w kożuszku mam większe wpływ na pokrętło głośności w odpowiednio dobranej kasecie.
Dzisiaj trzeba będzie trochę porobić, ale nie ma kosza, mamy całe wolne.
***
Wygląda, że na dusty było wiele chętnych — no to zaoszczędziłem.
***
Mam coraz bardziej dobre zdanie o Marvinie Hamlischu.
***
Sentymentalne, ciepłe
miasto 1000 gitar — MIDI 2000 total disco
to jest dobry cały materiał na osobną płytę i bardzo pasuje, że jest bez słów.
Miłe przypomnienie WTENCZAS, że mam jeszcze kilka płyt do dokończenia.
***
Słucham
No Age — Re-Imagined An Object (2014)
i nie mam do nikogo wątów, że w tzw. MU-zyce nikt mnie nie rozumie
ja wystarczająco cieszę się z moich nagrań
(ciekawe, czy też zrzut internetowy, to prawda)
***
Ach, przypomniała mi się taka stała praktyka — znajduję nagranie studyjne celowo nagrane lo-fi i wysyłam, pisząc: a oni jak są nagrani!
Bardzo zabawne, bardzo.
***
Blonde Redhead — Barragán (2014)
wolałem jak grali SY
= dobrą płytę mam
(ha, ale dwa miesiące później...)
***
Zgrywałem te pliki na sobotę (ale krócej). Obejrzeliśmy na próbę trudny odcinek „Wiem, kim jesteś” (pozytywnie) oraz na drugą próbę forbrybobry 2 (niepozytywnie, co stawia pod znakiem zapytania dalszą przygodę).

good bye Flint
13 grudnia, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca obchodziliśmy, ale głównie ja.

Wstawanie i jajecznica regularnie.
Być może miałem jakieś przemyślenia, ale głównie plany (a dzisiaj jestem zbyt zmęczony na myślenie).
Pojechałem do starej Oliwy i zachwyciłem się znowu ryneczkiem. Żurawina.
Idę zielonym, rozpoznałem i przeszedłem te największe zapadliska ("kurwa, wspaniale", z tym wielkim wydechem zdyszanego powietrza). W sumie mógłbym tak pół dnia marszować. Z japcokiem.
Zrobiłaś na obiad kotlety.
Spakowany jak niedźwiedź (?) zaniosłem sprzęt do drewutni, dodatkowa trasa do sklepu po piwo i warzywa.
Nie spieszyłem się, a potem były tego skutki.
Granie na perkusji jest jednak trudne, kiedy się nie trenuje.
A gitara trzeszczy.
Po załatwieniu dwóch telefonów i rozczarowaniu, że jednak dzisiaj nie nagram Vreena 4 (po 4 piwach cud, że w ogóle nie zabiłem się o kable), sprawiłem sobie jeden zadowalający numer i następna godzina pakowania.
Efektownie byłoby, gdybym od progu runął nieprzytomny, mówiąc: Kochanie, wróciłem.
Ale nie, dzień jeszcze się nam nie skończył.
Zatem torcik!
I prezenty! Wspaniale, a ja taki niezorganizowany.
I nie wiem na jakim oku, bo z piwem, ale obejrzeliśmy długie:
Gone girl (2014)


które w stylu thrillerów psych z lat 90. podobało Ci się.
To był bardzo długi dzień, ale w większości jestem z niego zadowolony. Bardzo.
Bezkryzysowo.

Thierry Henry odchodzi z New York Red Bulls
14 grudnia, niedziela

Odcinek z po

My drogi i Miłościwie Nam Panująca nie wiemy kiedy spędziliśmy niedzielę.

Kaca miałem dziwnego, bo tylko łeb, bo i się nie wyspałem.
Zrobiliśmy jakieś zakupy.
Zamówiliśmy pizzę (yei!).
Zrobiliśmy ciasto x 2.
A Ty bananowy shake.
Pod obecność wizyty oporządziłem kuchnię.
Sprzedany i spakowany krążek. Nie było netu, było późno, więc obiecane kości z rekordem. Taka gra, to może nam się jeszcze trafi w życiu.


15 grudnia, poniedziałek

Odcinek z ciastowaniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca graliśmy, skoro obiecane.

Wożenie ciast, jedzenie ciast, pakowanie blaszek.
Impreza szybka i bez sentymentów (niektórzy obrażeni).
Newborny czekają, będę używał nowych ścierek i pił whiskey.
***
W środę pójdziemy do kina.
Dokończenie pizzy = niezwykły dodatkowy obiad w domu.
Ostatnie pakowanie krążków z resztek.
Poszwendałem się i zagraliśmy (do późna!), zginąłem i nie zdobyłem K2.
Nie będzie więcej słuchania Mike'a Oldfielda — wywózka.
Ach, ból gardła, zarażam? Zatem w odosobnieniu.
Babeczka z żurawiną.


16 grudnia, wtorek

Odcinek z krótkim pojedynczym

My drogi i Miłościwie Nam Panująca głównie śpimy. A nie, Ty wysyłasz krążki.

Praca jak za "dawnych czasów", do druku i wyżęcie.
3 palmy nieodsłuchane. Szusowałem poniżej:
***
TINY EMPIRES — WEIRD HEADSPACE
nowe/stare emo, dobrze się słucha
(http://quoteunquoterecords.com/qur073.htm)
***
FOOZLE — EVERYTHING'S CASUAL
bardzo młodzieńcze, żywe, ożywe
***
właściwie mogę niemal wszystkiego słuchać stąd:
http://quoteunquoterecords.com/albums.htm
ale zaciągam tylko niektóre
***
Wyjątkowo więcej zawiozłem niż przywiozłem.
Makulatura przebrana, miejsce w szafkach jest na kolejne. Teraz pora na ubranka.
Znowu święta, znowu choinka.
Nie chce mi się, ale się zobaczy.
***
Wróciłem do śpiącego domu i od razu do snu w odosobnieniu.




Brak komentarzy: