poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Odcinek z/bez oglądania foto


Luca Carlevarijs — Veduta di Verona
15 lipca, wtorek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca strzyżemy się na Strzyży.

No i wyszło dzisiaj to niespanie, straszny zwis. Na szczęście, w pierwszej części przeglądu przewodnika mogę być usatysfakcjonowany, bo prawie wszystko widzieliśmy/zaliczyliśmy.
***
John Barry — Starcrash (1978) — niech se piszą co chcą, moonrakeropodobne, co mnie strasznie bierze.
***
Pożegnania z kasetami:
Queen — The Miracle (1989) — z tego pamiętam głównie "Ajłoneroll", w końcu to lata szkolne były jeszcze. Nienajlepsze.
Queen — The Game (1980) — pisali, że syntezatory i że przełom. Na pewno "Another One Bites the Dust". Coś tam jeszcze, bez sentymentu.
Queen — The Works (1984) — że niby słaba, ale "I Want to Break Free", ale "Radio Ga Ga" i jakoś lepiej niż powyższe. Szkoła, szkoła.
***
Wtorek jest długi i emocjonujący, jakby obejmował dwa dni.
Szybkie zakupy, rożek, lato, lato!
W kawałku dziczy gęstej żółtozielonej unosiło się wiele rodzajów motyli a szewc do siedemnastej. Busy zastępcze nie są skomunikowane z tram w wyniku zamknięcia mostu siennickiego. Się jedzie. Mówię, że najpierw musi ktoś zginąć przebiegając przez ulicę, by zdążyć.
Bez zdjęć, bo lato, lato!
***
Wracam na zimne przedramię, trochę jedzenia i kurek smażenia (na jutro), i jeszcze kosiarka pach pach (lato, lato!), a potem do snu wymasowany okropnie fajnie, jak dorocznie przystało.
Jeszcze mamy nowe zalecenia w wyniku wyników oraz książkę tego Żydka za 1,5 zeta (nie licząc przesyłki), bo to był mój hit wakacji.


Anonimo, Francesco Guardi — Santa Maria della Salute, Venice
16 lipca, środa

Odcinek z przegadaną próbą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca szykujemy się do karczowania.

Powróciłem do węgierskiego dekameronu, bardzo zadowolony z tego czytania. Spacerniak — czuje lato, wiele lata.
Nie spodziewałem się, że takie będzie u nas (jak za dawnych czasów, wiadomo).
***
Się wlokło i trza było pracować.
Tymczasem w OSSO szał i wypas, można przebierać, żal że nie można więcej. Wielkie, ciężkie, wspaniałe albumy i książki.
Kucharska jest, malutki Perec jest, duży Eco i średniowiecze również. Mniam.
***
Skorośmy się dawno nie widzieli, to było wiele do opowiadania.
Kaseta gra i umiemy się z niej nauczyć numeru na nowo — brawa dla nas.
***
Wracam wcześnie, zgłodniałem tak, że aż się spociłem. Karczowanie, globulka jako nabój i tylko ciekawe, czy słońce będzie, pewnie, że jestem na tak.



Brak komentarzy: