poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Odcinek z powrotem



10 lipca, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jeszcze letnio, ale już na starych śmieciach.

Jeszcze był początek wakacji, taki sam jak przed marsylskim łącznikiem.
Reszta dni gdzieś uciekła, poszła.
Były mistrzostwa, były wakacje, wokół tego wyplecie się wspominki.
Zdjęcia utworzą nową narrację.
***
Węgierskie LnŚ przeraża treścią i sensem — niedobre na lato.
***
Po mnie szalona noc — wymusiłem na sobie drugi półfinał, skoro ominęły nas bezpośrednie emocje z 7-1 — szkoda, że nie na telebimie na mieście. Oczywiście ani mecz, tym bardziej dogrywka i karne nie były warte niewyspania, ale powiedzmy, że wakacje. I jeszcze nocne zakupy — to przeważyło. Potem będę za to płacił. I tym i tamtym.
***
Za to już popołudnie zrobiłem sobie wspaniale wolne i letnie. Ten rozpuszczający się na słońcu czekoladowy rożek! Zakupy, zakupy! (straż, straż!). Trochę to trwało (choć pięknie wyglądało) i na powrót do domu upał już mnie zmęczył (starzenie się).
***
Pyszny bób zrobiłaś, genialną ice tea bez lodu i wspaniały sos do spaghetti — podjadałem aż do nocy. Przedostatni odcinek pierwszej serii, tytuł odcinka: domek z kart.
Nie mogę się powstrzymać od wyczytywania całych gazet, a miałem tylko ostatnie strony, ze sportem.




Brak komentarzy: