środa, 20 sierpnia 2014

2014-06-30, poniedziałek — Castelo St. Jorge



ponieważ nostalgicznie mi, że 20 sierpnia już jest jesień, a ja już zdążyłem zapomnieć co to wakacje

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zwiedzaliśmy na zmianę
początek klasyczny (znoooowu pod góóóóóręęęęe) i jeszcze trzeba płacić (czy kiedyś było za free?)
zamek oszukany, ale widoki nie
ten jest na plac, gdzie Hindusi grali w krykieta — fascynujące
zatem klasyczne połączenie turystyki z realem (= psujące się domy)
wspinaczka (zespinaczka), zmęczenie upałem, ludnością, ale zdjęcia lokalsów (bardzo sympatycznie), ale prawdziwa ichnia knajpa i prawdziwe jedzenie (wioska w mieście)
potem klasyk: Ty robisz, ja szaleję, to była chyba moja najlepsza impreza, zajście ponownie na Alfamę to był pikuś, pogoda się zrobiła na wypasie
zaliczyłem wszystkie widoki i nawet przyniosłem skarby ze śmietnika
zatem słońce
zatem trasa obok śmierdzących dorszem od zawsze tych samych sklepów: spacerówka od stacji do miasta = na pamięć
zatem tramwaje = tory
zabytki o których piszą w przewodnikach i punkty widokowe o których piszą w przewodnikach (kolory, kolory!)
automatyczne kible za 10 centów
duże piwo
dużo słońca
pewnie był jakiś mecz też (któż spamięta, skoro nie zapisał)
ach, własnoręczne odkrycie (w w poszukiwaniu tych sklepów z winylami, których w końcu nie zaliczyłem, ale przygotowany byłem świetnie) starodawnego domu handlowego, takich rzeczy już nie ma we wszechświecie, a jeżeli są, to już niedługo, cymes i zabytek

 
 
 
 
 
 
 
 



Brak komentarzy: