poniedziałek, 4 sierpnia 2014

2014-07-08, wtorek — Alfama, pamiątki



moja Lizbona ma zawsze kolor obszarpania i uroczych staroci
w ostatnie takie wakacje mógłbym mieć wrażenie, że głównie zmywałem naczynia i robiłem kanapki, to również nie omieszkałem wypić morza alkoholu (z akcentem na miejscowy) i należy zaznaczyć, że wszystkie atrakcje odhaczone
pamiątek tym razem nie zbieraliśmy, zostały po nich zdjęcia
w tym bałaganiarskim fragmencie (jak zwykle nie mam czasu przysiąść, a bazy czekają) jest wspomnienie niegdysiejszego banku, który imponuje swoją zrujnowaną świetnością (galeria sztuki współczesnej = bar)
elektryzujący występ i przygody zanim się zaczął, z którego to zespołu (oraz innych próbowanych a niedoszłych) linków pewnie już chłopakom nie prześlę
Murdering Tripping Blues
jeden z wielu, ale jeden z najważniejszych biletów wstępu (na bezdrożach to było miasta)
jeden z zestawów imponujących kolorowych folderów turystycznych (podrożało, oj podrożało)
nasza droga do domu
nasze mistrzostwa, co do których nikt, ale to absolutnie nikt się nie spodziewał
widok na naszą wąską uliczkę
oraz widok na pożegnanie z butami (właściwie zrobiłem im o wiele więcej zdjęć, ale to i tak za mało, ani one ani ja nie czujemy się z tym dobrze), jakaś taka niepotrzebna potrzeba w tym tkwiła, ale ona przecież matką wynalazków, żegnajcie żegnajcie towarzysze




Brak komentarzy: